Agent Stephen Rozdział XVI

Autor: Fifi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Rozdział XVI

 

 Nagły dźwięk telefonu obudził Shelinga z mocnego snu. Siedział nad papierami do późna i zrywanie się z samego rana było w jego mniemaniu niedorzeczne. Ociężale dźwignął się z łóżka, podniósł słuchawkę i przyłożył ją do ucha. W pierwszej chwili nie mógł zweryfikować kto może do niego dzwonić, o tak wczesnej porze. 

- … Sheling jesteś tam ?! - Głos docierał powoli do ucha.

Po kilku sekundach ocknął się i odpowiedział.

- Jestem, jestem. Co się stało, kto mówi ?

- Mówi Hogel, muszę ci coś powiedzieć… coś strasznego. - Zawiesił głos. - Britz nie żyję ! Przyjedź szybko do zamku, czekamy tutaj na ciebie.

- Co !… - Do Shelinga to wszystko jeszcze nie docierało. - … nie żyję ?! Za niedługo będę.  

Ta wiadomość, jak kubeł zimnej wody wylała się na niego niespodziewanie. Wyskoczył gwałtownie z łóżka i poszedł do łazienki. Ciągle nie mógł uwierzyć w śmierć swojego przełożonego.

- To jednak dobra wiadomość, nie będę musiał uciekać za granicę. - Sheling wpatrując się w swoje lustrzane odbicie pomyślał.

Ubrał swój czysty mundur i założył świeżo lakierowane buty.

 

                                                    *                       *                   *   

 

Dzień był pochmurny i zimny. Deszcz lekko uderzał o szyby pędzącego opla, który jechał do zamku. Myśli kłębiły się w głowie Shelinga i nie dawały mu spokoju nawet na moment. Zastanawiała go ta śmierć, dlaczego właściwie zginął Britz, który nie mógł zostać tak po prostu zastrzelony. Przecież on miał pod sobą sztab ludzi, który chronił każdy jego ruch, każde skinienie palcem. To dziwne i zagadkowe zdarzenie skłaniało Shelinga do rozpoczęcia śledztwa na własną rękę, ale po co? W oczach Obersturmfühera, któremu zagrażał Britz sytuacja nagle stała się dziecinnie prosta. Teraz Sheling może czuć się spokojnie, został oswobodzony spod rządów przełożonego. Jednak w jednej chwili spostrzegł, że do zamku może przyjechać gestapo, a gdzie jest gestapo tam są kłopoty, które mogą zagrozić pozycji Shelinga.

- Może już tam są? - Ta myśl zastanawiała go coraz bardziej.

Mijał ostatni zakręt i po chwili zobaczył twierdze w całej okazałości. Dwa gaziki stały przy bramie, a samochód Hogla na głównym dziedzińcu. Cały teren zamku otoczony został przez niemieckich żołnierzy, którzy nie przepuścili nawet myszy. Sheling dopiero po okazaniu dokumentów mógł swobodnie wjechać na dolny brukowany plac. Hogel stał na kamiennych schodach prowadzących do komnat, które zostały zmienione na typowe biura.

Sheling stanął przed nim w hitlerowskim pozdrowieniu.

- Witam cię Sheling. To straszne co się stało, ale musimy rozpocząć dochodzenie, które wyłoni tego, kto mógł przyczynić się do śmierci Britza. Jutro z samego rana przyjedzie tutaj gestapo i rozpocznie swoje przesłuchania.

Sheling stanął jak wryty, nie mógł wymówić słowa, jego obawy się sprawdziły. Z drugiej strony on ma swoje alibi, które ma go uchronić przed postawieniem zarzutów.

- … tak straszne. - Powtórzył i razem weszli kamiennymi schodami do wnętrza zamku.

- Sam rozumiesz, że śledztwo jest tutaj konieczne. - Hogel idąc w stronę biura Britza powiedział.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fifi
Użytkownik - Fifi

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-05-06 20:17:26