Restaurator 4

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

znaczenia. Jestem tylko restauratorem. Nikim więcej. Przygotowuję jedzenie i podaję do stołu. To nic w porównaniu…

Nagle rozmowę przerwała głośna melodia dzwonka komórki, dobiegająca z kieszeni śpiocha. Obaj zamarliśmy patrząc, jak jego kieszeń wibruje i świeci. Chwila oczekiwania. Słuchaliśmy przez bardzo długą chwilę  Scooter’a  jak się wydziera, że coś jest „always hardcore”. W tym samym czasie spoglądaliśmy na człowieka śpiącego na krześle z głową opartą o ścianę i otwartą gębą z której ciekła mu ślina na bluzę. Taki widok, to był dopiero hardcore!

Ruszył się. Nie otwierając oczu jego ręka powędrowała do kieszeni. Wyciągnął komórkę i nie odrywając głowy od ściany, która tymczasowo przejęła rolę poduszki, zbliżył telefon do ucha. Scooter wreszcie się zamknął. Zapadła cisza.

- Nooo… - słyszałem głos w telefonie i chociaż nie rozumiałem słów, wyczułem ton z jakim mówiła osoba po drugiej stronie aparatu. Po minie odbierającego rozmowę dało się również wyczytać treść rozmowy. Nie było nic przyjemnego dla Grubego. Otrzeźwiał momentalnie. Jego zaspane oczka zaczęły rozglądać się nerwowo od kąta w kąt. Próbował się odezwać ale z jego ust wydobywały się tylko pół słówka. Ze słuchawki można było usłyszeć istny potok słów, składający się nie tylko z przekleństw ale poniżeń oraz gróźb. Wreszcie potok stracił pęd. Do moich uszu dobiegło zdanie zaakcentowane jak pytanie. Gruby milczał nie znając odpowiedzi. Rozglądał się tylko wokół siebie aż dobiegło mnie ze słuchawki znów dźwięk tego samego pytania. Z tym, że głośniej i zakończonego popularnym przekleństwem, bez którego większość  mężczyzn nie byłaby tak męska jak jest.

- Ej! Szefie! Kaj jo jest? – Niech to szlag! Grubas zadał to pytanie do mnie. Pytał się o adres czyli ktoś po niego przyjedzie. I nie ktoś nieznajomy, bo wiedziałem bardzo dokładnie kto i nie podobało mi się to. Człowiek, trzymający komórkę w innym miejscu był jeszcze daleko, ale już byliśmy złączeni nie widoczną nicią zawieszoną w powietrzu i wychodzącą przez ścianę nad budynki, wiszącą nad miastem ciągnąca się w nieznane mi miejsce. Byłem uprzedzony bardziej niż wcześniej do grubasa. Nie widziałem jego twarzy, nie czułem zapachu potu, nie widziałem jego oczu. Znałem tylko głos a już go znienawidziłem. Z trudem przełknąłem ślinę. Nie chciałem odpowiadać wolałbym wrzasnąć głośno „wypierdalać” ale jak to uargumentować? Wcześniej nie zrobiłem nic. Więc dlaczego teraz miałbym działać. Co robić?

- Sienkiewicza 13. Pałac Dawida. – wypowiedziałem głośno i wyraźnie. Aby usłyszał mnie rozmówca ale nie tylko z tego powodu. Chciałem przekrzyczeć moje drugie ja. Te, które zawsze się wyrywało ale ten spokojniejszy trzymał je na grubym łańcuchu z kolcami wbijającymi się głęboko w szyję. Bolało. Ale przynajmniej nie było słyszeć wycia.

 Grubas nie musiał powtarzać. Osoba po drugiej stronie zrozumiała moje słowa. Wywrzeszczał ostatnie polecenie do podwładnego i się rozłączył. Już było za późno na cofnięcie decyzji. Pociągi ruszyły i zaczęły się rozpędzać. Stara lokomotywa powoli, niechętnie i ociężale, z punktu A do B. Nowe cudo elektromechaniki z luksusem, szybkością i pewnością siebie, z punktu B do A. Niestety jadą po ty samym torze. Która jest cięższa? Która poniesie większe straty?

Klient jakoś nie przejął się telefonem. Widocznie tak jak Marcin znał mnie, tak on znał charakter swego znajomego, kolegi,  pracodawcy czy… cholera wie kim on dla niego jest! Więc wiedział czego się spodziewać, albo miał to głęboko gdzieś. Może człowiek o takim poziomie inteligencji nie odczuwa strachu? Czy planuje swoje działanie myśląc o konsekwencjach? Trzeba być przynajmniej przeciętnie inteligentnym aby mieć poczucie winy? On na pewno nic n

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35