dalszy ciąg mojej książki "Po stronie cienia"

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            - A o czym?

            - No… po prostu. Przyszedłem do ciebie. – Ale teraz poczułem złość. – Dawniej dużo rozmawialiśmy. Byliśmy… przyjaciółmi.

            - Tak… byliśmy. Wiesz co… pogadasz z Matką.

            - O której wychodzisz?

            - Za  godzinę.

            - Chyba wiem po co idziesz. Kuśka cię swędzi.

            - Odpierdol się! Już ci powiedziałam. Ja też muszę mieć coś z życia.

            Teraz już nie było o czym gadać.  Usiadłem na wersalce, i w milczeniu się jej przyglądałem.

            - Kupiłem drożdżówki. Zjesz?

            - Zostaw na stole. Albo daj Matce. Chyba nic jeszcze nie jadł.

            - Jesteś dobrą córką – zakpiłem. – Kupiłem cztery, dwie mu zaniosę. To co? Będziesz jadła? Może zrobić ci herbatę?

            - Nie, dziękuję.

            - Powiesz mi coś o nim? – Nie powinienem pytać, ale przekora była we mnie i chęć zemsty podchodziła mi nożem do gardła.

            - O kim?! – Była wściekła.

            - Słuchaj, nie musisz mówić, ale nie rób ze mnie idioty. To twoja sprawa z kim idziesz do łóżka, ja tylko tak pytam, bo jestem ciekawy. – Zachowywałem się jak gówniarz. O rany! Że też muszę się tak błaźnić. – W końcu, cholera! musimy o czymś rozmawiać.

            - Powiem ci, i co ci to da?

            - Nic.

            - Wyluzuj… przecież wiesz, że cię lubię. Muszę wyjść, bo zwariuję.  No i chce mi się pieprzyć.

            W końcu Joanna zakończyła upiększanie rzęs, ujęła dłońmi włosy znad karku, uniosła je, i odwracając głowę to w lewo, to w prawo, przyglądała się sobie. Potem wstała, szybko podeszła i usiadła obok mnie, z  podciągniętymi i skrzyżowanymi nogami na kanapie. Spojrzała na mnie uważnie, może… trochę zalotnie. Ale, chyba nie. Milczała. Wciąż patrzyła na mnie. Jej brązowe, duże oczy, nic nie mówiły. Były pociągnięte farbą bezbarwną, nieruchome, tak jak i jej twarz. Czy o czymś myślała? Potrafiła przecież nieoczekiwanie, gwałtownie wybuchnąć, pełna agresji, czując się strasznie skrzywdzoną; myślała chyba tylko o sobie, o tym, jak kurewsko ją los doświadczył i wciąż doświadcza, a ona -  nie potrafi się obronić. Jej wybuchy kontrolował chyba tylko  sam diabeł. Lecz teraz jej twarz była jedną z masek pięknej kobiety, władczyni lub arystokratki; maski, które są wystawiane w muzeach sztuki staroegipskiej, i podziwiane przez rzesze kobiet i mężczyzn, a wśród kustoszy są powodem do niekłamanej z nich dumy. Podobne do siebie jak dwie krople wody, właśnie może dlatego tak niezmienne w swym surowym pięknie ściągały na siebie niekłamane spojrzenia pełne podziwu, uwielbienia i zazdrości.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38