Są tacy autorzy, których książki kupuję w ciemno, gdy tylko ukaże się coś nowego, opatrzonego ich nazwiskiem. Po raz pierwszy jednak zdarzyło mi się sięgnąć po powieść tylko dlatego, że na okładce umieszczono pochlebną zajawkę jednego z takich autorów, Khaleda Hosseiniego (ten od Tysiąca wspaniałych słońc). Kto jak kto, ale Hosseini to moje literackie guru w sprawach Bliskiego Wschodu i Afganistanu – skoro docenił Afgańską Perłę Nadii Hashimi, to i ja musiałam sprawdzić, co w niej takiego niezwykłego.
Wyobraźcie sobie świat, w którym córka jest dopustem bożym. A już pięć córek to bez wątpienia jedenasta plaga egipska. Świat, w którym lepiej przebrać za chłopca jedną z narodzonych w rodzinie dziewczynek, niż nie móc się poszczycić męskim potomkiem. Fakt, po jakimś czasie trzeba będzie upchnąć ją znowu w spódnicę i dać chustę na głowę, ale póki ta chwila nie nastąpi, prestiż całej rodziny wzrośnie, a każdy przyjmie naszą mistyfikację za dobrą monetę. Brzmi niewiarygodnie? Gdybym nie czytała parę lat wcześniej świetnego reportażu o „przerabianych na synów” dziewczynkach bacza posz (recenzja reportażu u Wiedźmy), nie uwierzyłabym w istnienie społeczeństwa tak uwielbiającego męskość, że jest gotowe podtrzymywać podobną farsę. Jednak podobne sytuacje mają miejsce w Afganistanie do dziś i właśnie o takim przypadku opowiada nam Hashimi w swojej niezwykłej, prowadzonej dwutorowo narracji.
Z jednej strony mamy Rahimę – narratorkę, wybraną przez rodziców na „syna”, która przez lata korzysta z przywilejów chłopca, a potem nagle zostaje wydana za mąż i odkrywa, że nawet podniesienie oczu na byłego kolegę może być zbrodnią. Z drugiej – Szekibę, pra(pra?)babkę Rahimy, oszpeconą kobietę, która zostaje stróżem haremu sułtana (wszak kobieta przebrana za mężczyznę to jednak mniejsze ryzyko dla kochanek władcy, niż prawdziwy, męski strażnik). I choć życia obu kobiet dzieli stulecie, a ich historie są na pozór całkowicie różne, to Hashimi przeplata je w misterny sposób, dzięki czemu fantastyczną całość i angażują czytelnika w równym stopniu.
Najbardziej niezwykłym elementem Afgańskiej perły jest jednak sama wizja Afganistanu – za czasów Szekiby na tron trafia królowa Soraja, od której w Afganistanie rozpoczął się proces równouprawnienia kobiet (lata 20. ubiegłego stulecia). Jak to możliwe, że po „rewolucji” Talibów jej praprawnuczka pozbawiona jest jakichkolwiek praw? Równoległe prowadzenie wątków podkreśla jeszcze mocniej kontrast między pięknym, rozwijającym się Afganistanem początku XX wieku a krajem, którym stał się zaledwie kilkadziesiąt lat później. Jednocześnie ze stron powieści przebija niesamowite piękno i głęboka miłość do tego zagubionego wśród pustyń miejsca.
Afgańska perła to opowieść o walce o własne prawa, o absurdach patriarchalnego, zamkniętego środowiska, w którym nawet mur między sąsiednimi domami jest granicą nie do przebycia dla kobiety, której nie asystuje męski opiekun. Jednocześnie, co ciekawe, nie znajdziemy tu ani odrobiny agresywnego feminizmu ani propagandowych tekstów, którymi tak szczodrze epatują podobne książki, a całokształt jest zaskakująco obiektywny i pozbawiony przesadzonych „filtrów kulturowych”. Mieszanka wybuchowa i poruszająca – i... tak, niemalże na miarę Hosseiniego. Polecam z czystym sumieniem jako naprawdę mocną, dobrze napisaną obyczajówkę w afgańskich klimatach.
Recenzja autorska z: http://gry-w-bibliotece.blogspot.com/
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 2015-10-22
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 480
Dodał/a opinię:
GrywBibliotece
Odyseja odważnej Afganki, która wraz z rodziną próbuje przedostać się do lepszego świata - pierwsza tak poruszająca powieść o uchodźcach. Mahmud kocha...