Pokonać siebie - Na spokojnie

Autor: emilo1
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

eZastanawiałem się, kilka miesięcy po tym wydarzeniu, w jaki sposób udało mi się przezwyciężyć swoje słabości. Na tamtą chwilę taka zmiana - była to niemal bajka, która nie spełni się nigdy. Biorąc pod uwagę stopień zaawansowania mojej choroby, można było jedynie liczyć dni a nawet godziny do śmierci. I nie ma tutaj żadnej przesady. Nadal, gdy pomyślę o wszystkim, nie jestem w stanie racjonalnie sobie wytłumaczyć swojego wyczynu. A właśnie przecież to był prawdziwy wyczyn.

 

Siadam często, tak jak dziś wieczorem i wspominam. Liczę swoje lata i dochodzi do mnie, jak wiele straciłem. I teraz dopiero jestem wstanie w pełni doceniać wszystko to, co mnie otacza i robię. Gdybym nie przeżył tego wszystkiego to zapewne wielu rzeczy bym nie widział. Te moje inne spojrzenie na świat, to nic innego jak droga, o której zawsze marzyłem. Realizuję cele i marzenia. Jest mniej porażek i nawet, gdy takie się pojawiają to nie znaczą nic, gdyż wiem, że zaraz pojawi się kolejne rozwiązanie i pomysły i znowu będę brnął do przodu z uśmiechem. To dosyć optymistyczny pogląd, ale mi się zdarza, dlatego o tym musiałem wspomnieć.

 

Codzienność -  nie wygląda jednak aż tak różowo. Od tamtego czasu minęło dwa lata i czuję, że jestem bardziej sam niż wtedy. Nie mam miłości. Miłość jest dla mnie tym, czego pragnę najbardziej. Nie mam też wielu innych rzeczy, lecz na nie mogę poczekać. Przyjaciele i znajomi nie widzą mnie. Nie ma tych telefonów i kontaktów, co kiedyś. Na wszelkich przyjęciach jestem traktowany jakby niepełnosprawny, bo nie piję. I jest to bardzo przykre, gdy rozlewają szampan na przyjęciu sylwestrowym, ale tylko, gdy wyjdę z pokoju lub udają się sami do innego. Nie da się przekonać, że to na mnie już nie działa i wcale nie zmuszam się nie pić – to po prostu już mnie nie pociąga i jest odległe. Zmieniłem przyzwyczajenie – rzucenie picia nie jest takie ciężkie jak się wszystkim wydaje. Jest to wyczyn, ale możliwy do zrealizowania dla każdego.

 

Wydarzenia 5 maja 2010 roku były jakby narodzinami dziecka. Zaczynałem na nowo żyć. To był tylko zwiastun tego, co mnie czekało. Od nowa musiałem się uczyć niemal wszystkiego. Nie mogłem chodzić i przez pierwsze 3 miesiące, więc nie wychodziłem z domu. Potem były próby, które zdawały się na nic. To jednak nie do końca prawda. Spotykałem w tamtym okresie z pewną kobietą, która wyzwoliła we mnie niebywałą energię. Ona do tej pory nie wie, że abym mógł wsiąść do pociągu i dojechać na spotkanie, musiałem prosić się o pomoc. Trudnością i to bardzo ogromną było wejście do wagonu, a jeszcze większą było wysiąść. Bałem się do tego stopnia, że dreszcze i lęki tak jak po alkoholu, wracały jak bumerang – teraz jeszcze gorsze, bo byłem w pełni świadomy. Ludzie na mnie patrzyli jak na inwalidę lub pijaka, bowiem było widać po mnie, że to właśnie alkohol bardzo mnie wyniszczył. I tu muszę dodać jeszcze, że fakt – trunki do tego stopnia mnie zmieniły, że po dzień dzisiejszy wyglądam jakbym cały czas pił. A paradoksem jest jeszcze, że ludzie gdy byłem po 8 piwach, mówili, że wreszcie dobrze wyglądam. Tych słów do tej pory przez te 2 lata od nikogo nie usłyszałem.

 

Moja waga spadła nagle ze stanu krytycznego na taki, którego nawet nie można nazwać. Podczas picia, przynajmniej na twarzy wyglądałem jeszcze w miarę dobrze. Gdy koszmar się skończył, zaczął się kolejny – ważyłem 55 kg. Mam 188 cm wzrostu, więc doskonale można sobie wyobrazić jakim wrakiem byłem. Najgorsze jest to, że nie mogłem nadal normalnie jeść ale najlepsze to, że każdy kęs był wyjątkowym rarytasem. Niesamowite jak może smakować sucha kromka chleba – dla mnie była to upragniona czekolada najwyższej marki.

 

Jednak w tym okresie, najgorszym było to, że męczyły mnie koszmary. Budziłem się w nocy z płaczem. Następowało to codziennie. Ale po około 5 minutach równie intensywnie jak sen, następowała rzeczywistość. To było cudowne uczucie, gdy okazało się, że piłem ale tylko we śnie. Przekonanie tuż po zjawach o prawdziwości było tak wielkie, że wydawało mi się faktem to, że znowu zacząłem. Jednak poprzez właśnie sny, ukazywał się mój charakter – piłem tak właśnie przez najbliższe kilkanaście miesięcy, tylko w snach i z każdym razem ogarniała mnie radość z faktu, że nie piję, że jestem silny i z dnia na dzień coraz bardziej byłem przekonany, że nigdy nie powrócę do tamtych czasów. Dziś już nie mam tych snów. Podświadomy strach przed porażką i powrotem do picia, zelżał. To ogromna ulga. Mogę normalnie spać a przecież latami tego nie miałem.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
emilo1
Użytkownik - emilo1

O sobie samym: Piszę, może ktoś czyta, może zrozumie. Będę pisał nawet jeśli powiedzą, że nie umiem.
Ostatnio widziany: 2022-06-08 05:55:18