Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Polska fantastyka przekracza swoje standardy i wprowadza nas na całkiem nowe, sympatyczne pole doznań.
Gdzie podział się stereotyp, że jak książka z Polski to słaba? Coraz częściej sięgam po naszą literaturę i coraz częściej otwieram szeroko buzię, bo nie mogę się nadziwić, jak dobrych mamy pisarzy, a tak mało popularnych…
Kate jest zwykłą dziewczyną, która pewnego dnia postanawia wybrać się do sklepu. Nie wie, że sprzedają tam prawdziwe, magiczne artefakty. Dostaje Księgę Luster i rzuciła swoje pierwsze zaklęcie. Już nic nie będzie dla niej takie samo…
Fion, czyli drugi główny bohater, jest ferem. Kim jest fer? Jest to magiczne stworzenie przypominające człowieka, jednak w wersji mini. Autor zaznaczył, że te stworzenia, to tak naprawdę nie mające jak przetłumaczyć się stworzenia z mitologii germańskiej. W sumie to takie wróżki jak Dzwoneczek czy Dobra wróżka z Kopciuszka.
Chcecie wiedzieć co łączy bohaterów?
Fion pokłócił się z rodzicami i postanowił uciec z domu i odnaleźć swoją czarownicę. A mówiąc bardziej zrozumiale- do każdego fera przypisana jest czarownica. Obie istoty urodziły się pod tym samym niebem i to daje początek ich więzi. Z czasem się odnajdują i ich losy wiążą się na zawsze. Zadaniem Fera w tym „związku” jest uczyć i szkolić czarownice w jej zdolnościach magicznych.
Może na początku trochę ponarzekam, ale tylko chwilowo XD
Nie podoba mi się porównanie. Moim zdaniem, każdy autor i każdy bohater książkowy jest inny. W związku z tym, nie należy porównywać ich do siebie, chyba że zrobią to czytelnicy już po premierze.
Oprócz tego zastanawiało mnie czemu autor sięgnął po nie polskie imiona, skoro sam pochodzi z tego kraju. Tak samo z Kate, czemu mieszka w Anglii a nie Polsce? Anglia wydaje się autorowi bardziej magiczna?
Doskonale wiecie, że nie lubię twardych okładek, ale w tej książce mi to nie przeszkadzało! Wręcz przeciwnie. Wygodniej się ją trzymało i strach przed złamaniem grzbietu był mniejszy :P
Świat wymyślony przez Adama Fabera jest bardzo interesujący i ciekawy. Połączył on Hard fantasy i life fantasy. Bardzo ciekawy sposób.
Moim ulubionym bohaterem jest ( i to chyba nikogo, kto przeczytał kroniki Jaaru nie zdziwi) Jarwis. Ten cudowny jednorożec wniósł w książkę dużo humoru i mądrości ^^ Postać ta jest bardzo, bardzo, bardzo barwna i niesamowita! Każdy fragment książki gdzie pojawił się Jarwis, był świetny ;)
Oczywiście jak w większości książek pojawiają się też tu postacie negatywne, tak zwane czarne charaktery. Każdy kibicuje komu chce, każdy pokocha przynajmniej jednego bohatera, nie ważne czy dobrego, czy złego. Każdy choć na chwilę pokocha „Kroniki Jaaru” zatracając się w historii Kate i Fiona.
Podsumowując.
„Kroniki Jaaru” były dla mnie powrotem do odstawionej fantastyki. Jak zauważyliście, ostatnio sięgam głównie po kryminały i obyczajówki. Teraz odstąpiłem od tego i przeniosłem się wraz z Kate do świata, o którym mam nadzieję jeszcze przeczytać.
W mojej ocenie książka uzyskuje 10/10 pkt. Wielkie brawa dla Adama Fabera, Tojko i Czwartej Strony za ten cudowny owoc ich współpracy!
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 2017-06-14
Kategoria: Dla młodzieży
Kategoria wiekowa: 13-15 lat
ISBN:
Liczba stron: 456
Język oryginału: Polski
Dodał/a opinię:
Sebastian Adamczyk
Tak niezwykłej szkoły nie było od czasów Hogwartu. Aby dostać się do Spookademii, trzeba odwiedzić galerię duchów, przepłynąć tajemnicze Jezioro Bezimienne...
Czarownica nie może wymarzyć sobie lepszego życia. Kate Hallander wreszcie ma u boku ukochanego Jonathana, a dzięki nowym przyjaciołom, w spokoju zgłębia...