O pewnym człowieku

Autor: Jan_Kuff
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Problemy ze znalezieniem pracy przyniosły doskonałe efekty. Założyłem własną firmę. Pomyślałem o zatrudnieniu tej piękności ze szpitala ale przyszło mi na myśl, że znajomy może się jednak mylić. Z telewizji dowiedziałem się, że największe zyski przynoszą te przedsiębiorstwa, które stawiają na inwestycję. Działalność musiała mieć dobre finansowanie i świetlaną przyszłość bo by to osiągnąć sprzedałem mieszkanie, które kiedyś odziedziczyłem po dziadku Janku ze strony matki.

Byłem jego jedynym i najukochańszym wnukiem. Nie widywaliśmy się często i pozostały mi po nim tylko dwa wspomnienia. Gdy miałem siedem lat wziął mnie ze sobą do łazienki i swoją elektryczną golarką ogolił sobie brodę a potem zapytał czy też chce się ogolić. Byłem niesamowicie dumny gdy maszynka z nałożonym na ostrze zabezpieczeniem wędrowała po mojej twarzy. Oczywiście nie zdawałem sobie sprawy, że w rzeczywistości zostałem straszliwie i z premedytacją oszukany przez własnego dziadka. Nigdy później moje ego nie zostało zaspokojone w takim stopniu.

Drugim wspomnieniem jest nasze ostatnie spotkanie, w którym informuje mnie, że przekazuje mi swoje mieszkanie, że sąsiedzi są wielce przyjaźni, spokojni i wyrozumiali, i na pewno nigdy nie będą mi sprawiać kłopotów więc będę mógł w nim robić co tylko zechcę. Pomyślałem więc, że „Robić w nim co zechcę” czy „Zrobić z nim co chcę” to przecież właściwie to samo.

Firma upadła gdy skończyły się pieniądze. Gdy skończyły się pieniądze, firma upadła.

Do CV dodałem punkt „działalność gospodarcza”. Przyznam, że ładnie to wyglądało na tej kartce papieru. Pieniądze na znaczki pożyczyłem od babci, która miała jednak także i inne wnuki.

Wyjazd za granicę był ostatecznością więc zacząłem pakować walizki. Koniec końców tam to dopiero jest życie. Gdy siedziałem w samolocie długo się zastanawiałem dlaczego tak długo zwlekałem z wyjazdem. Odpowiedź uzyskałem dość wcześnie, kupując bilet powrotny i unikając landlorda przez dwa tygodnie – do czasu odlotu.

Na lotnisku czekali już wszyscy. Babcie, dziadkowie, rodzice, bracia i siostry, ich dzieci, przyjaciele, koleżanki, znajomi przyjaciół i koleżanek, sąsiedzi i mnóstwo osób, których nie znałem i nigdy wcześniej nie spotkałem. Jak to na lotnisku. Wsiadając do autobusu pomyślałem, że nie ma to jak w domu.

 

Byłem kiedyś w pewnym mieście i spotkałem pewnego człowieka. Coś mi tam pewnie napomknął ale nie pamiętam dokładnie. Nawet nie wiem czy warto o tym w ogóle wspominać. Pewnie też tak kiedyś mieliście.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Jan_Kuff
Użytkownik - Jan_Kuff

O sobie samym: Głównie zajmuje się pisaniem tekstów do piosenek, których nikt nie słucha. Więc może ktoś ma ochotę przynajmniej poczytać i podzielić się konstruktywną opinią.
Ostatnio widziany: 2016-03-01 18:02:54