W całym moim życiu żadna książka nie wywołała we mnie tylu emocji co "Zaklinacz koni". Jako dziecko jeździłam konno, kochałam i całe życie kocham konie, jazdę konną i wszystko co z końmi związane. Film oglądałam wiele razy, dlatego z olbrzymią chęcią chciałam przeczytać książkę... Była cudowna, ale niezwykle trudna dla mnie.
IG: Czytomanka
👉Historia Pielgrzyma i Grace... Pewnego dnia dziewczyna wybrała się na przejażdżkę konną ze swoim ukochanym Pielgrzymem. Był wypadek. Zostali potrąceni przez 40 tonową ciężarówkę. Oboje uchodzą z życiem, ale skutki są fatalne. Matka Grace, Annie, nie zgadza się na uśpienie straszliwie poranionego konia, czując, że wówczas w Grace również coś umrze. Przejeżdża pół Ameryki w poszukiwaniu zaklinacza - człowieka, który potrafi oddziaływać na psychikę koni…
👉 Książka jest wspaniała. Wylałam na niej wiele łez, wróciły wspomnienia z czasów dzieciństwa, gdzie jeździłam konno, aż łezka się zakręciła, że dalej tego nie pielęgnuje. Szczerze polecam książkę. Jest cudowna i niezwykle wartościowa, pełna emocji, wiary, niepoddawania się i dążenia do celu!
❗Ocena: 10/10
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 1996-10-01
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię:
Czytomanka
Autor niezapomnianego Zaklinacza koni pisze o miłości, która unieszczęśliwia wszystkich. Pożar, który odmienił życie trojga ludzi, zaczął się od uderzenia...
Najnowsza powieść Nicholasa Evansa, autora niezapomnianego „Zaklinacza koni”. Dzieciństwo Toma Bedforda nie należało do szczęśliwych. W wieku...