Aberdeen leży w Szkocji. Jest dużym portem rybackim, utrzymującym się między innymi z wydobycia ropy naftowej spod dna Morza Północnego. Bywa nazywane granitowym miastem, ze względu na materiał, z którego wykonana jest większość starych budynków. Stuart MacBridge zamieszkał w Aberdeen, gdy miał dwa lata. Dobrze poznał ulice miasta, nic więc dziwnego, że akcję cyklu powieści kryminalnych o sierżancie Loganie McRae, osadził właśnie w Aberdeen.
"Chłód granitu", pierwszy tom serii, zaczyna się w chwili, gdy McRae wraca do pracy po rocznym urlopie. Niektórzy mówią, że jego powrót przyniósł pecha. Zamiast wlepiać mandaty za złe parkowanie, albo ścigać drobnych złodziejaszków, policjanci dostają do rozwiązania zagadkę i to z gatunku tych mało przyjemnych.
Każda nagła i brutalna śmierć jest niewytłumaczalną tragedią, tym bardziej bolesną, gdy ofiarą stają się dzieci. Małe, bezbronne, dopiero poznające świat. Zależne od dorosłych. Często bardzo ufne, bez świadomości tego, jak bardzo mogą zostać skrzywdzone.
Najpierw został znaleziony mały David Brookline Reid, który za trzy miesiące obchodziłby czwarte urodziny. (...) Musieli wyciągnąć go z zimnego, wypełnionego wodą rowu, zanim lekarz mógł stwierdzić zgon. Chociaż wątpliwości być nie mogło: dzieciak nie żył od dawna. Leżał teraz na plecach na kwadratowej płachcie niebieskiej folii, wystawiony na widok publiczny. Koszulkę z napisem "X-Men" miał zadartą aż pod szyję. Poza tym był nagi. Chłopca nie tylko wykorzystano seksualnie, ale także pośmiertnie okaleczono. Zabójca odciął mu penisa.
Jakiś czas później, na miejskim wysypisku śmieci, ośmioletnia Rebecca zauważyła stopę wystającą z czarnego, podartego worka. Ta noga ma dalszy ciąg. Stwierdzam zgon. - oznajmia lekarz. Po rozcięciu worka, oczom ekipy kryminalistycznej ukazał się przygnębiający widok. Nagie ciało było zwinięte w kłębek i utrwalone w pozycji płodowej za pomocą brązowej taśmy klejącej. (...) To dziewczynka i miała trzy, może cztery lata. Nie wiadomo kim jest druga ofiara. Nikt nie zgłosił jej zaginięcia.
Tymczasem policja dostaje sygnał o kolejnym zaginięciu, znajduje też następne dziecięce zwłoki. Sprawa staje się coraz poważniejsza, śledczy plączą się w domysłach, a dochodzenie zmierza w niekoniecznie właściwym kierunku.
Debiut Stuarta MacBridge nie jest thrillerem, który czyta się w zapartym tchem zarywając noce. Temat jest ciekawy i poruszający, atmosfera mroczna, ale zabrakło autorowi umiejętności budowania napięcia i wprowadzania zaskakujących zwrotów akcji, które na tyle namieszają czytelnikowi w głowie, że z zaskoczeniem przyjmie rozwiązanie zagadki. Mimo podsunięcia kilku mylnych tropów, dość szybko można się zorientować, które uliczki są ślepe, a kto jest tylko kozłem ofiarnym.
Należy jednak podkreślić, że jest to debiut i jako taki, jest całkiem obiecujący. Dużym plusem jest wierne odwzorowanie realiów. Podobno wszystkie przedstawiane w powieści miejsca, istnieją naprawdę w takiej postaci, w jakiej przedstawia je autor. Same opisy są również realistyczne, choć autor z pewnością dużo mógłby się nauczyć od Simona Becketta czy Jo Nesbø.
Nieco mylne jest określenie sierżanta Logana McRae jako sarkastycznego, ironicznego antybohatera. Taki opis widnieje na okładce książki i jest doskonałym dowodem na to, że tego typu notami nie warto się sugerować. Owszem, Logan często posługuje się czarnym humorem, ale wspomniany opis sprawia, że przed oczami mam raczej serialowego doktora House'a lub powieściowego Harry'ego Holla, niż policjanta po przejściach, który od czasu do czasu rzuci jakąś kąśliwą uwagę.
Trzeba jednak przyznać, że w książce jest sporo humoru, co przy ciężkiej tematyce tworzy ciekawy kontrast. Nie każdemu ten zabieg przypadnie do gustu. Do mnie akurat trafił i już jeden z pierwszych opisów postaci rozładował napięcie spowodowane odnalezieniem ciała małego Reida. Doktor Isobel MacAlister: trzydzieści trzy lata, krótkie włosy, brunetka, metr sześćdziesiąt. Pojękuje cicho, kiedy gryzie się ją w wewnętrzną stronę ud. Wiem, że nie jest to tekst wysokich lotów i ktoś może uznać go za niestosowny, ale jego pojawienie się w tej przygnębiającej scenie było na tyle zaskakujące, że wzbudziło raczej śmiech niż niesmak. Trzeba przyznać, że pisarz ma specyficzne poczucie humoru. Przypuszczam, że na dłuższą metę może być ono męczące, ale w pierwszym tomie się sprawdziło. Dzięki niemu można było na chwilę odetchnąć, zanim autor zaserwował kolejną dramatyczną scenę.
Czy warto przeczytać "Chłód granitu"? Myślę, że ten tytuł jest udanym debiutem, ale widać, że autor jeszcze wiele się musi nauczyć, by wyjść poza ramy przeciętnego pisarza kryminałów, którego książki co prawda nie męczą i czyta się je dość dobrze, ale przy tym nie zaskakują i nie przyspieszają bicia serca. Dobra lektura dla niezbyt wymagającego czytelnika, wielbiciele mocnej prozy Deavera czy Gerritsen mogą poczuć się nieco zawiedzeni.
Informacje dodatkowe o Chłód granitu:
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: b.d
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-241-2793-1
Liczba stron: 320
Dodał/a opinię:
Ann RK
Sprawdzam ceny dla ciebie ...