Absurdalne nadzieje

Autor: LadyLena
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Następnego dnia tuż po próbie zaprosił ją do siebie. Błyskawicznie wpakowała gitarę i czekała aż skończy pracę. Zajechał po nią punktualnie o siedemnastej.

Witając Mateusza poczuła się dość niepewnie. Ufała im, ale czuła, że nie wszystko jest w porządku. I rzeczywiście już od pierwszych minut przebywania w obcym domu zauważyła zmianę w  zachowaniu Tobiasza. Założył słuchawki i całkowicie straciła z nim jakikolwiek kontakt. Postanowiła za żadne skarby nie pokazać, że ją to dotknęło i w najlepsze rozpoczęła rozmowę z Mateuszem. Ten popijając drinka coraz bardziej się przed nią otwierał. Sama sięgnęła po kieliszek. Rozmowa coraz bardziej się rozwijała

- Wiesz planuję sprzedać gitarę, być może samochód. Nie jest łatwo. A wręcz jest coraz gorzej – nalał sobie kolejny kieliszek – planuję rozpocząć własną działalność gospodarczą. Ale by to zrobić potrzebuje przynajmniej czterdziestu tysięcy. Nawet nie wiem od czego zacząć.

Czuła, że ledwo do niej docierają jego słowa. Alkohol rozpływał się po jej ciele dając uczucie przyjemnego odrętwienia. Włączyła leżącą nieopodal płytę. Zaczęli przepychać się po kanapie, wybuchając gromkim śmiechem. Po kilku minutach Mateusz opadł na jej kolana na przemian klnąc i śmiejąc się z powodu rozdartych spodni. Nie dostrzegli jak Tobiasz wymyka się z pokoju. 

- Laura, wiem co się dzieje między Tobą, a Tobiaszem. Ale… znam go od lat. Zaufaj mi. Nie warto się w to pakować. On nie jest tego wart. Jest świetnym kumple… - zaczął nagle Mateusz, ale ona szybko mu przerwała:

- Dość. Dajże spokój. – krzyknęła ze śmiechem, podając mu kolejny kieliszek – nie chcę tego słuchać. Poza tym jesteś pijany. Głupoty gadasz ot co.

- Ale… posłuchaj.  Na trzeźwo nigdy bym Ci tego nie powiedział. Uwierz mi.

- Kochany, nie marudź. Już Ci się wszelkie myśli plączą po tym alkoholu. Najlepiej zrobisz gdy się już położysz – z uśmiechem ściągnęła koc na podłogę i przykryła się po same uszy. Zdążył zauważyć jedynie smutne oczy wpatrujące się w kominek. Ona wie...

    Minęło kilka godzin nim zorientowała się, że nikogo przy niej nie ma. Wymknęła się z pokoju lekko przymykając drzwi. Nie wiedziała gdzie szukać Tobiasza. Powoli weszła do domu obok i wspinając się po stromych schodach zobaczyła zapalone światło na pierwszym piętrze. Czuła, ze wszelki alkohol wyparował z niej pozostawiając jedynie ogromne poczucie winy. Delikatnie zbliżyła się do drzwi skąd wydobywało się światło i lekko je uchylając.  Spostrzegła porozrzucane ubrania. Byli tam. Nie chciała na to dłużej patrzeć. Poczuła jak truchleją jej nogi. Powoli zeszła sztywno stawiając stopy. Pozbierawszy swoje rzeczy wyszła na ulicę, kierując się w stronę przystanku autobusowego. Idąc wręcz na oślep nie spostrzegła się jak wybiega za nią Tobiasz. Jego oczy były wypełnione łzami. Pozwoliła by ją dogonił. Nastała uciążliwa cisza. Wiedziała, że powinna odejść. Nie wyciągała żadnych konsekwencji, nie krzyczała, nie lamentowała. Po prostu niemo wyraziła swoje przyzwolenie i brak jakiegokolwiek żalu. Odeszła zostawiając go pogrążonego we własnych myślach. Kochała go. Dlatego nie widziała innego rozwiązania. Nieświadoma własnego czynu zemściła się kilka tygodni później zostawiając jeszcze większe spustoszenie w jego życiu.

     Rok później

 Cierpienie. Czy aby człowiek nie podchodzi do tego pojęcia zbyt rygorystycznie? Skupiając się na bólu jaki ze sobą to zjawisko niesie, nie zauważa pewnego aspektu. Zostaje wyposażony w swoistego rodzaju broń, której nikt go nie pozbawi. Zamykając swój dziennik Laura po raz ostatni spojrzała na leniwie umierającą przyrodę.  Jesienne wieczory stawały się coraz chłodniejsze. Ruszyła wolno w stronę monumentalnych budowli zdobiących park. Z uśmiechem na ustach zamknęła  kolejny  rozdział swojego życia.   

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
LadyLena
Użytkownik - LadyLena

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-02-06 23:02:09