dalszy ciąg "Po stronie cienia"

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Dokończ.

- Masz zbyt duże wyobrażenia… co do mnie.  Kiedyś ci powiedziałam…Nie chcę tego powtarzać… Ja naprawdę cię bardzo lubię.

-  Do diabła! Przecież wiem. Nie sprowadzaj naszych kontaktów do mej niezaspokojonej chuci, i dybania na twoją cnotę. Kurwa! Bo ci żyłka pęknie od tych myśli.

Twarz Joanny stała się spięta. Nic nie odpowiedziała. Nie patrzyła na mnie.

- Przepraszam… Głupio się zachowuję. Ale…

- … Co?

- Jesteś dużo młodsza, i…

- No i?...

- Czuję się przy tobie… trochę wciśnięty do ciemnego kąta.

Patrzyliśmy na siebie, trochę ze zdziwieniem, ale i głupio, i zaczęliśmy się śmiać.

- Dobrze. -  Coś tym słowem zatwierdziłem. Nie wiem, co to miało znaczyć, ale chciałem zakończyć jakiś etap… chyba… cierpiętniczy. Oczywiście, odnoszący się do mnie. Choć i Joanna, będąc ze mną - gdy  do niczego nie byłem jej potrzebny – pewnie się przy mnie męczyła. Ciekawiło mnie to. I przygnębiało. Bo zbyt dużo było tu niedomówień, a i zbyt dużo oczywistej prawdy. -  Tak… - westchnąłem. I już miałem pustkę w głowie.

Z tej nagle zapadłej ciszy wybawił nas donośny głos Matki:

- Wiecie jak pięciu policjantów wkręcało żarówkę?

- Mirek, stare to i z brodą. – Matka był oczytany, z pasją słuchał muzykę poważną, miewał mądre przemyślenia, ale często rechotał przy idiotycznych kawałach, głównie o policjantach, i tam gdzie sprawa dotyczyła seksu. – To ja ci opowiem, też kawał z brodą, ale ciut mądrzejszy. Posłuchaj: przez pustynię wędruje misjonarz i spotyka lwa. Przerażony pada na kolana, składa ręce jak do modlitwy, i prosi:  „Boże, spraw, by ten lew zachował się po chrześcijańsku.” Po tych słowach lew pada ja rażony piorunem na tylne łapy, a przednie składa jak do modlitwy, i prosi: „Boże. Pobłogosław ten dar, który będę zaraz spożywał.”

- Dobry – zarechotał. Ale znałem go.

Nasze głosy swobodnie krążyły po mieszkaniu, bo było małe, a drzwi od pokoju Joanny otwarte, zaś pokój Mirka obok – bez drzwi.

Wstałem. Stanąłem w progu pokoju Matki.

- Jesteś głodny? Może jakąś kanapkę zrobię?

- Z chęcią – ożywił się.

Przechodząc do kuchni, odezwałem się do Joanny.

- A może jeszcze coś zjesz?

- Nie, dziękuję. Pić mi się chce, ale nie ma już wody mineralnej. Może… herbatę? Możesz mi zrobić?

- Oczywiście. Potem skoczę do sklepu.

- Nie musisz.

- Wiem, Joanno. Nic nie muszę.

- Dziękuję.

- … Poza tym, przejdę się… A może i ty?

- Nie, nie… Matka musiałby zostać z Oliwią.

- W porządku.

 

3.

 

Szedłem do Biedronki, obok przystanku tramwajowego, przy Zabrzańskiej. Mogłem bliżej. Ale spacer był mi potrzebny, a choć wracając, spacerek i tak będzie mi pisany, to teraz chciałem być sam, nim powrócę do Joanny.

Górny Śląsk przykrywał mnie swoim oddechem, mówił bezgłośnie, że jestem u siebie.

Czym Bytom różnił się od Katowic? Wiekiem, na pewno.  Katowice, to nawet nie zygota.  Ale, poza Katowicami nie chciałbym nigdzie mieszkać. Nawet w Bytomiu. To stare miasto rzucało na mnie co rusz swe uroki, i choć ogromną przyjemność sprawiało mi spacerowanie po jego ulicach, to jednak byłem wierny Katowicom.

Pierwsze przedmieścia Bytomia powstały w średniowieczu. W mieście zachowany został układ urbanistyczny średniowiecznego miasta. Ale górnicze kamienice były podobne jak w Katowicach, i jak wszędzie, na Górnym Śląsku.  Urok szybów kopalnianych, wąskich uliczek upstrzonych familokami, z ich czerwonym okiennicami, dodawał mi lekkości w mych wędrówkach.  Teraz nowoczesna urbanizacja skurwiła się z wszędobylskim aluminium, szkłem, budynkami, których niepodobna, po ich architekturze, zlokalizować, przypisać do kraju i miasta, więc jedynie wypada piać z zachwytu nad rozmachem i nowoczesnością – lecz ja, wciąż stałem przy familokach.

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38