Było późne popołudnie dwudziestego pierwszego grudnia i wszyscy, no dobra, prawie wszyscy żyli już tylko Bożym Narodzeniem.
Musicie wiedzieć, że psy policyjne to twardziele i śpią na zwykłych deskach albo po prostu na podłodze. Ale pamiętajcie, że jest podgrzewana!
Nie była szczęśliwa z powodu Chaosa. Trochę obawiała się wielkich psów, bo kiedy była mała, straaaasznie dawno temu, kiedy nie było jeszcze internetu ani nawet kolorowych telewizorów, jakiś pies ugryzł ją w rękę. Do dziś miała na niej niewielką bliznę.
Szwagier. Zakała rodu. Jak mawia czasem Misiek: uschnięta gałąź w drzewie genealogicznym swojej rodziny, ewentualnie spadł z tego drzewa prosto na swój zakuty łeb.
Podobno z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach, ale o ile z resztą jej członków ani Bożena, ani Misiek nie mają większego problemu, o tyle ze Szwagrem owszem. Bo ze Szwagrem nikt nigdy nie wyszedł dobrze, nawet na zdjęciu. Szwagier po prostu taki jest. To ewenement na skalę... Hm, nie ma chyba nawet takiej skali, do której Szwagra można by odnieść.
Musiał oszczędzać nerwy z powodu Szwagra. Opcja oddania go do hotelu była kusząca, ale wyjątkowo mało nieprawdopodobna, choć nie obraziłby się za taki prezent pod choinkę.
Było późne popołudnie dwudziestego pierwszego grudnia i wszyscy, no dobra, prawie wszyscy żyli już tylko Bożym Narodzeniem.
Książka: Góra kłopotów
Tagi: boże narodzenie