Primodium

Autor: Pelagius
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ż siedzieć tu dalej. Wmawiał sobie bezskutecznie, że pukanie było tylko wytworem jego wyobraźni. 
Kiedy wreszcie zdecydował się ruszyć usłyszał głos. Zimny, jakby martwy, dobiegający zza kratki, tam gdzie powinien być penitent.
- Ksiądz Jan jak myślę?
Księdzu dreszcz przemknął jak błyskawica po plecach. Strach wzmógł się do granic możliwości. O mały włos zwieracz nie odmówił posłuszeństwa...
-Niepotrzebnie pytam – kontynuował penitent – ja doskonale wiem kim jesteś klecho. Oskarżałeś niewinnych, przestawałeś z najgorszymi żmijami. Zawsze wybierałeś złą stronę... Bardzo nierozważnie...
- Kim... – kapłan nie umiał dokończyć. Głos mu się łamał – kim pan jest?
- Kiedyś byłem twoim uczniem, ale kiedy przejrzałem na oczy ty mnie odrzuciłeś... Dlatego właśnie chcę, byś i ty przejrzał... a ja ci w tym pomogę... Zobaczysz to... co widzą moje oczy. To nagroda i kara za to co ze mnie uczyniłeś...
Kapłan siedział przerażony. Widział jak jakiś cień blokuje mu wyjście z konfesjonału, starał się przebić wzrokiem ciemność, jednak to co zobaczył...
-Ty... jak? Dlaczego?
Niestety na te pytania nie znalazł odpowiedzi...
Następnego dnia kościelny dokonał strasznego odkrycia. W konfesjonale siedział całkowicie posiwiały ksiądz Jan. Był martwy. Jego wytrzeszczone z przerażenia oczy spoglądały ślepo na policjantów i sanitariuszy. Jednak jemu potrzebny był już nie lekaż, a grabarz.
Spory tłum stał przed Katedrą widząc jak wynoszą zmarłego. Ludzie pobożnie się żegnali, tak, żeby inni mogli to jak najlepiej zobaczyć. Staruszki płakały krokodylimi łzami. Wszystko to było tak nienaturalnie sztuczne, że człowiek skryty wśród drzew niedaleko Katedry splunął z niesmakiem. Poprawił kapelusz, naciągnął czarne rękawiczki i wśród jesiennych liści rozwiewanych mocnym wiatrem zniknął...

+

Światło dnia próbowało przebić się przez gęstą zasłonę chmur i smogu unoszących się nad miastem. Wąskie uliczki były teraz świadkiem przepychanek setek ludzi. Smród ludzkich ciał unosił się w powietrzu mieszając się z wonią tandetnych perfum, spalin i wielu innych składników tworząc odrażający odór, którego nie mógł rozwiać nawet najsilniejszy wiatr. Miasto cuchnęło.
Pośród tego zlepku ludzkich niebytów, od zawsze stał budynek, który miejscowi omijali niemal instynktownie. Na rogu św. Dionizego i Benedykta opuszczona kamienica obrzucała ludzkość ponurym spojrzeniem martwych oczu. Nikt przy zdrowych zmysłach się tam nie zapuszczał. Kiedyś kilku bezdomnych próbowało założyć tam swoją kryjówkę. Po kilku dniach znaleziono ich oszalałych ze strachu na ulicy Benedykta. Wołali, że w tym domu mieszka wiedźma. Kto jednak wierzy bezdomnym?
Faktem pozostaje, że do tej kamienicy zasadniczo nikt nie wchodził od ładnych pięćdziesięciu lat. Władze miasta nie chciały jej wyburzyć, tłumacząc się, że nie ma na to funduszy, a poza tym, kamienica stanowi zabytek. Co do tego ostatniego z pewnością mieli rację. Kamienica była zabytkiem, choć tak po prawdzie to nie wiadomo kiedy powstała. Nie wiadomo także co się stało z lokatorami.
Z rzadka jakiś śmiały szczeniak popisując się przed kumplami wchodzi do środka, zwykle jednak nerwy nie wytrzymują już po przejściu na zaniedbany dziedzińczyk. Nie jeden już stał się pośmiewiskiem wracając z mokrymi spodniami i twarzą zalaną łzami z przerażeniem na twarzy. Konstrukcja i zdobienia, a także opowieści o tym miejscu zawsze robiły swoje...
Tego właśnie nie wyróżniającego się niczym dnia, kiedy w gazecie pojawił się nekrolog księdza Jana, człowiek w czerni z kapeluszem na głowie stał na ulicy św. Dionizego popatrując na wejście do kamienicy. Cień zakrywał mu oczy, a przechodnie omijali go jakby nawet nie zauważając.
Mężczyzna powoli ruszył w stronę zdobionego płaczącymi twarzami wejścia na dziedziniec. Cały korytarzyk pokryty był starymi płaskorzeźbami przedstawiającymi jakieś dziwne sceny, jakby z mitologii, tylko nie wiadomo której... C

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pelagius
Użytkownik - Pelagius

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-10-30 20:45:39