dalszy ciąg "Po stronie cienia"

Autor: zibi16
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            - Leszek znowu się schlał. Nie wpuściłam go do domu.

            - Za mocno grzeje. A co u Matki?

            - Pije.

            - A ty?

            - Co? O co pytasz?

            - ...Co porabiasz? Nie nudzisz się? Może przyjadę?

            - A po co?

            - A niech cię! Nie pamiętam kiedy mnie zaprosiłaś, tak bezinteresownie. Na kawę, by pogadać.

            - O co ci chodzi? Przecież rozmawiamy ze sobą.

            - Tak...No dobrze... Czekaj... a może czegoś chcesz ode mnie?

            - Nic nie chcę... Tak dzwonię. -

            I nagle przypomniałem sobie ostatnie wyjście  z domu Joanny, by sobie cieleśnie ulżyć. Wezbrała we mnie złość i zazdrość.

            - Jak było?

            - Co?... Gdzie?

            - No... wówczas. Gdy poszłaś się pieprzyć.

            - Chujowo! I odpierdol się!

            Rozłączyła się.

 

            Joanna lubiła kląć. Skąd jej to się wzięło? Matka nigdy nie klnie. Czyżby to pokłosie jej pobytu w Domu Dziecka, u sióstr zakonnych?

            Ale nie przeszkadzało mi to. Sam w tym temacie byłem grzeszny. Oczywiście, Joanna klnie tylko w domu, i tylko do mnie, i do Leszka. A tak, jest czysta i niewinna. Tylko, gdyby nie ten jej charakterek…

            Rozłączyła się, a mnie zrobiło się przykro. Przecież chciała tylko pogadać. Co mi odbiło, by pytać ją o jej gacha? Ale, cholernie byłem ciekawy, kto to jest. Miałem nadzieję, że to jakiś pryszczaty mięśniak, bez szyi, i z kurzym móżdżkiem.

            Ciężko westchnąłem.

            I jak zwykle, głupie  myśli zalęgły się w mej głowie. A przecież  nic nie wypiłem.  Podszedłem  do okna. Bezbarwnym okiem spojrzałem.

            „Świat oszalał, Bóg jak hippis pali trawkę, koty twórczo srają na każdym rogu ulicy, szczury łby wychylają z kratek ściekowych. Jest lato, umierają starcy, rodzą się żywi.  Przyglądam się śmierci, i dziewczynom w kwiecistych sukienkach. To dobrze, że Bóg pali trawkę. Jest na topie.

 Moi synowie mówią, że oszalałem. Gówniarze, nie widzą mej myśli, by zmienić się w motyla, może w ważkę niziutko sunącą nad cichą wodą. Ale to nie ich wina. Do bycia motylem lub ważką trzeba dorosnąć.

            …Świat oszalał, to ja palę trawkę, i rozdaję ordery swoim upiorom.

            Życie, to tylko cienie zmarłych.  Czasami daję kilka groszy żebrakowi,  i przysiadam na murku przy fontannie na Rondzie. Tramwaje jak prehistoryczne gady, przechodzą dostojnie przez moje ciało. W końcu jest lato. Wygrzewam się na słońcu. Uśmiecham się do myśli, która niebawem powinna się urodzić. „

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zibi16
Użytkownik - zibi16

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2023-05-04 18:17:38