Pamiętam dzień, w którym skończyłam czytać „Alicję. Królową Zombi” autorstwa Geny Showalter. Odkładając ją na półkę myślałam, że to już ostatnia część z tej serii i bardzo tego żałowałam. Ale kiedy dowiedziałam się, że wyjdzie jeszcze jeden tom, to aż serce podskoczyło mi do gardła. Byłam naprawdę szczęśliwa i już nie mogłam doczekać się, aż książka trafi w moje ręce. Pierwsza część mnie zachwyciła. To jak autorka rzuciła nieco inne światło na te obrzydliwe rozkładające się monstra łaknące ludzkiego mięsa jakimi są zombi, było po prostu genialne. W późniejszych częściach Gena Showalter tylko udowadniała, że można zrobić coś wyśmienitego, z dawno już oklepanego tematu.
W tej części, Alicja wkracza w dorosłość. Przez kilka ostatnich lat nabyła wiele niezwykłych umiejętności, ale również straciła kilku bliskich przyjaciół. Gdy była już całkowicie pewna, że wygrała wojnę z Animą, ta niespodziewanie powróciła ze zdwojoną siłą, a Alicja i Frosty zostali zmuszeni do połączenia swoich sił z ich zdrajczynią. Jednak później okazuje się, że był to dopiero wierzchołek góry lodowej.
„Kroniki Białego Królika” są dla mnie serią nietuzinkową. Spytacie pewnie, dlaczego? Otóż pierwszy raz w życiu, zetknęłam się z powieścią, gdzie nie mogę jednoznacznie wskazać ulubionej, bądź też znienawidzonej postaci. Autorka wykreowała swoich bohaterów w taki sposób, że nie można ich nie lubić. Kompletnie zostałam zauroczona serią Showalter, a jej bohaterowie stali się moimi przyjaciółmi. Zwłaszcza Alicja i Cole, którzy stanowią dla mnie przykład doskonałej pary, a ich miłość i zaangażowanie pokazało mi, że jak się naprawdę chce, to można osiągnąć wszystko.
Autorka postanowiła w czwartym tomie zwiększyć nieco tempo akcji, co bardzo przypadło mi do gustu. Anima naciera z jeszcze większą siłą, niż dotychczas. Zombi wciąż pojawiają się z upartą rządzą zdobycia tego, co im się należy. I chociaż wydarzenia z ostatniej części zakończyły się tragicznie, to ich jednym ratunek pozostaje zawarcie sojuszu z ich zdrajczynią. Chociaż nie jest powiedziane, że pomoże im to wygrać walkę z Animą. Dlatego za to pokochałam tę serię – za jej nieprzewidywalność. Ta powieść jest bowiem trochę jak pudełko z niespodzianką, z którego po każdej przerzuconej stronie wyskakuje kolejne zaskoczenie i kolejny uśmiech na twarzy. Oczywiście najlepszą rzeczą było to, że za każdym razem wydawało mi się, że wiem, co wydarzy się dalej, że przechytrzyłam autorkę, że tym razem niczym mnie nie zaskoczy. I ten bezcenny wyraz niedowierzania na mojej twarzy, gdy okazało się, że ten wątek można rozwiązać jeszcze inaczej.
Jest to z pewnością ostatnia książka z serii „Kroniki Białego Królika”, ponieważ kończy się epilogiem w formie listów. Ukazuje nam życie głównych bohaterów dziesięć lat po tym, jak Ali wpadła w króliczą norę. Było to idealne zakończenie i piękne pożegnanie. Wywołało to u mnie ogromny uśmiech na twarzy, a w momencie, w którym zamknęłam książkę, zatęskniłam już za tym światem. Ale tak z drugiej strony… po czym innym rozpoznać naprawdę dobrą serię, niż po smutku, jaki dopada nas, gdy ją skończymy?
Ta książka jest doskonałym dodatkiem do jednej z moich ulubionych serii i zachęcam każdego, kto jeszcze po nią nie sięgnął, aby jak najszybciej to nadrobić. A kto nie czytał jeszcze „Kronik Białego Królika” niech pędzi co tchu do księgarni i po drodze wystrzega się zombi!
Informacje dodatkowe o Alicja i uczta zombi:
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 2016-03-16
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
9788327616869
Liczba stron: 416
Dodał/a opinię:
Agnieszka Michalska
Sprawdzam ceny dla ciebie ...