"Żyje się tylko raz, ale jeśli robisz to właściwie, jeden raz wystarczy."
Ludzkość od zawsze goniła za marzeniami. Ja sama to robię. Ale, czy zastanawialiście się kiedyś, czy zawsze warto? Czy te nasze marzenia nie prowadzą do autodestrukcji?
Autorka zaczyna swoją książkę od końca, od momentu, w którym Alan, Anja i Patryk docierają do takiego punktu w swoim życiu, w którym dopada ich autodestrukcja. Każdy z nich jest bliski zrobienia kroku, którego już nie będzie mógł cofnąć, nie będzie odwrotu. Śledzimy wydarzenia, które doprowadziły ich do tego momentu. Poznamy odpowiedź na pytanie dlaczego goniąc za marzeniami nie odnaleźli szczęścia.
Autorka porusza w "Autodestrukcji" szereg ważnych tematów - depresję, samozagładę, samobójstwo oraz realizację własnych celów i pragnień. Mamy tu bohaterów z niespełnionym marzeniami, które odcisnęły piętno na ich psychice. Widzimy do czego może doprowadzić pragnienie odniesienia sukcesu, wielka ambicja czy pragnienie ujrzenia podziwu w oczach innych. Bohaterowie są niezwykle realni, tacy jak my, bardzo dobrze nakreśleni psychologicznie. Świetnym zabiegiem było stworzenie bohaterów w różnym wieku, z różnymi priorytetami, ze wspólnym mianownikiem - marzeniami i pragnieniem więcej. Trójka głównych bohaterów, mimo że są dorośli, to zachowuje się nieodpowiedzialnie. Każdy z nich opowiada nam o swoim życiu oraz związanych z nim problemach, marzeniach i pragnieniach.
Dzięki wielotorowej narracji możemy jeszcze bardziej wniknąć do umysłów naszych bohaterów. Dialogów zaś jest niewiele, jednak to nie przeszkadza w płynności i przyjemności czytania. Język jest przystępny, nie wymaga od nas zbytniego główkowania. A pojawiające się niespodziewane zwroty akcji potrafią zaskoczyć i dobrze namieszać. W pewnym momencie miałam wrażenie, że balansuję na granicy jawy i snu - sama już nie wiedziałam, co jest prawdą, a co złudzeniem. Czy kibicować bohaterom, a może życzyć im, aby proces autodestrukcji zakończył się?
Monika Zajas podała mi historię, od której nie mogłam oderwać się już od pierwszej jej strony, a im dalej, tym było to trudniejsze.
Emocje, muzyka, sztuka, marzenia, przenikają się w tej powieści. Tu nie ma radości, szczęścia - tu obserwujemy jedynie smutek. Czytając czułam strach, zdziwienie, nawet nienawiść. Całą paletę emocji.
Powieść pokazuje nam, ze warto marzyć i spełniać własne marzenia, czerpać z życia garściami, dążyć to wytyczonych celów, jednak należy robić to z rozwagą, nie za wszelką cenę, nie ignorować ostrzeżeń. Na odpowiedź pytania z opisu okładki: kim jestem? - odpowiem realistą. I chyba tak też powinniśmy iść przez życie - spełniać swoje marzenia, wierzyć że się uda.
"Marzenia są piękne. Ale jeśli za bardzo opętają człowieka, nie pozostaje nic innego, jak zrobić wszystko, aby się spełniły. Czy warto? Warto. To nadaje naszemu życiu mnóstwo kolorów i świateł. Daje poczucie szczęścia i spełnienia. Jeśli jednak w połowie drogi się poddamy, może to doprowadzić nas do obłędu. Myśli o porażce będą wwiercać się w naszą głowę i nie pozwolą nam spać. Przebudzenie ze snu stanie się koszmarem."
To nie jest łatwa lektura. Jest ciężko, dramatycznie, melancholijnie, życiowo, ale przede wszystkim emocjonalnie. Powieść niepokoi, skłania do refleksji nad tym, czego pragniemy, nad tym czy jest to warte naszych starań, kosztem innych rzeczy. Czytając, przewartościowujemy swoje poglądy na życie. Monika Zajas pozwoliła mi spojrzeć na marzenia z zupełnie innej strony. Was zachęcam do tego samego.
Wydawnictwo: Czarna Kawa
Data wydania: 2016-07-02
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 256
Dodał/a opinię:
izabela81