Powieść od dawna była na mojej liście do przeczytania, może nie pierwsza, ale była.
Lubię twórczość Magdaleny Witkiewicz, bo wydaje mi się, ze wyróżnia się na tle tak zwanej literatury kobiecej. Pisze w lekkim stylu o sprawach mniej lub bardziej poważnych, z pewną dawką humoru i ma duże grono stałych, wiernych czytelniczek. Pewnie, dlatego „ Pierwsza na liście „, została przyjęta z tak wielkim entuzjazmem.
Mnie niestety trochę rozczarowała, może, dlatego, że autorka opowiada o bardzo dramatycznych wydarzeniach w życiu bohaterek bezbarwnie i cukierkowato. Rozumiem, że temat nasunął się Witkiewicz podczas osobistych doświadczeń w tej kwestii, ale moim zdaniem bardzo spłaszczyła motyw przewodni, jakim jest choroba Patrycji. Zamiast posłużyć, jako mocny akcent całej powieści, stała się zaledwie tłem opowieści o wszystkim i o niczym. Nie wiem czy moje oczekiwania względem książki były zbyt wygórowane, czy to może na wskutek przeczytanej wcześniej „ Apteki marzeń „ - Sochy, spowodowało, że aż tak książka nie przypadła mi do gustu.
Temat niby podobny, ale jakże skrajnie odmienne podejście do kwestii chorych na białaczkę, zmagań z chorobą zarówno pacjentów jak osób z ich najbliższego otoczenia. Zbyt prosto autorka ukazuje skomplikowane przemiany wewnętrzne bohaterek, co wypada mało wiarygodnie i bajkowo. Witkiewicz stworzyła iluzję, że wystarczy wysłać swoją córkę do obcej osoby, byłej przyjaciółki, aby ta wyjaśniła jej zdradę sprzed dwudziestu lat i nagle następuje przebaczenie a stara przyjaźń wraca.
Sęk w tym, ze prawdziwa przyjaźń nigdy nie powinna zawieść a tym bardziej zdradzić.
W założeniu jest to książka zawierająca przesłanie, że warto wierzyć w ludzi, przyjaźń, miłość a wybaczenie przynosi ulgę. I taką rolę zapewne spełniła. Tak sądzę czytając bardzo pozytywne recenzje czytelniczek. Przykro mi, ale nie potrafię podzielić zachwytów większości nad tą powieścią, po prostu nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Zbyt ważny temat, żeby w taki sposób opowiedzieć tę historię, aż nie mogę uwierzyć, że jest to dzieło mojej ulubionej autorki.
Na szczęście powieść nie jest zbyt spora objętościowo, więc przeczytałam ją w jedno popołudnie bez zbytniego zaangażowania.
„ Ale podobno każdy koniec jest początkiem czegoś nowego, lepszego. Bardzo chciałam w to wierzyć. „
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2015-01-14
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 345
Dodał/a opinię:
Hurra, wakacje! Tym razem nic nie pokrzyżuje planów Lilki i Matewki. Wyjadą do Amalki do ukochanej ciotki Franki. W Amalce jest fantastycznie. Szkoda...
Nad urokliwą Małą Przytulną, gdzie do tej pory każdy chciałby zamieszkać, porywisty wiatr przywiał czarne chmury. Żona piekarza zupełnie niespodziewanie...