Jak przetrwacie pierwsze 140 stron wprowadzenia, to potem uznacie, że było warto. Przyznam, że sama momentami miałam chwile zwątpienia czytając początek. Dialogi między postaciami wydawały mi się tak sztywne, że nie byłam pewna czy czytam Andrzeja Ziemiańskiego. W klimat wczułam się bezproblemowo, monologi były świetne, humor sytuacyjny i słowny na dobrym poziomie. Tylko te dialogi między postaciami kładły mnie momentami na łopatki.
Niewątpliwym plusem jest fakt, że Viriona można polubić od pierwszych stron książki. A sympatia do jednego z bohaterów jest najważniejszym czynnikiem zachęcającym do przeczytania powieści do końca. Tym bardziej, że większość postaci nie wywołuje dobrego wrażenia. Podobał mi się jeszcze Lirion, za jego tajemniczość i spokój.
Późniejsze ponad 300 stron jest lepszej jakości, co sprawia, że ma się dziwne wrażenie, jakby dopiero wtedy autor przyłożył się do pisania. To wtedy wracamy do starego dobrego Ziemiańskiego. Gdzie tortury, wulgarność świata i mocne opisy są na porządku dziennym. Metamorfoza Viriona odrobinę zaskakuje, ale we wstępie jest już kilkukrotnie podnoszony jej zaczątek, więc nie jest to tak spektakularne, jak w przypadku księżniczki Achai. Jeśli jesteście ciekawi, jak ze zwykłego chłopaka, Virion stał się szermierzem natchnionym, który starł się z Achają, musicie koniecznie przeczytać "Viriona. Wyrocznię".
Całość recenzji na zukoteka.blox.pl
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2017-10-11
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 512
Język oryginału: Polski
Ilustracje:Eryk Górski/Robert Łakuta/Paweł Zaręba/Piotr Cieśliński/Vlamidir Neonov
Dodał/a opinię:
Marta Zagrajek
Brawurowy powrót Andrzeja Ziemiańskiego w cyberpunkowe klimaty doskonale znane choćby z ,,Neuromancera", ,,Blade Runnera" czy ,,Matriksa". Ciężko...
Sensacyjna, rozgrywająca się w błyskawicznym tempie akcja ma za scenerię Festung Breslau – od zimy 1945 r. broniącej się przed atakami Armii Czerwonej...