Urlich von Jungingen

Autor: marcinjerzymonet
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

No tak – KRZYŻACY!! – to słowo wyryło się w świadomości Waśniewskiego, tak jakby ktoś wyrzeźbił je dłutem w kamieniu. Krzyżacy, wielka bitwa pod Grunwaldem – no tak! Waśniewski już kojarzył: przypomniał sobie całą sekwencję wydarzeń, historyjkę którą w dzieciństwie  opowiadał mu ojciec.

Nigdy nie był biegły z historii, a dodatkowo w szkole znacznie okroili liczbę godzin, ale zdołał sobie przypomnieć, że Krzyżacy walczyli z Państwem Polskim i przegrali w wielkiej bitwie pod Grunwaldem! No tak – wszystko było jasne! To byli zakonnicy. Porywali ludzi, a tych których więzili w lochach męczyli okrutnie. Wypalali im oczy i łamali kości! Krzyżacy mówili po niemiecku…, byli Niemcami -  pomyślał Waśniewski i nad tą myślą jakoś dłużej się zatrzymał….

Co robią krzyżackie płaszcze w garderobie firmy Schimdtt Financial Company? To ostatnie pytanie wzbudziło w nim bliżej nieokreślony niepokój.

Nie no – to niedorzeczne. Może to jakieś rekwizyty? Co ma wspólnego Shmidtt Company i Zakon Krzyżacki? Absurd tego pytania nawet go rozbawił. No dobra – pora wracać – powiedział do siebie w myślach. Czas gonił. Zbliżał się koniec testu.

Podszedł do szafy i przyglądając się jeszcze długim, dostojnym płaszczom z czarnymi krzyżami, zamknął ją niczym kratę jakiegoś lochu. Kiedyś widok takich płaszczy musiał budzić przerażenie – pomyślał jeszcze i odwrócił się w stronę drzwi.
Wyszedł z pokoju niezauważony przez nikogo.

 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Test dobiegł końca. Waśniewski dołączył do grupy ludzi, którzy czekali przed salą. Zauważył, że atmosfera między rywalami się nieco rozluźniła. Kilka osób żartowało, niektórzy dzielili się uwagami odnośnie testu.

Po chwili zjawiła się na miejscu ta sama kobieta, która towarzyszyła im podczas pierwszego etapu rekrutacji. Wykonując standardowy uśmiech rzekła pełnym, silnym głosem.

- Zapraszam Państwa do drugiej części naszego budynku. Tam oczekuje już na was prezes Shmidtt Financial Europe – pan Ulrich von Jungingen – wypowiedziała to, następnie odwróciła się i ruszyła korytarzem, a za nią jak gąski poczłapała grupa kandydatów.

Waśniewski szedł pod koniec wężyka. Coś nie dawało mu spokoju. Niczym bzycząca mucha wprowadzało rozdrażnienie. Ulrich von Jungingen – skądś znał to nazwisko. Hmmm…. Coś mu to mówiło, ale nie mógł skojarzyć, co. Tak jakby chwilę wcześniej miał z tym już do czynienia….

Cholera – jakiś rozkojarzony jestem. Nie myśl o pierdołach! – strofował się. Najwidoczniej skojarzył nazwisko, bo wcześniej już o nim czytał. No tak – inaczej być nie mogło. Długo wyszukiwał w Internecie informacji prasowych o Shmidtt Company. Najwidoczniej gdzieś przewinął się Ulrich von Jungingen….

Grupa posuwała się po korytarzach firmy już z dobre pięć minut. Co chwila trzeba było zmieniać kierunek, wchodzić w węższe korytarzyki, skręcać, po schodach na górę i w dół. Jak w jakimś zamku – pomyślał Waśniewski.

W końcu doszli do miejsca, gdzie – jak poinformowała ich przewodniczka – będzie się mieściło biuro przyszłego szefa polskiego oddziału, czyli jednego z nich. Tam też czeka na nich już Ulrich von Jungingen, z którym każdy z osobna przejdzie rozmowę kwalifikacyjną. O kolejności zdecydowały wyniki z pierwszego etapu rekrutacji, a lista wisi na drzwiach – wskazała przy tym kartkę papieru. Od razu zrobiło się przy niej tłoczno.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
marcinjerzymonet
Użytkownik - marcinjerzymonet

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-31 20:58:11