Muzeum Prado w Madrycie organizuje Międzynarodowy Konkurs Kopistyczny. Konkurs odbywa się z okazji 200-lecia istnienia muzeum. Wybrano 6 uczestników z udokumentowanymi zdolnościami. Ich zadaniem jest idealnie odwzorowanie wybranego obrazu z kolekcji Muzeum Prado. Wygra najlepsza kopia. Gra toczy się o wysoką stawkę, ponieważ do wygrania jest nie tylko wysokie stypendium, które może ustawić zwycięzcę do końca życia, ale i roczny staż w dziale konserwacji muzeum.
W tym samym czasie jedna z sal budynku zostaje wynajęta na operowy spektakl Messardone, Principe di Terraferma. Spektakl to specyficzny, nie można na niego kupić biletu za żadną cenę. Trzeba otrzymać specjalne zaproszenie.
Pomiędzy osobami biorącymi udział w konkursie przewija się bardzo tajemnicza postać mężczyzny w zielonej opończy. Raz ma maskę ptaka, raz czaszki, arlekina, kask motocyklowy, ale każdemu podrzuca zaproszenie na wspomniane przedstawienie. Czemu akurat oni zostali wybrani? Jaki cel przyświeca tajemniczej postaci? Kim jest?
„Wnętrze Prado roiło się od bogów, wyrzeźbionych i namalowanych. Niektórzy z nich żyli, większość została zapomniana, ale żaden nie umarł. Bogowie nie umierają, najwyżej pozostają w uśpieniu. A kiedy się zbudzą, są głodni”.
Czytało się bardzo dobrze. Wszystko było dopracowane. Historia opisana w książce ciekawiła, tym bardziej że wyszła spod pióra człowieka, który z wykształcenia jest wykładowcą historii i sztuki średniowiecznej. Dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy a informacje były przekazane w zgrabny, przyjemny sposób. Przede wszystkim w sposób bardzo przystępny dla laika, czyli kogoś takiego jak ja. Nie jestem akurat fanką sztuki z okresu średniowiecza, ale obrazy i kopiści nimi się zajmującymi byli tak barwnie i interesująco wykreowani, że zmusiło mnie to do przyjrzenia się wymienionym obrazom. Bosch, Goya, de Ribera, Velazquez czy Steenwijck. Rzeczywiście można nie lubić tego okresu, ale płótna robią wrażenie. Szczególnie Emblematy śmierci. Obraz jest idealnym przykładem, jak wielkie znaczenie mają symbole. Tym samym najbardziej fascynującą postacią w opisanej historii był młody Guillermo, czytacz symboli. Oj jak ja bym chciała mieć takie umiejętności!
Zakończenie było jak na mój gust dziwne. Teorie spiskowe, mimo że bardzo spójne nie są w moim guście. Może, dlatego, że rzadko, kiedy sięgam po tego typu książki. Klimatem historia przypominała „Imię róży” a czasem przygody Indiana Jones. Kryminał ów to tajemnicza, niepokojąca, mroczna i co ważne, niebanalna przygoda idealna na długie jesienne wieczory. Autor przekonał mnie do sięgnięcia po inne tytuły, które wyszły spod jego pióra.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu REBIS.
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2020-10-27
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 464
Tytuł oryginału: El museo de los espejos
Dodał/a opinię:
Anna Szulist
Drugi, po Stole króla Salomona, tom trylogii ,,Poszukiwacze". Niebezpieczna wyprawa do serca Afryki śladem arabskiej relikwii, która zapewnia posiadaczowi...
Ostatnia - i najbardziej ekscytująca - część trylogii ,,Poszukiwacze" Jak głosi stara wizygocka legenda, zanim Arabowie podbili Półwysep Iberyjski, siedmiu...