Okładka przedstawia dziewczynkę ze smutnym wzrokiem spuszczonym w dół. W jasnych kolorach, dominuje biel, błękit... Zwykła, nie przyciąga wzroku. Jednak mnie zaintrygował... tytuł. Po zapoznaniu się z opisem stwierdziłam, że może mi się spodobać. Jest satynowa w dotyku, z wytłuszczeniami. Posiada skrzydełka, które stanowią dodatkową ochronę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Na jednym z nich przeczytacie kilka słów o autorce, a na drugim kilka polecajek. Stronice są kremowe, czcionka wystarczająca dla oka. Podzielona została na rozdziały, które nie są krótkie, ale też nie bardzo długie.
Jest to moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Akurat ta pozycja została wydana w Polsce w 2016 roku, a więc trochę czasu już minęło, a na rynku pojawiło się kilka nowych tytułów od pisarki, ale szczerze mówiąc, to chyba... nie skuszę się. Nie wiązałam z recenzowaną lekturą jakichś nadziei, ale... Właśnie. Czyta się dosyć szybko, nie miałam jakichkolwiek blokad podczas czytania, niemniej jednak wydała mi się pozycją totalnie bez polotu. Monotonną, która była po prostu nijaka. Długo myślałam, że może czymś mnie zaskoczy, ale jednak nie doczekałam się. Odnoszę wrażenie, że jest bardzo naciągana.
Jedno, co jest naprawdę warte uwagi to fakt, że opisana została bardzo dokładnie relacja rodzic dziecko i to bardziej "kochane" i mniej ważne. Książka ta idealnie odzwierciedla jakim rodzicem nie być i to, jak brak obecności, uwagi i miłości, może wpłynąć na relacje w rodzinie i na zachowanie najbliższych nam ludzi. Gdyby całość została lepiej opisana, jakoś tak bardziej... ciekawie, pewnie przypadłaby mi do gustu. Mamy jednak powroty do przeszłości rodziców Lydii, jak oni żyli, co czuli, z czym się spotykali. To jest okej, ale uwierzcie mi, brakło mi dynamicznej akcji. Wszystko się wlokło dosyć wolno i to też według mnie jest sporym minusem.
Reasumując uważam, że nie była to dobra książka, jest słaba, do bohaterów mogę się przyczepić że są tacy prości, papierowi, powielają schematy z przeszłości... Żaden z nich nie zdobył mojej sympatii, a jedynie dezaprobatę. Naprawdę chciałam ich chociaż trochę polubić, bo oczywiste, rozumiałam, że lekko nie mieli, ale brak dialogu, brak jakiejkolwiek akcji i przewidywalność to niestety "gwóźdź" do przysłowiowej trumny. Nie polecam, według mnie jest kiepska i warto poświęcić czas na inną książkę. Chyba, że jesteście jej ciekawi to sięgnijcie, podzielcie się ze mną swoim zdaniem, jestem zawsze chętna i otwarta jeśli chodzi o dyskusje. :)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2016-02-11
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 332
Dodał/a opinię:
Karmelek3
W Shaker Heights, spokojnym, postępowym miasteczku na obrzeżach Cleveland, wszystko zostało zaplanowane – począwszy od rozkładu krętych dróg...
Debiutancka powieść Celeste Ng, autorki ,,Małych ognisk" i ,,Naszych zaginionych serc". ,,Lydia nie żyje. Jeszcze tego jednak nie wiedzą". Lata siedemdziesiąte...