Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2010 (data przybliżona)
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 256
W sumie nie bardzo wiedziałam czego się po tej książce spodziewać,poza uwagą,że to książka obowiązkowa dla każdej kociary...A poniewaz lubię koty...
Zdecydowanie jest to książka o przyjaźni,nawet miłości.Miłości do zwierzat,głównie.Chociaz nie tylko.Gwen postanowiła adoptowac ślepego kociaka głównie ze współczucia,które to szybko zmieniło sie w pełna akceptacje zwierzaka i miłość do niego.Wszystko w tej książce pokazane jest przez pryzmat kotów,tak poszukiwanie idealnego mężczyzny jak i tak tragiczne wydaarzenia jakim był atak na World Trade Center.Muszę przyznać,że opis pełnej trudności drogi do kotów z strefie zero(tuz po ataku) potrafi wzruszyc niejedna osobę.Na uwage zasługuje również determinacj bohterki,która nie waha sie podjąć sporego trudu,żeby dotrzec do uwięzionych kotów...Mimo wszystko książka mnie troche uwierała.według mnie jest lekko przegadana.Nigdy nie lubiłam pustego gadania czy chwalenia się czego się nauczyło moje dziecko,bądź dziecko znajomych.Dlaczego o tym wspominam?Bo książka jako żywo coś takiego mi przypomina.Gwen traktuje swoje koty jak dzieci,zwłaszcza Homera,a każde jego odkrycie to dla niej sukces wart upamiętnienia.Bo kot szybko poznał rozklad mieszkania,nauczył sie wspinać,polować na muchy,czy bawić nowa zabawką...Na dłuższą metę okazuje się to trochę nużące.Ślepota nigdy nie była mi obca(miałam taki przypadek w rodzinie),więc dla mnie rzecza oczywista jest fakt,że w przypadku ślepoty inne zmysły działaja zdecydowanie lepiej.Najwidoczniej działa to nie tylko u ludzi.Może dlatego ciągłe powtarzanie przez Gwen sloganu że homer nie widzi było dla mnie rzecza denerwującą.
Mimo wszystko nie jest to tylko historia kota.Głównie jest to opowieść o meramorfozie ludzi,którzy sie z tym kotem zetknęli.Nawet zdeklarowani psiarze potrafili Homera pokochać na tyle,że oferowali mu miejsce we własnym domu.Książka mówi tez o tym,że koty to indywidualiści,każdy jest inny i ma swój wasny charakter.Niby wiadome,aale może nie dla każdego.Fakt,że taki kot potrafi wychować sobie właściciela też nie do każdego dociera.Jak sie okazuje niewidomy kot też to potrafi...Może nie jest to jakaś wielka literatura,ale rzeczywiscie jest to książka dla wielbicieli kotów.Dla ich przeciwników również,być może po przeczytaniu poczują chęć na osobiste bliższe spotkanie z kotami.