Już na wstępie muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak wyjątkowej, zajmującej i oryginalnej w swoim kształcie historii. Biorąc dodatkowo pod uwagę fakt, że jest to debiut autorski, w moim przekonaniu „Miniaturzystka” Jessie Burton urasta do rangi powieści niemalże genialnej.
Autorka zabiera czytelnika w podróż zarówno w czasie jak i przestrzeni. Przenosimy się do Amsterdamu II połowy XVII wieku, kiedy Holandia stała się potęgą morską i handlową Europy. Kraj ten był wówczas głównym pośrednikiem w wymianie między państwami bałtyckimi, Europą i koloniami. Kupcy dużo podróżowali i sprzedawali swoje towary na całym świecie. Do pożądanych dóbr luksusowych należał wówczas min. cukier, na którym, podobnie jak na wielu innych towarach, zbijano prawdziwe fortuny.
Młoda Petronella Oortman – dziewczyna z prowincji poślubia jednego z najzamożniejszych kupców holenderskich – Johannesa Brandta i przenosi się ze swojej rodzinnej wsi do tętniącego życiem Amsterdamu. Tutejsze życie zdecydowanie różni się od tego, jakie dziewczyna wiodła z dala od miasta, ale Nella szybko odnajduje się w nowej rzeczywistości. Petronella trafia do hermetycznego świata rodziny Brandt, który posiada swoje głęboko skrywane sekrety. Jej małżeństwo nie jest zwyczajne, a życie , jak się okazuje, to tajemnice, hipokryzja i ciągłe zachowywanie pozorów. Wkrótce Nella staje się świadkiem wielu nieprzewidzianych zdarzeń i uświadamia sobie, że całej rodzinie grozi niebezpieczeństwo.
Bohaterka otrzymuje od swojego męża niecodzienny prezent – miniaturkę kamienicy, w której mieszkają w postaci bogato rzeźbionego kredensu. Ów niesamowity, piękny w swoim wystroju „domek” ma zostać wyposażony w maleńkie sprzęty przez tajemniczą miniaturzystkę. Oprócz mebli kobieta przygotowuje dla Nelli również figurki domowników, wiernie zachowując wszelkie detale. Te maleńkie drobiazgi wykonywane z taką precyzją mają, jak się okazuje, jeszcze inne zadanie – przekazują Petronelli pewne informacje, są nośnikami przepowiedni, zwracają uwagę na to, co może się wydarzyć.
Czy dziewczyna zdoła odgadnąć znaczenie przekazu i ochronić domowników przed niebezpieczeństwem? Kim jest tajemnicza miniaturzystka i dlaczego wybrała właśnie rodzinę Brandt?
„Miniaturzystka” to prawdziwie magiczna opowieść zanurzona w XVII w. Holandii z całym zakłamaniem, hipokryzją i konfliktami tamtych czasów. Książkę czyta się rewelacyjnie. Od pierwszych stron stajemy się świadkami kolejnych intryg, których sieci zataczają coraz szersze kręgi. Zastanawiamy się jaki jest związek tajemniczej miniaturzystki, która trudni się tak niecodziennym rzemiosłem ze światem kupieckim Amsterdamu. Ciągła niepewność co do dalszych wydarzeń, dreszczyk emocji i zawiłe powiązania w wymianie handlowej utrzymują zainteresowanie lekturą na wysokim poziomie. Zabrakło mi jedynie archaizmów językowych, których jest tu moim zdaniem zbyt mało. Pojawiają się pewne słowne stylizacje, ale ich niewystarczająca ilość nie oddaje XVII w. klimatu. Wyraziste sylwetki bohaterów, czytelne charaktery, które ewoluują, zmieniają się, dojrzewają to także duży atut tej opowieści. Każda z postaci ma do spełnienia konkretne zadanie – są to prawdziwi ludzie z krwi i kości, autentyczni i nieprzerysowani.
Wciąż pozostaję pod dużym wrażeniem tej historii. „Miniaturzystka” zapadła mi głęboko w pamięć i jestem pewna, że jest to jedna z tych powieści, o których szybko się nie zapomina. Z czystym sumieniem polecam jej lekturę wszystkim dorosłym czytelnikom.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2014-11-06
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 464
Dodał/a opinię:
Poczytajka
Kontynuacja sprzedanej w milionie egzemplarzy powieści Miniaturzystka. Złoty dom, nowy międzynarodowy bestseller Jessie Burton, przenosi nas do pełnego...
Świat wielkiej sztuki, jeszcze większych namiętności i tajemniczy obraz, który skrywa więcej niż tysiąc słów. Po jednej stronie płótna dziewczyna trzyma...