Luke Castelan

Autor: AsiaSobieraj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Cerber! Zostawić kandydata.-Głos odbił się echem po całej sali. Było tu ciemno jak na miejsce śmierci przystało.

-Witam Luke Castelan. Zapraszam do sali numer 2.-W tym momencie serce zaczęło mi strasznie szybko bić. Chwila... serce? Nie wiem. W każdym bądź razie dziwne się czułem. Otworzyłem drzwi do sali numer 2. Właśnie obrzydliwe potwory wyprowadzały jednego umarlaka, który najwidoczniej przeszedł już przez etap rekrutacji.

-Yyy... Dzień dobry. Nazywam się Luke Castelan.

-Chyba Dobry wieczór, ale tak wiemy. Syn Hermesa. Boga złodziei i przesłańców. Był tu dziś i prosił byśmy byli łagodni. Wiemy wszystko o Tobie. Mogłeś zniszczyć cały świat. Wiem też, że...

-Ja bardzo żałuję pani Erynio.- Próbowałem się jakoś ratować.

-Cisza! Nikt nie przerywa sędziom.- Chyba nie na tym mi zależało.

-Spokojnie Dodds. -Przyjrzałem się staruszce dokładniej. Miała wielkie okulary, skrzydła i zmarszczki na całej twarzy. Wyglądała jakby miała z tysiąc lat. No pewnie ma i więcej. Obok niej siedziały dwie inne babcie. Wszystkie razem wyglądały jak trojaczki. Przed nimi na stole leżało mnóstwo ksiąg. Co chwilę magicznie się zapełniały.

-Bo mam więcej! Mój drogi, w tych księgach jest zapisane całe twoje życie, łącznie z myślami, więc teraz daruj sobie.

-Przepraszam...-Nic już więcej chyba dziś nie powiem.

-Siostry. Narada. Młody jest tu już tydzień, więc w końcu trzeba go przydzielić. Luke Castelan, prosimy, byś poczekał przed salą numer 3. Tam Tantalos powiadomi Cię o wynikach.

Odwróciłem się i wyszedłem. Byłem tu już tydzień? Nie rozumiem jak... wydaje mi się, że minęło zaledwie kilka godzin. Może tu czas jest jak w Labiryncie. Podszedłem pod salę numer 3, jak mówiły Erynie i postanowiłem czekać. Bez względu na to jaki ma być werdykt. Przetrwam to jakoś. W tym momencie drzwi od sali Tantalosa otworzyły się. Wychylił się z nich wysoki na 4 metry mężczyzna o potężnych barkach i wzroku lwa.

-Luke Castelan. Proszę wejść.

Wnętrze sali numer 3 znacznie różniło się od poprzedniej. To raczej wyglądało jak sekretariat. Były tam trzy biurka. Przy dwóch siedziały dwie panie w białych bluzkach i czarnych spódnicach. Włosy miały związane w kucyki. Na nosie duże okulary. Wypełniały papiery. Tantalos usiadł przy trzecim biurku. Jedna z „urzędniczek” wstała i podała mu plik dokumentów,

-To są akty zgonu Luke'a Castelana. Włącznie z biletami do przydzielonego miejsca.

Tantalos chciał mi podać te dokumenty, gdy nagle do sali weszła piękna kobieta w długiej czarnej sukni. Miała długie, ciemne, falowane włosy. Na jej widok mężczyzna wstał.

-Persefono. Coś się stało?- A więc to była sama żona Hadesa. Nie dziwię się, że porwał ją, była naprawdę olśniewająca.

-Jesteś proszony do mojego męża.

-Dobrze, tylko skończę obsługiwać zmarłego.-Uff,a już myślałem, że o mnie zapomniał. No dalej daj mi te dokumenty. Zaraz umrę po raz drugi z ciekawości, gdzie w końcu trafię.

Persefona wyszła, zostawiając w sali zapach świeżego granatu- ulubionego owocu córki Demeter.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AsiaSobieraj
Użytkownik - AsiaSobieraj

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-08-08 08:12:37