Starannie wyreżyserowany dramat psychologiczny. „Należy do mnie" Anny H. Niemczynow

Data: 2024-05-20 12:34:52 | artykuł sponsorowany | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Helena, była primabalerina, dla rodziny zrezygnowała z dobrze zapowiadającej się kariery. Jej mąż, Wiktor, nie docenia tych poświęceń, prowadząc podwójne życie u boku enigmatycznej Klary.

Fausti, córka małżeństwa, usiłuje odnaleźć się w rzeczywistości pełnej tajemnic, pozorów i gier wymykających się dorosłym spod kontroli. Dziewczynce z pomocą przychodzi terapeutka dr Mound, za której kunsztem pracy skrywa się bolesna historia.

Czy działanie w imię dobra usprawiedliwia ludzkie uczynki? Czy bezwarunkowa miłość nam służy? Czy może bywa przekleństwem?

Należy do mnie Anna H. Niemczynow grafika promująca książkę

Należy do mnie Anny H. Niemczynow to poruszająca opowieść o tym, jak trudno poznać kogoś do końca. Czule i wymownie naszkicowany słowem świat rozpaczliwych wyborów i dróg, z jakich nie można zawrócić. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Luna. Dziś na naszych łamach prezentujemy premierowy fragment książki Należy do mnie:

Nie szukała zbyt długo. Wiktor, jak zwykle bardzo uporządkowany, żeby nie powiedzieć pedantyczny, zawiesił swoją torbę na wieszaku tuż przy drzwiach wejściowych w niewielkim korytarzu. Zdjęła ją i zaczęła w niej grzebać, czując się trochę niezręcznie. Nie nawykła do szperania w rzeczach męża. Nigdy tego nie robiła. Zresztą nie miała powodów. Teraz chciała tylko wyjąć okulary, nic więcej. Rozchyliwszy poły torby, od razu zobaczyła to, czego poszukiwała. Wsunęła rękę do środka i dokładnie w tym momencie poczuła na niej wibracje. Wystraszyła się nieco, a zaraz potem roześmiała, zdawszy sobie sprawę, że pochodzą one z telefonu męża.

Pewnie jakiś esemes – pomyślała, wciąż się uśmiechając i mimochodem, ot tak, po prostu, wzięła telefon do ręki. Prowadziło ją coś, co mogłaby nazwać przypadkiem, zrządzeniem losu, albo może… przeznaczeniem? Może gdyby wiedziała, że ten ruch zmieni całe jej życie, nigdy nie sięgnęłaby do tej torby? Po co właściwie szukała tych okularów? Po co siedziała na tym balkonie? Po co? Dlaczego? Z jakiego powodu? Gdyby tego wszystkiego nie zrobiła. Gdyby nie wstała rano, aby popatrzeć na wschód słońca…

Gdyby, gdyby, gdyby… Odblokowała ekran, wiedziona jąkąś niewytłumaczalną siłą, i zobaczyła to, co zobaczyła. Tak, jak stała, momentalnie straciła władzę w nogach, osuwając się na podłogę. Wszystko, co czuła przez wcześniejsze dni, uleciało z jej serca. Wyparowało w ułamku sekundy, pozostawiając po sobie pytanie: „Jak to możliwe?”. Oraz odpowiedź: „Nie rozumiem”. Niedowierzanie, szok, a zaraz za nimi zupełne wyparcie.

Nie, nie, nie, nie, nie. A potem krzyk.

– Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!

A po nim cisza. Głucha cisza. Po ciszy kolejne pytanie, którego nigdy nie chciała usłyszeć.

– Co się stało, kochanie?

Brak odpowiedzi. Telefon wyrwany z ręki. Jakieś zdania rzucane niedbale, z nerwami. „Ja ci to wytłumaczę, to nie tak, jak myślisz, wszystko mogę wyjaśnić”. Krótkie spojrzenie na ekran służbowego telefonu i… znów cisza.

Przeczytał to, co i ona przeczytała. Zamilkł. Już nie chciał wyjaśniać, bo i jak? Sam był zaskoczony. Bladość ogarnęła całe jego ciało.

Zabolało. Tak cholernie Helenę zabolało. Najbardziej bolało ją to, że… tak naprawdę nigdy wcześniej, przez te wszystkie lata małżeństwa nie podarował jej tak pięknej, jak ta włoska, bajki. Dlaczego ona trwała tak krótko? Dlaczego nie mogła trwać dłużej?

– Mamusiu? – usłyszała.

Głos jej dziecka był nie do poznania. Brzmiał zupełnie inaczej.

– Tatusiu?

Przerażenie, tęsknota, żal za czymś, co jeszcze nie wybrzmiało jako strata, a już wiadomo, że nią jest. Lęk dziecka, którego rodziców zaczyna coś dzielić. Ktoś dzielić. Ani ona, ani on, gdy powoływali tę dziewczynkę na świat, nie zdawali sobie sprawy, że serca nowego życia nie da się przekroić na pół. Nie da się go sobie przywłaszczyć. Nie da się uznać, iż należy tylko do jednego z dwojga twórców.

– Faustyna, chodź tutaj, szybko tutaj chodź. Podejdź do mamusi. Podejdź szybciutko.

Dziewczynka biegnie. Wtula się w tę, która nosiła ją w sobie. Wszystko odbywa się jakby w zwolnionym tempie. Bajka zmienia się w koszmar, radość w cierpienie, uśmiech w grymas żalu, beztroska w traumę i wreszcie… rodzina w nicość. Niestety. Dziecko zaczyna płakać. Płacz zamienia się w szloch.

– Nie bój się. Nie bój, kochanie – szepcze matka. – Jesteś moja, jesteś moja. Moja córeńka maleńka. Należysz do mnie. Nic ci nie grozi. Obiecuję. Nic ci nie grozi… Uspokój się, proszę. Nic. Ci. Nie. Grozi. Zupełnie nic.

Kobieta kołysze się w przód i w tył, trzymając córkę w ramionach. Bajka, która miała trwać całe życie, dobiega końca.

W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Należy do mnie. Powieść kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

Tagi: fragment,

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Należy do mnie
Anna H. Niemczynow8
Okładka książki - Należy do mnie

Starannie wyreżyserowany dramat psychologiczny. Helena, była primabalerina, dla rodziny zrezygnowała z dobrze zapowiadającej się kariery. Jej mąż, Wiktor...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Recenzje miesiąca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malinką na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malinką na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Déja vu
Jolanta Kosowska
 Déja vu
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwiłł
Do roboty!
A wokół nas pomarańcze
Weronika Tomala
A wokół nas pomarańcze
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie mają uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie mają uszu
Pokaż wszystkie recenzje