Zwyczajnie - miłość (VI) Przyjazd męża

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

dować pół godziny temu. Nie zapisała sobie numeru telefonu Dawida. Nie miała pojęcia jak go znajdzie, ale ruszyła przed siebie. Wszystko co ostatnio robiła było tak pozbawione jakiegokolwiek planu, że to komponowało się z resztą znakomicie. Poszła chodnikiem omijając budynki, drzewa, ludzi. Weszła na teren lotniska i zaczęła się rozglądać. Szła szybkim krokiem i usilnie starała się sobie przypomnieć jak on w ogóle wygląda. Widziała go raz w życiu. Rysy twarzy całkowicie rozmyły się w jej wspomnieniach. Wiedziała, że jest dość wysoki i ma ciemne włosy. Kojarzył się jej ze sportowym podkoszulkiem, ale teraz mógł być ubrany całkiem inaczej. Kolejni ludzie, kolejne twarze, którym się przyglądała. Widząc od tyłu wysportowane męskie sylwetki podchodziła pośpiesznie, aby spojrzeć na twarz. Nie. Raczej nie. Nie była pewna. Przez chwilę usiadła zrezygnowana stwierdzając, że nigdy go nie znajdzie, ale potem podniosła się i ruszyła dalej. Nie mogła wrócić do domu bez niego.
            Moment konsternacji. Człowiek siedzący po turecku na ladzie zamkniętego sklepiku i patrzący dookoła dość spokojnie. Obok duża torba podróżna. On śniady, czarne włosy, ubrany w dżinsy i sportową marynarkę narzuconą na czarną koszulkę. Kolczyk w uchu. Podeszła do niego niepewnie, przyglądając mu się uważnie. Serce przyśpieszyło. On, czy nie? Zauważył ją. Również spojrzał na nią z uwagą. Ona ubrana w spodnie, białą bluzkę i popielaty żakiet ze spiętymi włosami. On w tej marynarce.
- Dawid? – spytała ona pierwsza, a on uśmiechnął się i poruszył brwiami.
- No. Cześć. – odpowiedział i już była pewna. Ten głos, mimika. Zeskoczył z miejsca na którym siedział i stanął przed nią wkładając dłonie do kieszeni. – Jednak jesteś. Już myślałem, że nie przyjedziesz.
- Przepraszam cię. Miałam dzisiaj ostatni egzamin, a z Krakowa tutaj jest spory kawałek.
- I jak poszedł egzamin?
- Dobrze – uśmiechnęła się.
- Inaczej jakoś wyglądasz. – objął ją spojrzeniem.
- Gorzej? – spytała, sama lustrując jego twarz i przypominając sobie jego rysy, ruchy, spojrzenie. Niby wszystko znajome. Teraz odczuła, że znajome, ale jednak w nowym wydaniu.
- Nie, tylko inaczej jakoś cię zapamiętałem. Muszę się znowu przyzwyczaić.
- Znowu? – spojrzała na niego, ale pod wpływem jego wzroku nie była w stanie odtworzyć tego co planowała mu powiedzieć.
- Jeszcze będziemy mieli okazję się przyzwyczaić. – zawiadomił i podszedł do niej. Chciał ją pocałować w policzek. Cofnęła się pół kroku, a on wyciągnął dłoń i dotknął jej brzucha, przykucnął i uśmiechnął się. Pogłaskał jej brzuch przez ubranie.
- Cześć maluszku. To ja. Twój tata.
- Co ty robisz? – spytała zdziwiona.
- Witam się z naszym dzieckiem - zawiadomił posyłając jej uśmiech i pocałował przez ubranie. Wstał i stanął naprzeciw niej. Przebiegł jej sylwetkę wzrokiem. – Moja żona – wypowiedział wyraźnie zadowolony, a ona oszołomiona otworzyła usta ze zdumienia. Jaka żona?! – krzyczało w jej świadomości.  Takiego powitania nie spodziewała się. Jednak sam gest powitania dziecka – a nie zarodka, czy płodu, nawet jeśli mało logiczny rozmiękczył w niej coś. Ta bliskość, jego dotyk, ciepło, zapach znów zagrały mocno na jej chemii. Dotknął dłonią jej policzka i chciał pocałować usta, ale w ostatniej chwili przypomniała sobie po co tu przyjechała i odepchnęła go.
- Dawid wyjaśnijmy sobie coś. Jesteśmy obcymi ludźmi. To co stało się w Stanach to jakieś wielkie nieporozumienie. Nie przyjechałam tu po to, żeby cię przyjąć jako męża, tylko rozwiązać ten cały bałagan w papierach jakiego po pijanemu narobiliśmy. Zabierz swoją torbę i chodź. Po drodze wszystko ci wyjaśnię. I nie zbliżaj się do mnie. – zastrzegła wskazując go palcem.
- Nie zbliżać się? &nd

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39