Góra Życzeń

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Kiedy stanęła na odsłoniętym szczycie, nad skarpą z której widać było pejzaż zasypiających pól, wijącej się rzeki, zielenią ubranej ziemi, kiedy spojrzała na małe domy w dole i na zorzę malowaną na zachodzie była już pewna, że to magiczna góra. Z radością wypowiedziała swoje życzenie. Powtórzyła trzy razy zamykając mocno powieki i ściskając pięści, żeby na pewno góra i ten nad górą ją usłyszeli. Nie rozkoszowała się widokiem, nie zatrzymywała się za długo. Pędem zaczęła biec w dół – trzeba było wrócić jak najprędzej. Przewracała się raz po raz. Pośród krzewów i w cieniu drzew było już zupełnie ciemno, pohukiwania sów i szelest pojawiający się obok  wydawały się teraz straszne. Chciała już dotrzeć do domu. Potykała się o gałęzie, których nie widziała pod nogami, wchodziła w strumienie, które ukryły się w mroku. Zerkała na gwieździste niebo uśmiechające się spośród gałęzi drzew i powtarzała sobie – to przecież magiczna góra - góra życzeń. Co mi się może stać? Muszę się tylko pośpieszyć, bo mama może mnie szukać.

Kiedy wyszła na ścieżkę nie wiedziała gdzie jest i w którą stronę skręcić. Coś po drodze musiało jej się pomylić. A może nie pomyliło jej się, tylko w ciemności wszystko wyglądało inaczej. Usłyszała ujadanie psów i poszła za ich głosem . Wkrótce w oddali zobaczyła światło latarni, pobiegła za nim i w końcu rozpoznała okolicę. Pobiegła pędem w stronę domu. Po jej twarzy płynęły łzy ulgi po strachu, który niczym tona ołowiu spadł z jej małego serduszka. Z radością dopadła do furtki podwórka, otworzyła i zatrzasnęła ją za sobą. Podbiegła do drzwi, otworzyła je i stanęła nieruchomiejąc z przerażenia. Z wnętrza domu dobiegał płacz i krzyk matki przeplatany z krzykiem i wyzwiskami pod jej adresem wypowiadane przez męski głos.

- …Nawet dziecka nie potrafisz upilnować. Do niczego się nie nadajesz ścierwo cholerne! … - brzmiało pośród wielu innych okrzyków i wbijało się przez uszy małego człowieka po sam kręgosłup duszy. Musiała iść i pokazać, że jest, więc poszła dzielnie i stanęła w drzwiach.

- Ty mała łachudro… - usłyszała bełkoczący głos, zobaczyła czerwoną twarz i złowieszczo patrzące oczy potwora, nos przewiercił mdlący odór alkoholu, chciała uciec, ale rzucił się za nią, pochwycił…
 - Ja cię nauczę pilnować podwórka smarkulo cholerna! Ja cię tu nauczę o której się wraca do domu! – Trzymał mocno za ramię i bił… potem rzucił nią o ścianę i o szafę, chwycił pas… bolało… krzyczała, strach otwierał coraz bardziej paszczę, leżała skulona zasłaniając głowę…  Coś łupnęło. To mama została rzucona na szafę, gdy próbowała jej bronić.

Kiedy leżała z odrętwiałymi z bólu dłońmi i nogami, ledwo patrząc przez załzawione oczy, kiedy on już nie miał sił bić dalej wyszeptała cicho

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39