Bo miłość nie jest taka prosta. Tom 1, część 4.
-Szybko, bo nie mam czasu.
-Potrzebuje cię.
-Ale ja nie potrzebuje już ciebie.- Powiedział to najbardziej dobitnie jak potrafił.
-Mike, ja wiem, że to moja wina.
-Nie chce o tym słyszeć.
-Mike.- Jęczała.
-Nie obchodzi mnie to. Zrozum wreszcie.- Nerwy mu puszczały.
-Nie możesz tak…
-Mogę.- Stanowczo jej przerwał.
-Jeśli nic innego nie masz do powiedzenia to żegnam.
-Czekaj. Mam!
-Co?
-Kocham cię.- Zaczął drwiąco się śmiać.
-To nie jest śmieszne.
-Owszem. Jest!
-Nie rób mi tego. Ja zrozumiałam swój błąd. Uwierz mi.
-Nie wierze w ani jedno twoje słowo.
-Jeśli do mnie nie wrócisz, zrobię sobie coś.
-Nowe paznokcie? Czy balejaż?
-Świnia!- Nie zamierzał dłużej jej słuchać i po prostu się rozłączył.
Wyszedł z pokoju i wszedł do kuchni. Była tam Roxana. Sucho rzuciła:
-Naucz się ciszej rozmawiać.- Wstała i wyszła. Mike nie zdążył odpowiedzieć.
***
Było dość późno. Do mieszkania weszła Marika. Oczywiście im ciszej chciała wejść, tym więcej hałasowała. Przeszła do salonu, zaświeciła lampkę rzuciła płaszcz na sofę. Usiadła i ściągnęła buty. Wstała i poszła do kuchni, nalała sobie szklankę wody, wypiła i szła w kierunku pokoju. Nagle z drzwi wyszedł Mike.
-O, nie śpisz?- Powiedziała promiennie.
-O, nie śpię.
-Znów pracujesz do późna? Mike masz wolne odpocznij jak człowiek. Niedługo będziesz ślepy jak kret!
-Dzięki wielkie! A jak tobie minął dzień?- Cofnęła się na chwile czasie, wspominając spotkanie z Charliem. Kiedy weszła za Mikem do jego pokoju zaczęła:
-Bardzo miło.- A jej twarz ogarnął błogi stan, oczy zaświeciły jak gwiazdy.
-Jeśli ten uśmiech odzwierciedla to co dziś porabiałaś, to zaczynam się martwić.
-Dlaczego?- Spytała zaskoczona.
-Bo nie wiem czy zdążę.
-Z czym?- Nie rozumiała go.
-Uzbierać na chrzciny dla chrześniaka.- Zaczerwieniła się i swymi niewielkimi piąstkami uderzyła go. Oczywiście nie za mocno. Do tego uśmiechała się nieco kłopotliwie.
-Zazdrościsz!
-Nie zazdroszczę. Cieszę się razem z tobą.- Na jego twarzy pojawił się uśmiech, oczy zrobiły się ciepłe i pogodne.
-No dobra. Teraz grzecznie idź spać, bo nie wstaniesz jutro.
-Idę, już idę.- Powiedziała.
-Dobranoc.
***