buty

Autor: spartan
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

tała pochylając się nade mną. Zgadnij? Odpowiedziałem z pomrukiem, Matka wymierzyła mi pierwszy policzek, po czy powtórzyła z udawaną obojętnością pytanie. Kto ci to zrobił? Jak widać, chyba nie facet, wypaliłem z sarkazmem? Łajdak, pijak i łajdak Skonstatowałem, że straciła już do reszty opanowanie, ale nie zdołałem zasłonić ręką twarzy, z powodu pijackiej powolności, rozbawiony całą prowokacją. Matka wymierzyła drugi policzek, Następnie z niepojętą szybkością przyjęła postawę wyprostowaną i wróciła do swego naturalnego wyglądu. Wychodząc dodała jeszcze jak gdyby nigdy nic; Otwórz zaraz okno, niech się tu wywietrzy, byle nie za szeroko. Potem wynoś się kąpać i z ojcem nie waż się wdawać w jakąkolwiek dyskusję. Co ja robię, co ja robię? Następowały w mej głowie jakby skurcze myśli. Matowa zawiesina za oknem, gotowa pochłonąć pigment mej skóry, nęciła, szarpana pełnymi konarami drzew, pieśnią sublimacji, uśpionej ich cieniem ziemi. Jakiś zabłąkany błysk czmychającego światła, spotęgował się o kontuzję szyby i runął w rozpaczy między trzęsące się ramiona. Co chwila podchodząca pod przełyk treść żołądka przypominała mi o mojej korelacji z tym bezmiarem przestrzeni i o moim obowiązku w stosunku do niego, o tym, by za pomocą dwóch palców podziękować za niewyraźny oddech i sól sączącą się porami niczym łzy wiosennej rosy. Nie było mowy o strachu. Rozpłynął się w amorficznej rzeczywistości, tuż obok mnie, anonimowy jak jego właściciel. Organizm periodycznie prosił o ratunek. Powiedziałem, że może na mnie liczyć, poszukam tylko drobnych, leżą z pewnością gdzieś na regale. Matka zawsze je tam zostawia po opróżnieniu kieszeni. O, są. Tak, tak, idziemy na spacerek, o ile nie jest za późno. Mamo wychodzę, Dokąd znowu, siedź w domu jak ci dobrze?! Wychodzę, zaraz wracam, na chwilkę.., daje słowo. Nie ma mowy, poza tym nie masz butów. Jak to? Jak to, powtórzyła ze złośliwością pytanie. Czyżby szanowny pan nie pamiętał, że ostatnią parę bucików załatwił na amen wczorajszej nocy! No tak, nic to, wezmę w takim razie ojcowskie. Ani mi się waż, jak się ojciec dowie to znów narobi hałasu. Przecież się nie dowie, mówiłem, że ja tylko na chwilę. Nie zdołałem już usłyszeć odpowiedzi matki. Czym prędzej włożyłem buty ojca i otwierając drzwi wybiegłem na klatkę schodową. Trotuar, w betonowych misach zebrał wodę z poprzednich dni. Z wielkim trudem dostrzegałem w nich własne odbicie. Miniaturowe chodnikowe zmarszczki tłoczyły brud z zawziętością, jaką moje żyły i tętnice tłoczą krew. Niebo za plecami gęstniało po woli, a jego chmury w złowrogim ścisku wysuwały swe umęczone pogonią tłuste czoła. Sklep już blisko, ale widzę, że zamknięty. W następnym liczą zawsze kaucje za butelkę. Niech to szlag! Trzeba iść jeszcze dalej. Dzień dobry. Bez odpowiedzi. Jedno Tyskie poproszę. Z lodówki dorzuciłem czym prędzej. Ekspedientka protekcjonalnie schyliła się po butelkę, następnie prostując się znad lady postawiła ją i idiotycznie się do mnie uśmiechnęła. Co za kłopotliwa scena, przeszło mi przez myśl. Chce ode mnie numer telefonu czy co? Ten uśmiech, jakby skierowany do kogoś stojącego za mną, a jednak z całą pewnością zaadresowany do mnie. Co za babsko, podsumowałem z konsternacją. Z butelką w dłoni opuściłem sklep. Zrobiłem kilka kroków, z kieszeni wydobyłem klucze aby ją otworzyć. Nagle poczułem jak kropla deszczu z właściwą sobie agresją, lodowatego ukłucia, kona uderzając o czubek mego nosa. - Znowu leje. Spojrzałem w górę, kolor wróżył tylko jedno – nawałnica! Po przeciwnej stronie ulicy zauważyłem bramę. Kilka kroków i w miarę suchy przeczekam ulewę rozkoszując się ponadto piwem. W pośpiechu przebierając nogami, nieustannie patrząc przed siebie nie zauważyłem niewielkiej kałuży, lecz na tyle głębokiej by zamoczyć w niej stopę p

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
spartan
Użytkownik - spartan

O sobie samym: 22 - letni "poeta" Ziemi Śląskiej
Ostatnio widziany: 2008-09-24 23:52:58