rozdział I

Autor: klaudiuszlabaj
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

cze ostatnia próba, ostatnie kilka słów. Może zmieni zdanie.
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo bezsensowne jest to co robisz? Nie chcesz wyżucić głupiego niedopałka na trawnik a na świecie dzieją się znacznie gorsze rzeczy i nic z tym nie robisz. Są już trzy ofiary. Gliny nie mają tropu albo są za głupi, albo mają gdzieś...
- Co powiedziałeś!? - Upiór ożył kiedy usłyszał przedostatnie zdanie - Jakie trzy ofiary?
- To ty nie wiesz?...
Minuta. Jedna chwila. Wystarczająco dużo czasu aby przekazać ze świata kilka faktów o których nikt wolałby nie wiedzieć.
- Ja pierdolę... Cholerny sukinsyn... 
Długowłosy pacjent szpital złamał się wpół i zaczął wyć. Upadł na kolana i skrył całą twarz w dłoniach nie ze wstydu przed łzami ale aby zdławić krzyk rozpaczy i nienawiści. Dziennikarz stał bezsilny i coraz bardziej zły. Wściekły spojrzał w kierunku szpitala. Dojrzał tylko dach nad falami zieleni, która nie działała już tak uspokająco. Dawka była za mała by klęczącego pozbawić bólu a dziennikarza wściekłości. Jedno zmrużenie oka i znalazł się z powrotem w biurze.
- Kawał z ciebie skurwysyna PANIE doktorze!
Zdanie poprzedziło głośne trzaśnięcie drzwiami, które odbiło się echem w całym szpitalu. Doktor przyjął pozycję w jakiej pozostawił go dziennikarz i odpowiedział po chwili, spokojnie i bez nerwów.
- Zbliża się pora kolacji. Zapraszam pana na stołówkę. Dziś będą pulpety w sosie pomidorowym. Palce lizać.
- Wsadź se pan je w dupę! - Kamil trzasnął otwartymi dłońmi o powierzchnię biurka i opierając się nachylił twarz jak najbliżej lekarza, zaczął mówić cicho ale dosadnie, przez zaciśnięte zęby.
- On nic nie wiedział o kolejnych ofiarach. Miałem być orędownikiem złych wieści z zewnętrznego świata? Taką miałem rolę? Ten mężczyzna cierpi teraz jak cholera i to przez pana.
- Ból. To część życia. Już rozmawialiśmy wcześniej. Użyłem pana jak klucza, bo sam nie lubię zadawać bólu a pan przecież bardziej ceni prawdę niż bezpieczeństwo więc o co chodzi? To jak? Kolacja? Przyjmuje pan zaproszenie?
Blondyn prychnął wściekle, odwrócił się gwałtownie, otworzył drzwi szarpnięciem i stanął nieruchomo w wyjściu zastanawiając się nad czymś bardzo głęboko. Odwrócony nie spojrzał nawet na doktora tylko odpowiedział dwoma krótkimi zdaniami i znikł bez pożegnania.
- Wpadnę jutro w porze obiadowej. Muszę odwiedzić przyjaciela.
Lekarz pozostał sam. Zadowolony obrócił się w fotelu w kierunku okna i zagadał sam do siebie, spoglądając na zewnątrz, na kolorowe kwiaty w ogrodzie, duży żywopłot i park w oddali, skąd przybiegł wściekły dziennikarz i gdzie nad brzegiem stawu dręczył się z wyrzutami sumienia Upiór, ulubiony pacjent doktora.
- Złość, wyparcie, akceptacja. Każdy. Dosłownie każdy zachowuje się tak samo. No... może poza moją żoną. Ale jej nie ogarniam.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
klaudiuszlabaj
Użytkownik - klaudiuszlabaj

O sobie samym: Kim jestem? Ojcem pięcioletniej Weroniki, pisarzem, robotnikiem, kucharzem, melomanem, kinomanem, samotnikiem, rowerzystą, pasażerem autobusu 672 Wesoła-Katowice. W skrócie ale prawdziwie.
Ostatnio widziany: 2013-06-19 08:52:35