Twinning Część 2

Autor: Kleve
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

         Pokonując kolejne skrzyżowania Piotr przypomniał sobie tamtą historię. Przez te wszystkie lata starał się jak najmocniej wyprzeć ją z podświadomości a jednak siedzący obok niego człowiek nagle, bez uprzedzenia wyciągnął to na wierzch.

         — Odwiedziłeś go? I mówisz mi to dopiero teraz?

         — Wysłuchaj mnie. Jak się pewnie domyślasz zrobiłem to nielegalnie i bez wiedzy przełożonych. Ale wtedy… wyrzuty sumienia nie dawały mi spokoju. Musiałem się dowiedzieć, co się z nim dalej dzieje.

         — Kontynuuj.

         — Przeniknąłem do szpitala i widziałem…

         — Co widziałeś?

         Bartosiewicz sprawiał wrażenie, jakby miał problemy z mówieniem. Dodał pedał gazu i mijał kolejne samochody niczym tyczki. Piotr wiedząc, że nie biorą udziału w żadnym wyścigu postanowił go nieco przyhamować.

         — Zwolnij trochę!

         — Miałem nadzieję go jeszcze spotkać, przeprosić… — Marek mówił dalej, nie zwracając na niego uwagi. — Ale zamiast tego zobaczyłem, jaki spotkał go los!

         Po czym wcisnął bez ostrzeżenia hamulec, powodując pisk opon. Samochód zatrzymał się tuż przed przejściem dla pieszych.

         — Co go spotkało? — zadał pytanie lekko podminowany Piotr, widząc przechodzącą rodzinę na pasach. — Wykrztuś to z siebie!

         Marek spojrzał na Nowickiego ukazując łzy.

         — Oni… go pokroili! Widziałem na własne oczy!

         — Że co?! — zdumiał się Piotr.

         — Masz problemy ze słuchem? Przecież mówię! Pokroili go na drobne kawałeczki!

         Zapadła długa cisza. Słychać było tylko pracę silnika. Pracownikowi Wydziału, agentowi z dziesięcioletnim stażem zaschło w ustach. Przez cały dzień, jak tylko wstał miał nieodpartą ochotę sięgnąć po butelkę. W tej chwili zaś pragnienie zamieniło się w pożądanie. Musiał się napić i to szybko!

         — Więc mówisz… że pocięli go od tak? — wykrztusił wreszcie jakieś dwie przecznice dalej. Bartosiewicz nie odzywał się, skupiwszy się na prowadzeniu. — I przez ten cały czas trzymałeś to w tajemnicy przede mną?

         — Od tego się zaczęło. Od lat prowadzę własne śledztwo. Zbierałem dowody. Fałszowałem raporty z akcji, a oryginały zabierałem do domu. Udało się mi również nawiązać kontakt z pewną kobietą pracującą w Ministerstwie Zdrowia.

         — Kim ona jest?

         — Nie mogę ci powiedzieć. Dzięki niej do tej pory nie wpadłem. Jej pomoc jest nieoceniona. Ukrywa się pod pseudonimem Hekate.

         — Powiedz mi, zatem, czym zajmuje się nasz Wydział, jeśli nie łapaniem klonów?

         — Teoretycznie chwytamy każdego nielegalnie skopiowanego człowieka, ale nie po to, żeby nie dopuścić do ich niebezpiecznego rozprzestrzeniania się. Łapiemy je, ponieważ tak naprawdę nasz Wydział nie zajmuje się ich zwalczaniem, tylko eliminowaniem konkurencji.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Kleve
Użytkownik - Kleve

O sobie samym: Wielbiciel literatury, który interesuję się historią i sztuką. W wolnym czasie od pracy siedzi nad książkami oraz pisze. Ogólnie ciekawi mnie wszystko co ma w sobie nutkę pasji i kreatywności. A prywatnie? Kiedyś student, obecnie szczęśliwy facet mieszkający za granicą. I niech tak zostanie.
Ostatnio widziany: 2014-03-20 19:11:34