Niech klapa pozostanie zamknięta, a ręka w bezruchu

Autor: Fasoletti
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Mijały dni, mijały tygodnie, mijały miesiące. Związek mojego przyjaciela sypał się coraz bardziej. Bezlitosne fale kłótni i wzajemnych oskarżeń stopniowo podmywały fundamenty wzniesionej przez małżonków budowli i wystarczył niewielki nawet podmuch wiatru, by chwiejna i tak konstrukcja runęła jak domek z kart.

Takim podmuchem okazała się zdrada Kryśki.

- Kurwa, nie zdzierżyłem! – Krzysiek krzyczał tak głośno, że w spelunie zapadła cisza i oczy wszystkich bywalców zwróciły się ku nam. – Kochałem, ją wiesz? Kurwa, kochałem jak nikogo na świecie! A ona rżnęła się z tym pieprzonym fagasem. Wypadłem z chałupy i chlałem trzy dni… A potem obiłem jej ryj! Nie wytoczyła procesu, ale obiecała, że się zemści. I, kurwa, słowa dotrzymała…

Rok później do kawalerki Krzyśka, którą wynajął gdy odszedł od żony, wpadła policja.

- Ty rozumiesz, ja nie miałem zielonego pojęcia o co chodziło. Skuli mnie jak najgorszego śmiecia, na oczach sąsiadów wpakowali do radiowozu i zawieźli na komendę. Dwa miesiące gniłem w areszcie, czekając na rozprawę. Powiedzieli, że jestem oskarżony o gwałt. Ale ja przecież nikogo, kurwa, nie zgwałciłem! Łudziłem się, że to jakaś pomyłka, zapętlenie paragrafów, nie wiem, zły układ gwiazd? Często się przecież zdarzało, że zapuszkowali nie tę osobę co trzeba.

Po jego naznaczonych bliznami policzkach spływały krople łez. Wspomnienia z pewnością ciążyły mu na sercu jak topielcowi kamień u nogi. Założę się, że przede mną nikomu nie opowiadał jak straszliwie los go doświadczył.

- Ty wiesz jak ja się czułem w tym sądzie? Nigdy tam nie byłem, a nagle wprowadzają cię na salę pełną ludzi i to w charakterze oskarżonego. Gdyby wzrok mógł zabijać, przysięgli zajebaliby mnie jednym spojrzeniem. Rozumiesz? Ukamienowali jak pierdoloną żydowską kurwę za czasów Chrystusa. Ale najgorsze miało dopiero nastąpić. Ty wiesz, kto był moją rzekomą ofiarą?

Skąd mogłem wiedzieć? Wytypowałem Kryśkę. W zasadzie tylko ona przychodziła mi do głowy.

- Kryśka? – Krzychu zaśmiał się jak opętany. – Z tą zdzira nie robiliśmy tego od lat. A dawniej, jak jeszcze ze sobą sypialiśmy, to nigdy nie wziąłem jej siłą. Zresztą –popukał się w głowę – jak można zgwałcić własną żonę?

- Teraz to nawet dziecka ci gołą ręką tknąć nie wolno – odparłem – bo okrzykną cię zaraz pedofilem. No ale jeśli nie Krycha, to w takim układzie kto?

- Kibel.  

Parsknąłem głupkowatym śmiechem.

- Krzychu, co ty pierniczysz? Paliłeś coś zanim tu przyszedłem, czy po prostu robisz sobie jaja?

Krzysiek kilkakrotnie uderzył się pięścią w pierś.

- Jak Boga kocham! Też na początku nie mogłem uwierzyć! Kurwa, szczęka opadła mi do samej podłogi, jak go zobaczyłem. To był klop z mojego starego domu. I wiesz co? Ten sracz gadał! Gdy sędzina poleciła mu się przedstawić i opowiedzieć o sobie, zrobił to! No a potem to już wystartował cyrk. Ten porcelanowy kutafon twierdził, że był przeze mnie regularnie gwałcony.

- Nie, no, to są brednie jakieś! – przerwałem mu. – Możesz mi wytłumaczyć, jak gwałci się kibel? 

- Cholera, czy ty mnie w ogóle słuchałeś?! – uniósł się, ale po chwili złagodniał. – Kurwa, nie wiem już sam… No waliłem konia do muszli, jak stara mi nie chciała nadstawić. No i, jak się później okazało, ubikacja zaszła w ciążę…

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fasoletti
Użytkownik - Fasoletti

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2021-01-13 10:06:52