Książki Beth O’Leary uwielbiam i zawsze czekam na nie z ogromną niecierpliwością. Podobnie było w przypadku jej najnowszej powieści „Poszukiwany ukochany”. Jednak muszę stwierdzić, że kompletnie nie wiem co sądzić o tej książce i pisanie jej recenzji nie przyszło mi łatwo. Nie wiem czy spowodowane jest to ogólnymi odczuciami, czy po prostu tym, że czytałam tę książkę gdy nie miałam najlepszej i to ona wpłynęła na mój ogólny odbiór oraz ocenę.
Jednak zacznijmy od początku. Ogólnie rzecz biorą podobał mi się sam zamysł na fabułę. Niestety w niektórych momentach szła ona w kompletnie złym kierunku i zamiast większego zainteresowania czułam wyłącznie znużenie. Jasne, było kilka fajnych momentów, ale zdecydowanie za mało. Oczekiwałam po tej książce zupełnie czegoś innego. Podejrzewam, że gdyby nie fakt przedstawienia całej historii z perspektywy różnych bohaterów to po prostu odłożyłabym tę książkę na bok i skończyła czytać w bliżej nieokreślonym terminie.
Sami bohaterowie to dość ciekawe postacie, które polubiłam. Chociaż nie myślcie, że mnie nie wkurzali i nie miałam ochoty nimi potrząść. Co to to nie! U każdego z nich sporo się działo i każdy z nich wnosił coś wyjątkowego do fabuły. Wszystkie ich historie w połączeniu ze sobą stożyły jeden spójny obraz, z którym spędziłam całkiem udany dzień.
„Poszukiwany ukochany” to książka po której spodziewałam się znacznie więcej. Jednak nie oznacza to, że jest to książka zła. Można z nią naprawdę miło spędzić czas i uświadomić sobie jak nasze życie może się zmienić w ciągu kilku sekund. Jest to historia o miłości, przyjaźni i rodzinie, a także przeszłości i nauce doceniania tego co mamy. Pomimo, że podczas jej czytania nie było wielkiego woooow to i tak Wam ją polecam.
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2023-01-25
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 384
Dodał/a opinię:
ktomzynska