Dotychczas książki Lucy Dillon wciągały mnie od pierwszej strony, były pełne ciepła, ciekawe i pokazywały więź łączącą psa i człowieka. "Policz do stu" wypada nieco słabiej, jakoś nie potrafiłam wczuć się w historię Giny. Kobieta po trzydziestce, właśnie rozstaje się z mężem, który wspierał ją w czasie choroby i chemioterapii. Powód rozstania - banał - on ma młodszą kochankę. Gina to nałogowa zbieraczka, gromadzi rzeczy, które są jej całkowicie zbędnie. Kiedy po rozstaniu wprowadza się do małego mieszkanka, kartony zajmują wolną przestrzeń do tego stopnia, że ledwo da się poruszać. Wtedy postanawia zostawić tylko sto rzeczy, które mają dla niej znaczenie. Zastanawiacie się, gdzie tu miejsce dla zwierzęcia? Przez kilka rozdziałów sama zadawałam sobie to pytanie. Kiedy Gina postanawia sprzedaż rower, kupiec w zastaw zostawia nieznaczną sumę i charta, po czym znika z rowerem bez śladu, a Gina staje się niechętną posiadaczką psa. Gina i Buzz (chart) to dwa złamane serca, oboje po przejściach, czują się porzuceni i osamotnieni. Zaczynają ze sobą koegzystować, a długie spacery powoli zbliżają ich do siebie, dzięki czemu Buzz może poczuć się nieco pewniej i podjąć próbę ponownego zaufania człowiekowi.
Każdy rozdział zaczynał się jakimś momentem z przeszłości Giny, samo to mogłoby być ciekawe, ale jak dla mnie wyszło zbyt chaotycznie. Bohaterka nadmiernie rozmyśla o przeszłości i idealizuje pierwszą miłość, co przekłada się na jej obecne relacje z mężczyznami. Zajmuje się renowacją starego domu i zakochuje w nowym właścicielu. Kiedy ostatecznie rozprawia się z przeszłością, podejmuje decyzję o zatrzymaniu psa i odnajduje miłość, choroba powraca. To kolejna zmiana, bo wszystkie wcześniejsze powieści miały happy end.
Informacje dodatkowe o Policz do stu:
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2014-08-12
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
9788379610204
Liczba stron: 472
Dodał/a opinię:
dayna15
Sprawdzam ceny dla ciebie ...