Detekty Wąs. Sprawa Druga

Autor: rafalus79
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Padał deszcz...
Zapadał zmierzch przykrywając Londyn czarnym płaszczem niedomówienia kształtów, gdzie nie gdzie zmąconego lampami ulicznymi niczym cekinami na balowej sukni rozpustnego miasta jakim był niewątpliwie Londyn tamtymi czasy...
Detektyw Wąs i doktor Klakson przeglądając najnowsze opracowanie naukowe o „Zawałach wśród górników” właśnie siedzieli przy stole spożywając kolację tuż przed udaniem się na kolejną niebezpieczną misję. Wąs siedział wpatrując się podejrzliwie w plasterek bekonu „Trudno uwierzyć, że ten kawał mięsa kiedyś chodził w błocie i chrumkając, rozmnażał swój gatunek...” 
Z zamyślenia wyrwały go kroki na korytarzu.
- No wreszcie... – Zwrócił się do wchodzącej gospodyni. – Mam tutaj taki problem... Znowu w solniczce jest pieprz i na odwrót... – Rzekł surowym głosem który rozszerzył źrenice doktora Klaksosona.
- To pan znowu usiadł po przeciwnej stronie stołu! – Odpowiedziała beznamiętnie gosposia.
- Tak czy siak, spodziewam się dziś specjalnego gościa.... – Tu skierował swój surowy wzrok na Klaksona który przestraszony ruchem ręki dał znać Wąsowi iż zamierza siedzieć cicho. - ... Kiedy przybędzie, proś go niezwłocznie...
- ...Na gorę używając XVI wiecznego londyńskiego akcentu, wiem. – Dopowiedziała gosposia ku zdziwieniu Wąsa.

Po chwili w drzwiach stanął komisarz Frytosław Mac Cann wraz z posterunkowym Kogutem oraz konstablem Kokoshką. Za nim Wąs zdążył cokolwiek owiedzieć, komisarz zwrócił się do niego:
- Nim pan powie cokolwiek, pragnę zaznaczyć iż mam dziś swój aparat słuchowy! – To mówiąc pokazał swe gumowe ucho. Prawdziwe stracił w trakcie dochodzenia w sprawie Van-Gong-a – samuraja samouka który rozpowszechniał treści pornograficzne w ojczystym języku, na opakowaniach herbat którymi handlował pokątnie i pościennie... Wpadł gdy komisariat zatrudnił nowego policjanta, Pok-e-Mona który wraz z rodziną przyjechał z Japonic ( na wschód od Japocoś ) w poszukiwaniu przyzwoitego pieniądza; wszak stare japońskie powiedzenie brzmi;

Jeno pieniądz się liczy...

Dlatego też koledzy z wydziału dali mu pseudonim Jenot. 
- Szanowni panowie. Wszystko gotowe, pora wyruszyć na rozwiązanie zagadki Fałszerza z Faketown. – Obwieścił Wąs.
- Dorwiemy drania! – Włączył się entuzjastycznie Kokoshka.
- Zgnębimy potwora! – Dopowiedział Kogut
- Zabijemy Chupacabrę! – Wykrzyknął Klakson ku... zdziwieniu pozostałych...
Wszyscy przygotowywali się do jakże ważnej nocy; to dziś deszcz miał spaść po raz ostatni. Klakson założył sweterek, który dostał na gwiazdkę od swojego prywatnego masażysty. Należało mu się, tyle wpompował przecież w niego... pieniędzy. 
W kącie Wąs wyciszał się przed wielkim zadaniem; grając na skrzypcach „Ser Mocy Wielkiej” niejakiego Cheddarsona.
Padał deszcz...
Pośród drzew Hyde Parku unosiły się mgła oraz sapanie zboczeńców... wszak niebezpieczny to teren nocą spowitego Londynu. To tu widywano Szalonego Stomatologa, który uzbrojony po zęby, napadał na staruszki zabierając im protezy... 
Sztucznym szczękiem.... a raczej szczękiem metalu naprężyły się koła powozu mknącego pośród parku.
Wąs zapatrzył się w mrok w którym nic nie było widać. Zapatrzył się raz jeszcze. Dlaej nic nie mógł widzieć...
Doktor Klakson był w trakcie pisania swojej mini pracy naukowej; „Przepuklina wśród poszukiw

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
rafalus79
Użytkownik - rafalus79

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-06-24 10:45:11