Zacznijmy od początku V

Autor: magdkos
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Wiedziałaś o tym Mario, powinnaś im powiedzieć. Co z Ciebie za siostra? Ja bym Ci nigdy nie wybaczył. Karina i Basia też nie powinny. I napewno tego nie zrobią. – Chciałam mu powiedzieć ,że już to zrobiły ,że teraz będzie inaczej ,będą rodziną, będą siostrami . Ale nie zdążyła bo Sebastian się zaczął nakręcać. Mówił coraz więcej, coraz szybciej, coraz głośniej..Michaś i Julia ukryli się w kącie,byle by nie zdenerwować tatusia. Ale żal im było mamy.Może jakoś pomogą? Julka zawołała ojca,żeby pomógł jej zdjąć misia z najwyższej szafy.”Nie teraz Julia” , Julia odpuściła. Spróbował Michał. „Tato, zobacz ,wygrałem wyścig „ – „Nie teraz Michał” , tylko na to go stać. Tak jej cholernie przykro ,że jej malutkie dzieci muszą być takie mądre. Muszą wiedzieć co zrobić, żeby ich tata nie zrobił mamusi krzywdy ,żeby mama nie płakała. Musi coś z tym zrobić. Nie może tego tak zostawić.

Basia.

Dobra Baśka – głos Steva wyrwał mnie z pracy ,która pochłonęła mnie bez reszty.Spojrzałam na zegarek.Cholera pięć godzin nad tym siedziałam. Kto by pomyślał. – Nie będę Cię dłużej męczył ,będę się streszczał. Źle zrobiłem, chcę wybaczenia , zapraszam Cię na kolacje. Tu ,w tej chwili.

Baśka zrobiła tak wielkie oczy,że aż ją zabolały. Cholera co ja mam teraz zrobić. Chcę iść, nie chcę iść,chcę iść,nie chcę,chcę..

Za 5 minut na dole – Ale jestem głupia. Boże, głupia Baśka.

Zostawiłam całą pracę tak jak zastał mnie Steve i zbiegłam na dół. Aha , w międzyczasie musiałam się wysikać bo trzy kawy i zielona herbata robią swoje. I mimo woli poprawiłam makijaż. Ale tylko trochę.Bez szału.Zarzuciłam kurtkę dżinsową na swoją morelową sukienkę mini i ruszyłam dziarko przed budynek.Co ma być to będzie.Steve już tam stał. Kuźwa ,ale on jest przystojny.

Nim zdążyłam dojść do Steva ,ktoś popukał mnie w ramię.Podskoczyłam jak oparzona. Albert. Tylko tego brakowało.

-Witaj Piękna . A gdzie się wybierasz w taką ciepłą noc? – no,no, kiedyś nawet nie zauważył ,że jestem ,a teraz ze mną rozmawia!

-Dobry wieczór ,właśnie idę na kolację z byłym narzeczonym ,a obecnie Pana nowym pracownikiem.Będzie to coś w rodzaju kolacji na zgodę – uśmiechnęłam się od ucha do ucha ,ale Albertowi nie było do śmiechu.Ani nawet do uśmiechu.Życzył nam miłego wieczoru i tyle go widzieliśmy.

-No to dokąd ? – Basia sama się zdziwiła,że jest taka odważna.

-Znam jedno świetne miejsce.. – zaczął Steve – ale mam nadzieję ,że nie ma tam innych Twoich lasek – dokończyła Basia i odrazu tego pożałowała bo ewidentnie Stevowi zrobiło się przykro.Autentycznie.Nie kłamał ,była pewna .

-„Sorry” Baśka , to było głupie.Ja naprawdę Cię kochałem. Ja wciąż nie mogę się pogodzić ,że tak się stało.Od czasu zerwania naszych zaręczyn, odkąd zabrałaś naszą pościel z panterą nie przespałem jak człowiek ani jednej nocy – uśmiechnął się szczerze i cóż.. też musiałam się uśmiechnąć. Miałam ochotę powiedzieć,że w moim mieszkaniu ,na mojej kanapie ,leży ta pościel. Ale ugryzłam się w język ,na szczęście.

-Wporządku Steven , nic tego nie zmieni. Jak to my mówimy ,stało się i się nie odstanie.Rozumiesz?-zapytałam go zupełnie szczerze.Bez zbędnych złośliwości.Pokiwał głową ,przekazując mi ,że tak,rozumie. Sprzedał uśmiech ,pewnie numer jeden i wziął za rękę,prowadząc na naszą ulubioną lazanie. Cholera,byłam jego.

Kolacja i wino ,było wyśmienite. Ale wina za dużo.Zdecydowanie powinnam mniej pić bo alkohol mi nie sprzyja. Bekłoty, uzewnętrznianie się to moja perfekcyjnie opanowana umiejętność po pijaku. Wygarnęłam Stevowi wszystkie żale , jak bardzo mnie zranił , jak przytulałam pościel godzinami ,gdy za nim tęskniłam i pochwaliłam się za ile sprzedałam pierścionek zaręczynowy ,gdy zabrakło mi na czynsz. Rozbawiło nas to ,nieprzyzwoicie bardzo. Zaproponował ,że mnie odwiezie do domu,taksówką oczywiście. Dawałam sobie 10 dolców,że będzie próbował wciskać mi się do mieszkania.I przegrałam fortune. Steven odprowadził mnie pod same drzwi, pocałował w policzek i pożegnał się mówiąc „do jutra”. Gdy krzyknęłam „Tylko na tyle Cię stać?” drzwi od klatki schodowej trzasnęły otrzeźwiając mnie i krzycząc „Co Ty najlepszego wyrabiasz?” ,cholera drzwi miały racje.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
magdkos
Użytkownik - magdkos

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-02-12 17:33:37