Żydek

Autor: kiel13
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

   ...Ewa była śliczną dziewczyną. Ojciec na kontrakcie w Libii. Przyjemność posiadania zielonych w ilościach znacznych zaczęła ją psuć. Pomiędzy egzaminami maturalnymi z polskiego i matmy spotkaliśmy się u niej. Miała być wspólna nauka, ale obydwoje wiedzieliśmy, czego chcemy. No i zalęgnął się Jankes. Po roku dolary zrobiły jeszcze większe spustoszenie. Chciała się bawić, używać życia, a tu pokój u rodziców i pieluchy. Kiedy zastałem ją w łóżku z moim kolegą, bez słowa spakowała się i wyszła. Zostałem sam z Jankiem.

   „ ... Poznałem ją przypadkiem. Róża pracowała w księgowości, a ja byłem pomocnikiem majstra na odlewni. Wspólny piknik zakładowy i jej perlisty śmiech, kiedy opowiadałem jakieś zabawne historyjki. A potem spotkanie w kawiarni Zielińskich na rynku. Razem z Rachel. To dziwne, ale od razu przypadły sobie do gustu. Lepiej potem dogadywały się między sobą niż ja z córką. Było nam wtedy tak dobrze...”

   ... Poznałem ją przypadkiem. Miała do wyboru kilka stażów po studiach. Wybrała naszą firmę. Andrzej z działu marketingu, zorganizował  u siebie  imprezę urodzinową. Zaprosił też Jolę. Zaiskrzyło od pierwszej wymiany zdań. Niby omijaliśmy się, ale tak, żeby zawsze przypadkiem znaleźć się na swojej drodze. Po trzech miesiącach mieszkała już z nami. Świetnie dogadywała się z Jankesem. Lepiej niż on ze mną. W końcu różnica wieku między nimi wynosiła tylko dziesięć lat. Kumpli czasami większy dystans dzieli. Dostała zaproszenie od koleżanki do pracy w hotelu na egzotycznej wyspie, Teneryfie. Po roku przysłała list o swoim ślubie. Napisała: z tobą to jak puścić poręcz w czasie szybkiego schodzenia. Nie mogę tak żyć. Było nam kiedyś tak dobrze...

   „ ... Przyszli jak do siebie. Wysoki esesman spojrzał z pogardą na mnie, Różę i tulącą się do niej Rachel.

- Pół godziny, spakować – powiedział łamaną polszczyzną – wy jechać arbait.

   Wiedziałem co to za roboty. W najlepszym razie funkcja opału w piecu, Auschwitz. A najpewniej rozwalą. Za mało nas na transport. Spojrzałem na moje kobiety i coś wielkiego zatkało mi gardło. Rósł bezbrzeżny, dojmujący smutek rwący wnętrzności, szarpiący kłami serce. Chciałem paść na kolana i wyć do Jahwe o miłosierdzie. Ale pewnie miliony moich rodaków już to robiło, a On ich nie wysłuchał. Trzeba opuścić dom, w którym się wychowałem i przeżyłem najpiękniejsze lata. Wszystko trzeba zostawić za sobą...”

   ... Przyszedł jak do siebie. Mój dobry kolega, który tak świetnie zaopiekował się moją żoną.

    - Nie mamy gdzie mieszkać – oznajmił.

    Patrzyłem na niego z  nienawiścią.

    - Chuj mnie to obchodzi.

    - Nie do końca – uśmiechnął się złośliwie – Ewa wystąpiła do sądu o opiekę nad Jankiem. Wiesz, że każdy sąd przyzna dziecko  matce. Powie, że zmądrzała i chce syna. Nic nie zrobisz. Chyba że...

   Oparłem głowę o ścianę i zamknąłem oczy. Trzeba szybko decydować.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kiel13
Użytkownik - kiel13

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2015-03-20 20:30:39