Zdjęcie

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

żał chwilę tocząc walkę między beznadzieją, a bólem, po czym podniósł się z trudem, usiadł dotknął palcami zdrętwiałej wargi – krew.
- Kurwa mać – chciał krzyknąć, ale z ust wyszedł tylko stłumiony jęk, z oczu wytoczyły się samowolnie łzy. Usiadł i zaczął się kiwać próbując się jakoś pozbierać, a traf chciał, że w ulicę władowała się cała zgraja dzieciaków ze szkoły. Chciał się szybko podnieść, ale ból nogi, zawrót głowy - runął. Ryknęli śmiechem. Nie pamiętał co mówili. Robili zdjęcia telefonami, ktoś nagrywał.
- Spieprzać mi stąd! – warknął próbując od tego uciec. Śmiali się jeszcze bardziej. Pstrykali.
- Zasrani gówniarze – wypowiedział podnosząc się, zabierając plecak i próbując iść w stronę domu. – Kurde. To nie w tę stronę – zawrócił. Musiał przejść przez sam ich środek, a potem przez  środek swojego osiedla mijając sąsiadki wzywające na jego widok Chrystusa, Matkę Najświętszą i innych świętych – jakby jeszcze oni koniecznie musieli go zobaczyć. Dotarł do domu, rzucił plecak, spojrzał w lusterko i przeklął – Kurwa mać… - powtórzył to z dziesięć razy zanim stanęła naprzeciw niego mama.
 - O Matko Przenajświętsza – wykrzyknęła na jego widok – Co ci się stało?
- Nic. Konflikt interesów
- Znowu w jakąś cholerną bójkę się wdałeś? To ja haruję jak wół, biorę dodatkowe zlecenia, żebyś ty mógł się uczyć, żebyś na ludzi wyszedł, a ty się w bójki wdajesz? Zamiast iść do szkoły pewnie się gdzieś szlajasz nie wiadomo z kim. Skończysz jak twój zasrany tatuniek. Chcesz być taki jak on? Tak chcesz skończyć?!  Wiedz, że jak nie zrobisz matury i nie dostaniesz się na studia to ja cię utrzymywać nie będę. Pójdziesz do roboty, a jak nie, to żebrać pójdziesz. Mam dosyć ciebie i twojego tatuńka -
- Chłopak odszedł do swojego pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Chciało mu się wyć i chciał to zrobić w samotności  - Jak śmiesz mi trzaskać drzwiami przed nosem gówniarzu? Myślisz, że będę to tolerować? To ja tyle lat się z tobą użeram, wszystko dla ciebie robię, sama się z tobą męczę, bo tatuniek miał cię gdzieś. Zabrał się i poszedł. Jakby nie ty to życie bym sobie może jakoś ułożyła, znalazłabym kogoś, a nie praca dom, praca, dom. Nawet wyjść nigdzie nie mogłam, bo do ciebie wiecznie trzeba było pędzić. Ty darmozjadzie niewdzięczny – krzyczała, gdy on w duchu powtarzał już sobie – Takim ciężarem jestem? No. To jest problem do rozwiązania.
 Matka miała bardzo kiepski dzień. Obcięli jej pensję, zaczęły się zwolnienia, były migał się od płacenia alimentów, a widziała go w wypasionej furze,  syn wrócił do domu cały poobijany. Wykrzyczała się, złapała oddech, odeszła zdenerwowana do apteczki. Wzięła całe pudełko opatrunków.  Przecież trzeba było opatrzyć   tego nieszczęśnika. Weszła do pokoju, rozejrzała się. Cisza. Otwarte okno. Przeszły ją dziwne ciarki. Bała się postąpić jednego kroku dalej. To było ósme piętro. Wiatr poruszył firanką. Zza okna rozległ się krzyk, potem zadzwonił domofon. Bała się do niego podejść, ale dzwonił natarczywie. Poszła jak zahipnotyzowana. Drżącą ręką nacisnęła guzik.
- Pani Beatko jest pani tam? Pani Beatko to chyba pani syn. On… - głos w domofonie załamał się – On tu leży… Chyba nieżywy… Pani Beatko – głos w domofonie zaczął płakać.

- Dzień dobry.  Jest Łukasz?

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39