Dom

Autor: Kostian
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Bliźniacy popatrzyli po sobie i to jedno spojrzenie wystarczyło do podjęcia decyzji. Nie czekając na nic, wyciągnęli swoje latarki i – oświetlając nimi drogę – zbiegli na wyścigi po długich schodach. Kończyły się one ciemnymi, lekko zbutwiałymi drzwiami, które zaskrzypiały głośno podczas otwierania.

Chłopcy rozeszli się, każdy w swoją stronę, spoglądając zawiedzionym wzrokiem na dwie ogromne balie, stojące w centrum pomieszczenia. Poza nimi w pokoju było niewiele - stół, jakiś wiszący na ścianie hak i szczypce złączone łańcuszkiem z parą noży. Nie było to dla nich nic ciekawego. To samo widywali w rzeźni ojca. 

Tyle energii i czasu na marne! Mogli je przecież spożytkować o wiele ciekawiej! Stali oboje jeszcze przez chwilę, chyba z nadzieją, iż nagle coś zmaterializuje się na środku podłogi jednak to nie nastąpiło. Pierwszy na powrót zdecydował się Łukasz. Zawiedziony minął skrzypiące z lekka drzwi i ruszył do góry kierując się do wyjścia. – Młody, idziesz?! – zawołał do brata, gdzieś w połowie drogi, jednak jego pytanie pozostało bez odzewu. Co on tam jeszcze robi? Próbuje go nastraszyć? Nie z nim te numery. 

Zszedł ponownie na dół z mocnym przekonaniem, że nieważne z jakiego powodu brat został na dole - i tak mu wklepie! – Jacek, słuchaj mnie, ty cholero! – zamilkł nagle, spoglądając zszokowanym wzrokiem na powieszonego na ściennym haku brata. Ale kiedy?! Jak?! 

Nie zdołał powstrzymać mdłości i złożywszy się w pół, jednym haustem wyrzucił z siebie cały dzisiejszy obiad. – Boże, co się...- nie zdążył skończyć, gdyż nagłe uderzenie w plecy powaliło go na okraszoną wymiocinami ziemię. Jedyne, co zdążył zarejestrować wygasający umysł Łukasza, to coś pomiędzy uderzeniem a ukłuciem - które poczuł u nasady głowy - zabijającym go na miejscu. 

Już po wszystkim, pomyślała wysoka, kanciasta istota, schodząc z ciała chłopca i połykając powoli żądło, którym uśmierciła chłopaka. Długie, kościste palce rozwierały się i zamykały w podekscytowaniu. Dwie kolejne Powłoki dla jego towarzyszy! 

Stwór wstał z i jednym ruchem zdjął z haka martwego Jacka. Jego brat się nada, to było pewne. Wypatroszenie go w tym nie było tak trudną sprawą, pozostawały wyłącznie małe ślady na powłoce jednak jego brat… Stworzenie obejrzało ciało dokładnie krzywiąc swą ryjkowatą twarz na widok dziury z tyłu głowy, którą przecież sam stworzył wbijając chłopaka na hak. Widocznie zbytnio się rozochocił. Ale to nic... I z niego zrobi wspaniałą kryjówkę dla swoich. Potrzeba będzie tylko trochę więcej czasu… 

Ostrożnie ułożył jedno z ciał na stole, zaś drugie wrzucił do kotłującego się w jednej z balii płynu. Dla ludzi smród, który teraz się z nich wydobywał przywodziłby na myśl gnijące mięso - on jednak nie był człowiekiem. Zaciągnął się głęboko cudowną wonią i chwyciwszy w swe szponiaste dłonie jeden z noży, zmrużył wyłupiaste oczy, i począł ostrożnie nacinać skórę Obiektu w celu wyzbycia się zbędnych organów. Dziś znów będzie mógł się posilić! Nie pamiętał już nawet kiedy ostatni raz jadł coś normalnego. Zaopatrywał w Powłoki cały tutejszy teren, który ludzie nazywali Częstochową, jego brat zaś zamieszkiwał w niedalekim, ludzkim skupisku, którego nazwy nie potrafił wymówić bez założenia Powłoki. - Hatijowise i Shijenstowa.- wychrypiał rozbawiony wyciągając płuca Obiektu i odkładając je obok. Oni i ten ich śmieszny język! Hatijowise i Shijenstowa! Cóż to nie wymyślą..  

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Kostian
Użytkownik - Kostian

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-02-21 17:42:09