Przerwane marzenia

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wyciągnął rękę i nie otwierając oczu, po omacku wcisnął przycisk budzącej go komórki. Przeciągnął się leniwie raz i drugi. Po chwili uniósł ociężałe powieki i wsłuchany w ćwierkot ptaków, który dochodził z pobliskiego drzewa, pragnął przedłużyć sen choćby tylko o dziesięć minut. Ale jak można spać, skoro ostre promienie porannego słońca na siłę wdzierają się przez otwarte okno? Uniósł się na łokciach i rozbieganymi źrenicami, popatrzył dookoła. Pokój jak zwykle świecił czystością oraz zapachem świeżości i jak zwykle przykryty serwetką, stał deserowy talerzyk. Nie musiał zgadywać, że jest tam ukryty jego rarytas, drożdżówka z owocem. Roześmiał się z błyskiem w oczach. Odrzucił na bok kołdrę i tak gwałtownie zeskoczył z łóżka, aż pociemniało mu w oczach, a zawrót głowy odrzucił go z powrotem na posłanie. Chwilę leżał nieruchomo, a w uszach szumiało mu gorzej niż w starej, wyłowionej z morza muszli. Moment odczekał, jednak, kiedy nie było widoku, że będzie lepiej, położył się płasko i wpatrzony w sufit, który wirował przed jego oczami niczym rozbujana karuzela, próbował zaczerpnąć powietrza. Dotknął dłonią czoła, było chłodne i lepkie od potu, a jego głowa była ciężka, jakby z kamienia. Nagle jego ciałem wstrząsnęły, niespotykane dotąd dreszcze. Dzwoniąc zębami, otulił się szczelnie kołdrą i zaczął głęboko oddychać. Powoli przychodził do siebie. Tym razem bardzo wolno usiadł na łóżku, chwilę odczekał i wyszedł na korytarz. Rodziców nie było w domu z pewnością już wyszli do pracy. - Może nawet lepiej – szepnął pod nosem, kierując się do łazienki. Chłodny prysznic, zupełnie go orzeźwił. Pospiesznie się ogolił, zjadł tylko drożdżówkę i już był gotowy do wyjścia. Przecież już od tygodnia obiecał Patrycji, że najbliższy wolny dzień spędzą w ciszy, daleko od miejskich spalin i zgiełku.

Wsiadł na motor i nie minęło dziesięć minut, a już był na miejscu. Czekająca przed domem dziewczyna, pomachała dłonią, roześmiała się radośnie i prawie w biegu wskoczyła na jego motor. Pojechali na swoją ulubioną łąkę, która bieliła się od stokrotek.

- Czy ja dobrze wczoraj słyszałam, że mieliśmy łowić ryby? - spytała, kiedy byli już na miejscu.

- Dobrze słyszałaś Patii, ale odeszła mnie ochota na wędkowanie. Po prostu chcę poleżeć na kocu i trochę poleniuchować. Poza tym, ostatnio złowione ryby powrzucałaś z powrotem do jeziora. Więc jaki jest sens, by chwytać je na wędkę?

- Nie ma sensu, niech sobie rybki żyją – odpowiedziała nie odrywając wzroku od zrywających stokrotek. Po chwili wyprostowała się, obrzuciła ukochanego serdecznym uśmiechem i powiedziała całkiem poważnie.  – Jeśli się ze mną ożenisz, ofiaruję tobie ten bukiecik stokrotek.

Ucałował jej dłonie, potem głośno się roześmiał.

- Czy to oświadczyny, Patii?

- To nie są oświadczyny, ale nie potrafię ukryć swoich uczuć.

- Ja też ciebie bardzo kocham i przysięgam w obliczu Pana Boga, ożenię się z tobą. Tylko jeszcze nie teraz, jeszcze musimy poczekać. Ty Patii, powinnaś ukończyć szkołę, a ja zrealizować swoje wszystkie marzenia. Kiedyś marzyłem o motorze, dobrze płatnej pracy oraz wspaniałej dziewczynie. Muszę przyznać, że nawet się nie obejrzałem, kiedy wszystko się spełniło.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59