Mocno byliśmy przydeptani. Co mogło być obroną? Czy sny o utraconej niepodległości i bohaterskiej walce z dwoma okupantami, niemieckim i sowieckim? A może instynkt samozachowawczy? Ludzie gnili i marnieli. Zawalił się wreszcie system niewoli. Polacy, jak pszczoły z zimowego ula, ruszyli w świat wolności. Ale nasz duch został nadpsuty przez zarazę poddaństwa. Balast z niedawnej przeszłości nadal ciąży. Nieustająca walka dobra ze złem. Nie rozchodzi się o heroizm, wysoki diapazon. Bój toczy się o sprawy elementarne: pamięć, wierność, godność, dekalog. Chciałem przedstawić lata zmagań przed i po upadku PRL-u w opowiadaniach składających się na Homo Polonicus.
Marek Nowakowski
Raz jeszcze dowiódł Marek Nowakowski, że jest ,,pojedynkiem" -- jak sam o sobie powiada. Pisarzem osobnym. Piszącym swoje, nie oglądającym się na mody i trendy, wyczulonym na głos ulicy. I dla ludzi tej ulicy składającym wyrazy w zdania. Nowakowski pisał zawsze dla czytelnika tutejszego, dla swojaka.
Krzysztof Masłoń, krytyk literacki
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2013-05-13
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 284
Tom prozy Marka Nowakowskiego, składa się z pięciu opowiadań: Kiedy ranne wstają zorze..., Pracusie, Jan Łuczywek, Widzę go, widzę... oraz utwór tytułowy...
"Powidoki zacierają się w pamięci. Odchodzą. Dawni ludzie wymarli. Dawne mury wyburzyli. Miasto pozostało. Kipi i bulgocze. [...] Chodzę i patrzę. Wszystko...
Chcę przeczytać,