Zamordowana królowa


Tom 2 cyklu Królowie przeklęci (7 tomów)
Ocena: 5.06 (18 głosów)
opis
Jeśli pierwszy tom mnie urzekł, nie wiem, co powiedzieć w przypadku tej książki. Zamordowana Królowa pobiła Króla z Żelaza i w kwestii treści, która bardziej przypadła mi do gustu i w kwestii łatwości czytania. Być może po prostu wkręciłam się w historię i przestałam przejmować się trudnościami ze stylizowanym językiem, jednak koniec końców tom drugi wygrał. Ta część skupia się głównie na gorączkowej chęci i staraniach nowego króla Ludwika X do poślubienia kolejnej małżonki - Klemencji Węgierskiej. Czytelnik zapoznaje się także z zażartą rywalizacją Dostojnego Pana de Yalois z Enguerrandem de Marigny, którzy pałają do siebie nienawiścią i swoimi działaniami próbują zdyskredytować drugiego w oczach króla (który nie nadaje się i nie do końca dorósł do swojej roli). Tym razem czerpałam pełną radość z tego, co czytałam. Jak napisałam wcześniej, język przestał być minimalną przeszkodą, która stopowała tempo czytania. Wielokrotnie uśmiechałam się pod nosem albo wybuchałam śmiechem, czytając kolejne zdania, wypowiedzi, czy rozdziały. Mistrzostwo świata. A nawet zapoznałam się z nowymi słowami, które w zasadzie albo nie obiły mi się nigdy o uszy albo jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad ich znaczeniem (takim słowem jest np. zadenuncjować, które jak się dowiedziałam oznacza złożenie poufnego donosu o popełnionym przestępstwie). No i parę smaczków, które wyjątkowo mi się spodobały albo zaszokowały: "- Och, moje kuzynki - powiedział Robert - nie kłopoczcie się. Zostańcie tak. Jesteśmy w rodzinie. A zresztą te koszule kryją was lepiej niż stroje, w których paradowałyście dawniej. Zupełnie przypominacie małe zakonniczki." - Robert d'Artois już w pierwszej części Królów Przeklętych przypadł mi do gustu (ze względu na jego... aparycję i inteligentne, podstępne działania), a tą wypowiedzią wywołał u mnie uśmiech i w pełni mogę przyklasnąć jego złośliwym słowom. "Każdy prócz Roberta wzruszyłby się, widząc, jak obie kobiety niby nędzarki rzucają się na potrawy." - Nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że kobiety rzucające się na jedzenie jak wygłodniałe wilki mogą wywołać u kogoś wzruszenie. Niby były inne czasy, niby mentalność była inna, wrażliwość była inna i po części "wzruszenie" miało trochę inny wydźwięk niż teraz, ale to zdanie jest... dziwaczne. Bardzo "przykrym" momentem jest fragmencik - "Marigny należał do tych nielicznych ludzi, którzy mogą być pewni, iż za życia weszli do historii, sami ją bowiem tworzą". Cóż powiedziałby ten minister, gdyby dowiedział się, że wielu ludzi nigdy nie słyszało o jego istnieniu, bo po prostu szkoły zaniedbały edukację młodych ludzi? Nie sądzę, żebym była jedyną osobą, która do momentu przeczytania Królów nie miała pojęcia, że ktoś taki żył, był ministrem i skończył na szubienicy na Montfaucon. Aż strach pomyśleć, ile ważnych osobistości pokrył kurz i odeszli w niepamięć wraz z kolejnym wiekiem, dzielącym ich od współczesnych czasów. "Ludwik, po okresie czuwania przy agonii ojca, miał obowiązek w ciągu dwóch dni spożywać posiłek obok zabalsamowanego nieboszczyka. Istniało przekonanie, że zasada monarchii nie może ścierpieć ani dublowania, ani cenzury w swej inkarnacji. Zmarły król uważany był za panującego aż do chwili złożenia go do grobu, a jego następca jadał obok zwłok niejako zamiast niego." - No powiem szczerze, że nie spodziewałam się takich obyczajów. Jest to zarazem wstrząsające, głupie i naiwne. Wstrząsające z oczywistych względów - chyba nikt z nas nie chciałby jeść w towarzystwie zabalsamowanych zwłok (które dodatkowo należały do bliskiej nam osoby). Głupie i naiwne, bo "ciemnota" i zacofanie, które panowało w tamtych wiekach jest czymś przerażającym. Monarchia nie może ścierpieć dublowania? Następca spożywający posiłek tak jakby w imieniu swojego poprzednika? A może jeszcze przechodzenie duszy zmarłego na nowego króla? Dziwactwo i kompletnie absurdalne zasady. ,,To dlatego lud nie okazuje mi miłości - myślał Ludwik. - Z powodu tej kurwy, która zadrwiła ze mnie na oczach wszystkich." ,,Dziwka ustąpi, poddam ją takim postom i mękom, że ustąpi!" - Nie ma to jak kochający mąż. Oczywiście w nawiązaniu do Króla z Żelaza i zdrady, której dopuściła się Małgorzata, można usprawiedliwić jakoś słowa Ludwika, jednak i tak jego bezwzględność, wulgarność i zrzucanie winy za swoje nieszczęścia na małżonkę trochę zaskakuje. "Pożądanie Kłótliwego gnieździło się przede wszystkim w głowie. Uczepiwszy się ramion Eudeliny jak topielec boi, pozorując namiętność, starał się na wszelki sposób przezwyciężyć swą niemoc, co zresztą nie budziło wielkich nadziei. ,,Oczywiście, jeżeli tylko w ten sposób zaszczycał Panią Małgorzatę - pomyślała Eudelina - łatwiej można zrozumieć, że go zdradzała". Być może ten fragment o drobnej impotencji Ludwika rehabilituje jego oszczerstwa odnośnie swojej żony, a może stanowi kolejną sprawę, którą można zrzucić na niewierną małżonkę. Biedny Ludwik, nie dość że żona go ośmieszyła w oczach społeczeństwa swoją zdradą, nie dość że przedwcześnie został królem, mimo że nie czuł się powołany do tej roli, to jeszcze męskie problemy, które nie mijają nawet przy kobiecie, z która ma nieślubne dziecko. Najbardziej fenomenalną wypowiedzią w całej książce popisał się Ludwik X, gdy opisywano mu potencjalną przyszłą małżonkę - ,,Wszystko to brzmi zbyt pięknie; musi tu być jakaś ukryta wada - myślał Kłótliwy. - Ta Klemencja na pewno jest jednooka albo ma solidny garb." Jeśli 22 letnia kobieta w tamtych czasach nie miała męża, mogło to oznaczać tylko jedno - była zbyt brzydka. Niby niesprawiedliwe i krzywdzące, ale myślę, że ponadczasowe, bo czy we współczesnych czasach też nie posługujemy się takimi pochopnymi ocenami? Jeśli samotny mężczyzna jest przystojny i bogaty, to pewnie charakter ma paskudny. Jeśli samotna kobieta jest miła i inteligentna, to pewnie jest brzydka i tak dalej i tak dalej. I na zakończenie życiowe słowa Dostojnego Yaloisa - "Czy wiecie, że nagle odczuwam pustkę w duszy? Tak bardzo przyzwyczaiłem się nienawidzić tego nikczemnika, aż wydaje mi się teraz, że będzie mi go brakowało." Jakkolwiek brutalnie by to zabrzmiało każde uczucie, czy nienawiść, czy miłość, czy sympatia są lepsze niż obojętność albo pustka, z którą spotkał się brat zmarłego Filipa Pięknego. Każdy może pielęgnować w sobie pewne nastawienie do drugiego człowieka, które może kultywować nawet kilkadziesiąt lat, może zrobić z tego swój życiowy cel, jednak nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, co będzie później, co będzie, gdy obiektu naszych uczuć (i tych negatywnych i pozytywnych) zabraknie...

Informacje dodatkowe o Zamordowana królowa:

Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2010-09-22
Kategoria: Historyczne
ISBN: 978-83-7515-118-3
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: La Reine étranglée
Język oryginału: Francuski
Tłumaczenie: Adriana Celińska
Dodał/a opinię: Marta Olszewska

więcej

POLECANA RECENZJA

Zobacz opinie o książce Zamordowana królowa

Kup książkę Zamordowana królowa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Królowie przeklęci. Tom 1
Maurice Druon0
Okładka ksiązki - Królowie przeklęci. Tom 1

W pierwszym tomie nowego – trzyczęściowego – wydania cyklu „Królowie przeklęci” znajdziesz powieści „Król z...

Lew i lilie
Maurice Druon0
Okładka ksiązki - Lew i lilie

Szósty tom bestsellerowego cyklu „Królowie przeklęci” to opowieść o niszczycielskiej sile ludzkich ambicji, żądzy władzy i zemsty...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Znajdziesz mnie wśród chmur
Ilona Ciepał-Jaranowska
Znajdziesz mnie wśród chmur
Pies na medal
Barbara Gawryluk
Pies na medal
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy