Z³odziej Prol +Ch1

Autor: Deamery
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

-Kapitanie, jeste¶my gotowi…- Starszy ¿o³nierz w koñcu siê odezwa³, salutuj±c w ge¶cie szacunku, jednak mê¿czyzna w czerni znowu go zignorowa³ i ruszy³ na ¶rodek “pomieszczenia” sk±d mia³ widok na prawie ka¿dy monitor. Odetchn±³ po raz ostatni aby odegnaæ resztki emocji, które mog³yby zak³óciæ jego os±d w najgorszym momencie.

-Zaczynamy…- Na to jedno s³owo, atmosfera w centrum zmienia³a siê w jednej chwili, z nerwowego oczekiwania w stres i napiêcie, w jednej chwili posypa³y siê komendy, a akcja siê rozpoczê³a. Przygotowany oddzia³ uderzeniowy przebi³ siê przez drzwi na dachu i ruszy³ na dó³, a grupy zabezpieczaj±ce zablokowa³y ka¿de inne wyj¶cie z budynku. Helikoptery, które dot±d mia³y lataæ nieregularnie, teraz rozpoczê³y dok³adn± obserwacjê budynku w szyku który mia³ nie przeszkadzaæ snajperom czekaj±cym tylko na sygna³ do strza³u. Ka¿dy ¶rodek ostro¿no¶ci zosta³ podjêty, teraz nic nie mog³o pój¶æ ¼le.

-Jedynka wesz³a! Gotowi do schodzenia!-

-Dwójka i czwórka zabezpieczone, trójka skoñczy³a zamykanie!-

-Pi±tka do ósemki melduj± pe³ny widok z ka¿dej strony!-

Mê¿czy¼ni w pomieszczeniu meldowali jeden po drugim zakoñczenie kolejnych etapów zamykania terenu. Sekundy mija³y, a wraz z nimi nadchodzi³y coraz to nowe doniesienia o wykonanych zadaniach. Kiedy zamykanie by³o prawie skoñczone kapitan nakaza³ grupie która ju¿ znajdowa³a siê w ¶rodku rozpocz±æ zej¶cie. Systemy budynku zosta³y zdalnie przejête, windy i ¶wiat³a zosta³y wy³±czone, a wszystkie drzwi do mieszkañ pozamykane. Ludzie których wybra³ jednak do tej misjii nie byli ¿ó³todziobami ani s³abeuszami. Oddzia³ uderzeniowy by³ z nich wszystkich najlepszy. Teraz oczy dowodz±cego t± misj± by³y skupione tylko na jednym, na obrazie z kamery dowódcy tej ma³ej, o¶mioosobowej jednostki. Miesi±ce ¶ledzenia i zbierania poszlak i tropów, d±¿enie po cyfrowej nitce do k³êbka mia³y siê w koñcu op³aciæ. ¯o³nierze szybko i pewnie schodzili, piêtro po piêtrze nie przejmuj±c siê sprawdzaniem mieszkañ w których by³y potwierdzone dzia³aj±ce kamery. Jedynym czym musieli siê teraz martwiæ by³o piêtro dwudzieste, na którym obraz z kamer okaza³ siê zapêtlony. To ostatecznie przekona³o kapitana o tym ¿e terrory¶ci tu byli lub, co jeszcze lepsze, byæ mo¿e nadal s±, nie wiedz±c ¿e nadchodzi ich koniec. Grupa uderzeniowa zwolni³a, w miarê jak zbli¿ali siê do celu wzrasta³o ryzyko ¿e ka¿dy b³±d mo¿e staæ siê zabójczy. Teraz ju¿ ca³e centrum dowodzenia co chwila zerka³o na ekran na którym wy¶wietlony by³ obraz z kamery id±cego na przedzie dowódcy. ¦wiat³o jego latarki nie by³o w stanie rozja¶niæ ca³ej klatki schodowej, sprawiaj±c mroczne wra¿enie schodzenia w nico¶æ. Co chwila na widoku pojawia³a siê lufa wypolerowanego karabinu, gotowa do wystrza³u tak szybko jak tylko poczuje zagro¿enie. Co chwila tak¿e pojawia³y siê tabliczki oznajmiaj±ce numer piêtra 25, 24, 23, 22, 21… Przed kamer± pojawia siê d³ugi i szeroki korytarz o kamiennych, stylizowanych na marmurowe pod³ogach i ¶cianach pomalowanych na ¿ó³ty kolor, biegn±cy w obie strony, prowadz±c do innego, okr±¿aj±cego ca³e piêtro. Zgodnie z planem, dowódca ruszy³ w lewo, z planem okr±¿enia piêtra i pozostawieniu na ka¿dym zakrêcie ¿o³nierza, kontroluj±cego dan± prost±, a nastêpnie przyst±pienia do sprawdzania kolejnych mieszkañ, po kolei otwieranych i zamykanych. Oddzia³ doszed³ jednak tylko do pierwszego zakrêtu. Szef Oddzia³u Kontrolnego a¿ westchn±³, wpatruj±c siê z przera¿eniem w ekran.

-Jak…- Jêkn±³, nie mog±c wydobyæ z siebie wiêcej s³ów. Na pod³odze le¿a³a zwyk³a kartka, niczym wyrwana z jakiego¶ zeszytu lub notatnika. Tym co czyni³o j± straszn± by³ niemal dziecinnie wygl±daj±cy rysunek kociego oka, nieudolne powtórzenie symbolu który mê¿czyzna w czerni widzia³ ju¿ przy niejednym w³amaniu na serwery centrali, zostawiany niczym wizytówka i przyznanie do winy w jednym. Natomiast pod rysunkiem krótka informacja, nabazgrana tym samym flamastrem co rysunek “Lights Out” Kapitan odruchowo spojrza³ na zegarek,23:59. Spojrza³ szybko z powrotem na obrazy ze wszystkich kamer jakie obecnie mieli w budynku, jednak nic nie wzbudzi³o niepokoju, ¿adnego ruchu, b³ysków… Cz³onkowie grupy uderzeniowej rozgl±dali siê nerwowo w ka¿d± stronê, wyczekuj±c ataku, który jednak nie nadchodzi³. Czy¿by chcieli jedynie ich przestraszyæ? Zastanawia³ siê kapitan, ale co mogli na tym zyskaæ? Nagle wszystkie ekrany zamar³y, jakby w stop klatce, a cz³onkowie grupy kontrolnej spojrzeli po sobie przera¿eni… Potem nast±pi³a ciemno¶æ. Ka¿da lampa, ekran lub cokolwiek innego sterowanego komputerowo w budynku zgas³o, pogr±¿aj±c teren w ciemno¶ci. Kapitanowi chwilê zajê³o zrozumienie co siê w³a¶nie sta³o, po czym dopad³ do najbli¿szego mikrofonu, modl±c siê aby jego ludzie go us³yszeli.

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Deamery
U¿ytkownik - Deamery

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-10-17 12:09:00