SKRZYDŁO ANIOŁA VII

Autor: grendel
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Niczego nie muszę! – wycedził, przerywając mu Gabriel. – I nie będę klęczał! Dość pokory i uniżoności. Zawsze byłem cichy i pokorny. Tylko raz, jedyny raz chciałem zrobić coś innego. Oderwać się od tej monotonii i szarości. Czy On, jeśli jest, nie mógł tego zrozumieć?

            Gabriel, o ile to możliwe, wyprostował się jeszcze bardziej i jeszcze wyżej uniósł głowę, wysuwając do przodu podbródek. W ciszy kościoła jego wypowiadane jadowitym szeptem słowa rozchodziły się z szeleszczącym echem.

- To koniec. Nie przyjdę tu już więcej. Tu, ani do żadnego innego kościoła. Z księdzem też widzę się chyba ostatni raz. A przynajmniej taką mam nadzieję.

            Nie czekając na odpowiedź księdza, Gabriel jednym skrętem ciała odwrócił się na pięcie i ruszył ku wyjściu. Idąc, starał się stąpać jak najgłośniej, uczynić jak najwięcej hałasu, ale jego sportowe buty na miękkich podeszwach skutecznie to uniemożliwiały. Rozzłoszczony tym jeszcze bardziej, wychodząc, z całej siły zatrzasnął za sobą niewielkie drzwi, wpasowane w ogromne skrzydło świątynnych wrót. Od tego uderzenia zadrżały całe odrzwia, huczące echo przetoczyło się nad głową klęczącego ze spuszczoną głową księdza Łukasza. Jego splecione z całej siły dłonie o pobielałych z wysiłku kostkach palców, mokre były od kapiących na nie łez.

            Gabriel dotrzymał słowa. Potem już nigdy więcej nie był w kościele. Nie modlił się, ani nie uczynił nawet znaku krzyża. Zaczął inne życie. Skończył studia, podjął pracę, dobrze zarabiał. Uprawiał sporty i często balansował na krawędzi ryzyka. Stopniowo zapominał i czuł się coraz bardziej wolny. Tylko czasami stawał mu przed oczami koszmarny obraz Tamtego Wydarzenia. Zawsze był taki sam. Za każdym razem powtarzały się te same sekwencje ruchów jego i Marty. I choć widział to już tyle razy, to przy każdym kolejnym miał szaleńczą nadzieję, że może teraz skończy się inaczej…

            Bał się tych chwil jak ognia, dlatego cieszył się, że przychodziły coraz rzadziej. Wiele razy, podczas Godzin Otwartych Oczu, podświadomie czuł, że te obrazy chcą się wydostać na powierzchnię jego świadomości i znowu go prześladować. Mobilizował wtedy wszystkie siły i czując, jak nagle zasycha mu w gardle i zaczyna brakować tchu, spychał je z całej mocy głęboko w niepamięć, aż stopniowo blakły i niknęły.

            Dziś, na widok postarzałej twarzy księdza Łukasza, wszystkie obrazy wróciły tak nagle i brutalnie, że nie dały Gabrielowi najmniejszych szans na obronę. Mimo jaśniejącego coraz bardziej za oknami blasku dnia, pociemniało mu w oczach, jakby spadła na nie nagle nieprzenikniona kurtyna. Zaczęło wirować mu w głowie. Świszczący oddech stał się krótki i urywany. Zamrugał oczami, by przepędzić ogarniające go ciemności i po chwili znów odzyskał zdolność widzenia. Kiedy jednak zorientował się, co widzi, pożałował natychmiast, że nie oślepł na zawsze. Pomimo rozpaczliwej walki o zatarcie tego koszmarnego widoku, jakaś część jego umysłu zdobyła się na postawienie pragmatycznego pytania: jak oślepić oczy pamięci?

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
grendel
Użytkownik - grendel

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-07-18 23:01:42