Szabla Rzeczpospolitej II

Autor: Fifi
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Tyle po nich zostało. - odezwał się jeden z Kozaków.

Na świeżym śniegu leżały dwa zakrwawione ciała mężczyzn. W ciemnościach nocy rozpoznanie tożsamości stwarzało ogromne problemy. Zmasakrowane z rozbitymi i jakby zastygłymi w nieludzkich pozach twarzami.

- To już trupy, a ten kto to zrobił zapłaci nam za to bracia! - Widoczny wódz gromady zawołał i uśmiechnął się złowieszczo. - Konie uciekły w las i już ich nie dogonimy.

Wódz wskoczył na swojego wierzchowca, przeżegnał się i ruszył w stronę gościńca. Kilku pozostałych Kozaków uczyniło podobnie.

Powoli, jakby z głębi ziemi wynurzało się poranne słońce, które swoimi promieniami odbijanymi od śniegu raziło w oczy. Zimowy wiatr poruszał lekko korony najwyższych drzew. Kompania znad Dniepru podążała znanym sobie szlakiem w głąb Ukrainy. Nie wiedzieli, czy spotkają kogoś, kogo mogliby ograbić, albo chociaż złoić skórę. W siodłach swoich rumaków byli już prawie od północy. Cisza jaka panowała wokół nich była tajemnicza i kojąca dla uszu. Wieźli złote i srebrne puchary z ograbionych zeszłej nocy cerkwi i dworków.

- Rosły to był chłop. - Nagle, jakby z letargu ocknął się jeden z nich i powiedział. - Ale nie dał rady, on sam, a nas pięciu.

- Było nas pięciu, teraz tylko trzech. - Odezwał się drugi. - Pomścimy naszych towarzyszy!

- Jechał z Lwowa. Pięknego miał konia, ale szkoda, że spłoszył się i uciekł.

- Kto go spłoszył? Ty!

- Cisza! - Wódz znowu dał znać, że jest wśród kompani.

Pozostali posłusznie, prawie jak psy swojemu panu, ucichli i dalej jechali w milczeniu. Droga zasypana śniegiem utrudniała i spowalniała grabieżną wędrówkę Kozaków. Bezkresne pola i lasy ciągnęły się po obu stronach traktu. Konie widocznie zmęczone podróżą prychały i śliniły się jeszcze bardziej, niż zwykle.

- O karczma! - Kozak jadący na przedzie krzyknął i wskazał palcem drewnianą, pokrytą strzechą oberżę. Wbił swoje obcasy w boki koni, a te nagle ruszyły żwawo w stronę gospody. Śnieg spod kopyt bryzgał we wszystkie strony. Zajechali pod drzwi i zeskoczyli prędko z siodeł. Zimno doskwierało im najbardziej i dłuższe przebywanie na mrozie mogło skończyć się w najlepszym wypadku ciężką chorobą. Młody Kozak kopnął drzwi i wszyscy trzej weszli do wnętrza, które ogrzewane ogniem z kominka zachęcało do pozostania na dłużej. W środku przy stołach siedziała hołota i  uboższa szlachta, która nie miała w swych domostwach dostatku piwa, miodu i wina.

- Wina i jadła jakiego dajcie! - Wódz krzyknął do gospodarza, a sam zasiadł przy drewnianym stole w rogu. Zagarnął swoje czarne wąsy za ucho i położył szable na ławie. Wtem do izby weszło dwóch szlachciców, jeden gruby, drugi młody i szczupły. Zasiedli przy stole pod obieloną ścianą. Po chwili dołączyło do nich jeszcze dwoje ludzi. Jedna dziewczyna, a właściwie już młoda kobieta i chłop. Widocznie parobek, utrzymujący się z posługi.

- Patrz jaka panna! - Krzyknął Kozak siedzący przy kominku. - Chętnie bym ją… !

- Dokończ! - Marcin wstał zza stołu i pogładził swoje brązowe wąsy. - Nie masz odwagi?

Gerwazy chwycił towarzysza za ramię i przyciągnął do siebie.

- Daj spokój Marcinie! Widzisz, że on jest już pijany, nie wie co gada. To Kozacy, hołota. Zostaw, nie warto.   

Pozostałych dwóch Kozaków wstało ze swych miejsc i chwyciło za rękojeści szabli, dając tym samym znak, że w każdej chwili mogą zaatakować. Młody chojrak przy kominku rzucił się w stronę Marcina. Gerwazy szybkim ruchem wyciągnął swoją szablę i po chwili stał gotowy do walki. Szczupły szlachcic zręcznym unikiem ominął ostrze Kozackiej broni i wyciągnął swoją. Po chwili walka z wnętrza karczmy przeniosła się na ubity śnieg. Jan i Jagna swoimi szablami odpierali ataki pozostałych dwóch Kozaków. Ostrza ścierały się i iskrzyły. Żadna ze stron, nie dawała za wygraną. Wtem Marcin potężnym łukiem poderżnął gardło zuchwałemu przeciwnikowi. Ten padł na wznak pod kopyta stojących obok gospody koni. Krew trysła z tętnicy, plamiąc buty Gerwazego. Wszyscy stanęli, zapanowała cisza, którą przerwał Marcin.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Fifi
Użytkownik - Fifi

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2017-05-06 20:17:26