Agent Stephen Rozdział III

Autor: Fifi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- No jak tam, jest coś do jedzenia ?

- Tak coś znalazłem.

Wszyscy usiedliśmy w salonie i zajadaliśmy się kanapkami. Pies rozłożył się na ziemi i jadł kawałki chleba, które rzucił mu Robert. Pomieszczenie było duże. W rogu stała stara dębowa szafa i komoda a pod oknem stolik z szufladami i krzesłami.

- Chłopaki musimy iść dalej. Nie mamy łączności z wojskami alianckimi. Przenocujemy tutaj, dlatego co dwie godziny będziemy zmieniać się na warcie. Ja pierwszy będę na niej stał. Idę schować tą ciężarówkę do starej stodoły.

Kiedy wjechałem do szopy pojazdem, z pod słomy wystawało coś srebrnego. Podszedłem bliżej i wyciągnąłem to coś. Był to niemiecki karabin maszynowy, a obok leżało pudło amunicji. Jak się za chwilę okazało, było tego więcej. Zawołałem chłopaków i pokazałem im wszystko.

- To chyba arsenał dla całej kompani. – powiedział Kuba, drapiąc się po głowie.

- Na to wygląda. Piotrek, Sławek i Marcin wy tutaj zostaniecie, a reszta idzie ze mną. Spróbujemy jak najszybciej dotrzeć do stacjonujących już niedaleko wojsk alianckich i zawiadomić o wszystkim.

- Tak jest ! – krzyknęli chórem.

- W takim razie wyruszamy. Weźmiemy tą ciężarówkę.

Wsiedliśmy i skierowaliśmy się w stronę lasu. Jazda nie była długa, bo już około 3 kilometra od gospodarstwa natknęliśmy się na urwany most. Musieliśmy zostawić ciężarówkę w krzakach i dalej iść pieszo. Deszcz padał bardzo mocno. Wokół nas zrobiło się już ciemno. Kierowaliśmy się w stronę najbliższej drogi. Cali brudni dotarliśmy do brzegu rzeki. Przy pomoście została przywiązana jakaś łódka. Szybko wskoczyliśmy do środka i popłynęliśmy na drugi brzeg. Na niebie rozbłyskiwały pociski, a huk armat był nie do zniesienia. Wyszliśmy z łajby i zostawiliśmy ją przy krzakach. Udaliśmy się na południe, gdzie miały stacjonować wojska alianckie. Mieliśmy do przejścia jeszcze około dwóch kilometrów, kiedy przez drogę przejeżdżał konwój samochodów. Nie widzieliśmy czy to były pojazdy niemieckie czy brytyjskie, było za ciemno. Wszyscy położyliśmy się na pobliskiej łące.

- Przejechali.

- Dobrze, że nas nie zauważyli. – powiedział Kuba.

- Za tym wzgórzem stacjonują nasze wojska. Niestety nie wiem czy Niemcy nie zajęli również i tego pagórka.

Trawa była wysoka. Sięgała nam prawie do klatki piersiowej. Idąc powoli uważaliśmy, aby nie zaatakowali nas jacyś nieprzyjaciele. Nikt z nas nie wiedział czy kogoś tutaj nie ma, dlatego byliśmy bardzo czujni. Z map które dostałem od pułkownika wynikało, że idziemy w dobrym kierunku. Za około godzinę dotarliśmy na miejsce. Poszedłem do marszałka polnego Harolda Alexandra. Zawiadomić go o naszym przybyciu i znalezisku. Po rozmowie przełożony wysłał swoich ludzi do gospodarstwa, a nam pozwolił odpocząć. Powiedział również, że jutro przydzieli nas do II Korpusu  Polskiego pod dowództwem generała Władysława Andersa, a reszty dowiem się później. Po rozmowie poszedłem spać.

Obudziłem się wcześnie rano. Po namiocie kapały krople wody. Wstałem, ubrałem się i umyłem. Wyszedłem na pole. Przy sztabie stał Sławek wraz z kilkoma moimi kolegami.

Powiedział, że dzisiaj wraz z korpusem polskim mamy uderzyć na siły niemieckie i zdobyć wzgórze 593 oraz Widmo. Akcja ma się zacząć o 1:00 w nocy. Wcześniej natomiast nasza artyleria ma zrobić trochę huku. My w tym czasie mamy uderzyć całą siłą. Kiedy to usłyszałem nie mogłem się doczekać tej wielkiej bitwy. Podobno gdy zdobędziemy klasztor na Monte Cassino i przełamiemy linię Gustawa, wtedy otworzymy drogę na Rzym. Teraz poszedłem coś zjeść, bo głodny żołnierz to najgorsza rzecz pod słońcem.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fifi
Użytkownik - Fifi

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-05-06 20:17:26