Stettin, lato 1931 roku. Kriminalinspektor Eilhard Kurtz prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa popełnionego w szpitalu. Denat, prawnik z Hesji nazwiskiem Schwann, ocalał z katastrofy lotniczej, która wydarzyła się dwa dni wcześniej w okolicach Stettina.
Wkrótce w identyczny i okrutny sposób ginie węglarz, mieszkający w lesie nieopodal miejsca, gdzie rozbił się lecący z Berlina samolot. W tym samym czasie znika nagle Annelise, córka Kurtza. Dość szybko staje się jasne, że w sprawę w jakiś sposób zamieszany jest Cornelius Schulze, wpływowa postać, szczeciński notabl i członek bojówki NSDAP. Kiedy znika syn znanego, lokalnego przemysłowca, sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. W ręce inspektora wpadają kolejne klocki układanki, ale ktoś uparcie nie chce, żeby Kurtz coś z nich zbudował. Jedno jest pewne: ów ktoś chce odzyskać rzecz, którą w momencie katastrofy miał przy sobie Schwann i która zniknęła tuż po niej. Kurtz orientuje się, że stawka jest wysoka, a gracze bezwzględni.
Czy w mrocznych czasach jest jeszcze miejsce na ludzkie odruchy? Czy to, kto ma rację zależy od pozycji, jaką zajmuje?
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2025-05-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 432
Biorąc się za książkę, zaczęłam od audiobooka, to nie było za dobre posunięcie, bo nie mogłam wgryźć się w historię i zaczęłam żałować, że wzięłam książkę do recenzji. Nie poddałam się, dałam jej szansę i zaczęłam ją po prostu czytać, no i wtedy, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, poleciało. Z czystym sumieniem polecam Wam, jeśli lubicie lub szukacie kryminału osadzonego w czasach PRL-u, to będzie idealna pozycja dla Was. Czyta się przyjemnie, akcja biegnie swoim równomiernym tempem, z dobrze skonstruowaną intrygą. Największym spoiwem łączącym tą historię jest główny bohater Eilhard Kurtz, inteligentny inspektor z zasadami. Konsekwentny w dążeniu do prawdy, odważny, nieustępliwy, ale z odrobiną humoru.
.
Stettin to miasto pogrążone w cieniu, autor idealnie odzwierciedla klimat tam panujący w latach 30-stych. Klimat strachu, niepokoju towarzyszący nadciągającej wojnie, politycznymi spiskami i napięcia ze strony państwa. Odczujecie to wszystko na własnej skórze. Osoby nieprzepadające za kryminałem wojennym, świetnie się odnajdą w tej historii oraz mogą polubić się z klimatem retro i stanu wojennego. Gdzieś przeczytałam, że "Ołowiane żołnierzyki" to pierwszy tron trylogii, mam nadzieję, że to prawda i czekam z niecierpliwością na kolejną książkę ☺️
Nazwisko Marka Stelara jest dla mnie od lat gwarantem znakomitej literatury i rozrywki na najwyższym poziomie - bez względu na to, czy pisze kryminały, czy komedie. A wiem, co mówię, bo najnowszy kryminał retro ,,Ołowiane żołnierzyki" jest już moim dwudziestym pierwszym spotkaniem z jego twórczością. Tym razem powiedziałabym wręcz, że Autor przeskoczył wysoko postawioną samemu sobie poprzeczkę, bo klimat międzywojennego Stettina, gdzie osadzona jest akcja, oddał po prostu po mistrzowsku.
I właśnie towarzysząca czytaniu atmosfera niepokoju - pulsująca politycznymi napięciami, echem Wielkiej Wojny i złowrogimi szeptami nadchodzącego nazizmu - determinuje odbiór całej powieści. Bo choć wiemy, jak historia potoczyła się dalej, to był ten moment, kiedy jeszcze wszystko mogło pójść w inną stronę, choć ,,szczury podnoszą łby" i ,,już grasują na całego... maszerują środkiem ulic w pełnym świetle".
Tak jak wspomniałam, Autor z niesamowitym literackim wyczuciem buduje klimat Stettina lat 30. Miasta pogrążającego się w cieniu, zawieszonego między przeszłością a czymś, co dopiero ma nadejść i co wielu ówczesnym niesie grozę, którą jeszcze trudno ogarnąć rozumem. Której zdrowy rozsądek nakazuje zaprzeczać.
Główny bohater, inspektor kryminalny Eilhard Kurtz, jawi się w tym klimacie niczym latarnia w mroku. Choć nieidealny, często zmęczony, cyniczny, ale i niepozbawiony poczucia humoru, to zawsze z odpowiednio ustawionym kompasem moralnym. Ten poraniony w przeszłości nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie, prawy człowiek, jest narratorem naszej powieści, wciągając nas w meandry prowadzonego przez siebie śledztwa i spraw osobistych, które w niepokojący sposób zaczynają się ze sobą łączyć.
Autor językiem oszczędnym, ale nasyconym emocją, prowadzi nas przez morderstwa, zaginięcia i coraz bardziej alarmujące ślady kierujące podejrzenia ku politycznym spiskom i osobom o znacznych wpływach, które nie zawahają się przed niczym. Nie gna na złamanie karku, ale stąpa pewnie, dając miejsce zarówno napięciu, jak i melancholii. Wprawnie łączy śledztwo kryminalne z dramatem jednostki i obrazem społeczeństwa, które powoli przestaje rozpoznawać, czym jest dobro, a czym zło.
To powieść, której nie da się zapomnieć zaraz po odłożeniu. Jej gęsta od emocji, niepokoju i cieni historii atmosfera rezonuje jeszcze długo po przewróceniu ostatniej strony. A my od razu zaczynamy wypatrywać kolejnego spotkania z bohaterem, którego tak łatwo obdarzyć sympatią. Mam nadzieję, że Autor nie każe nam zbyt długo na nie czekać.
Marek Stelar to autor, którego książki zawsze gwarantują mi dobrą lekturę. Jego powieści są pełne intryg, tajemnic i zaskakujących zwrotów akcji. Za każdym razem, gdy sięgam po książkę tego pisarza, mam pewność, że się nie zawiodę. W najnowszej powieści „Ołowiane żołnierzyki” Stelar przenosi czytelnika do Stettina latem 1931 roku — miasta stojącego na progu hitlerowskiego przewrotu, pełnego napięcia, lęku i nieuchronnie nadciągającej katastrofy.
Kriminalinspektor Eilhard Kurtz zostaje rzucony w wir wyjątkowo skomplikowanego śledztwa. W szpitalu brutalnie ginie prawnik Schwa NN, który cudem przeżył katastrofę lotniczą w pobliżu miasta. Wkrótce podobny los spotyka węglarza z lasów pod Stettinem, a córka inspektora znika bez śladu. Gdy do akcji wkracza Cornelius Schulze — lokalny bonza, członek NSDAP i uosobienie rodzącego się faszystowskiego systemu — napięcie sięga zenitu. Kurtz nie tylko musi rozwikłać zagadkę, ale także lawirować w świecie, w którym prawo coraz częściej ustępuje przemocy, a prawda staje się towarem reglamentowanym.
„Ołowiane żołnierzyki” to powieść, która łączy w sobie elementy klasycznego kryminału noir, thrillera historycznego i dramatu psychologicznego. To nie tylko opowieść o zbrodni, ale także o moralnym chaosie i powolnym upadku znanego nam porządku. Największym atutem tej książki jest jej tło historyczne — Stelar z niezwykłą dbałością odmalowuje realia przedwojennego Szczecina, precyzyjnie ukazując polityczne i społeczne napięcia Republiki Weimarskiej tuż przed dojściem Hitlera do władzy. Atmosfera powieści jest duszna, niepokojąca, a jednocześnie fascynująco realistyczna. Autor doskonale oddaje lęki epoki, w której prawo przestaje być narzędziem sprawiedliwości, a staje się bronią silniejszych. I nie chodzi jedynie o topografię miasta, ale przede wszystkim o atmosferę: strach, narastający fanatyzm polityczny, upadek wartości demokratycznych. Świat inspektora Kurtza przesiąknięty jest cynizmem, a nadzieja wydaje się jedynie cichym szeptem wśród krzyków tłumu. Kurtz to bohater tragiczny — człowiek przyzwoity, ale osaczony. Jego osobiste dramaty (zniknięcie córki, niepewność co do własnej przyszłości) wspaniale korespondują z szerszą, polityczną degrengoladą.
Marek Stelar pisze precyzyjnie, ale z literackim wyczuciem. Jego język oddaje ducha epoki, unikając sztuczności. Narracja prowadzona jest z rozmachem, ale bez zbędnego przeciągania — autor umiejętnie dozuje informacje, sprawiając, że intryga rozwija się z każdą stroną. Książka jest gęsta od znaczeń, ale nigdy nie staje się przytłaczająca. To doskonały przykład na to, jak można łączyć wartką akcję z refleksją nad losem jednostki w starciu z brutalnym systemem.
„Ołowiane żołnierzyki” to znacznie więcej niż kryminał. To głęboko poruszająca i gorzka opowieść o walce z nieuchronnością, o mechanizmach władzy, strachu i przemocy, w których człowiek często staje się jedynie pionkiem — albo tytułowym żołnierzykiem — w grze toczonej przez silniejszych; o tym, jak historia potrafi zetrzeć jednostkę na pył — nawet jeśli ta walczy do końca. Marek Stelar stworzył książkę dojrzałą, świetnie skonstruowaną, która pozostaje z czytelnikiem długo po lekturze. To opowieść o świecie, który się kończy — i o człowieku, który mimo wszystko próbuje go zrozumieć. To lektura obowiązkowa nie tylko dla miłośników kryminałów retro, ale także dla wszystkich, którzy cenią literaturę z bogatym tłem historycznym i psychologicznym. Gorąco polecam!
„Ołowiane żołnierzyki” to uzależniający kryminał w bardzo sugestywnej retro oprawie.
Prawnik Schwann cudem przeżywa katastrofę lotniczą. Ktoś zabija go jednak w szpitalu. Inspektor Eilhard Kurtz prowadzący jego sprawę rusza tropem zaginionej walizki, którą prawnik miał przypiętą do ręki. Dziwne zbiegi okoliczności wiążą ze sprawą córkę inspektora. Kto tutaj w co gra? Kto jest szafarzem a kto ołowianym żołnierzykiem?
Zagadka kryminalna tej powieści przypomina mi mechanizm zegarka Patek. Jest misterna, skomplikowana, idealnie spasowana. Każdy element, każdy trybik czemuś służy i tylko odpowiednie ich ułożenie wprawi w ruch czasomierz, a w naszym przypadku pozwoli znaleźć sprawcę.
Akcja powieści jest nieśpieszna, ale tropy są tak ukryte, że nie należy tracić uwagi. Jest grząsko i niebezpiecznie więc trzeba się dobrze rozglądać. Wątki kryminale przeplatają się ze szpiegowskimi. Prywatne życie bohaterów stanowi mocny akcent całej fabuły.
Kryminał retro zobowiązuje. Czuć tutaj mocno pozostałości pierwszej wojny światowej oraz zawiązki następnej. Szczecin to Stettin, a polski wywiad mocno miesza w życiu pruskiego inspektora Kurtza. Dociekliwi znawcy historii znajdą tu też parę faktów.
Funkcjonariusz Eilhard szybko wzbudza nasza sympatię. Jest analityczny, inteligentny, dobroduszny, wrażliwy i bardzo wyważony. Śledztwo opiera na logice, dedukcji i obserwacji. Na uwagę zasługuje jego relacja z córką, pełna ciepła, troski, ale też i pewnych zgrzytów. Kurtz mam pod swoją opieką młodego adepta policji i powiem Wam, że motyw mistrz -uczeń wyszedł tutaj genialnie.
Zaryzykuję stwierdzenie (nie znam za wielu powieści tego Autora), że Stelar nie byłby sobą gdyby nie dorzucił jeszcze lekkiego, troszkę ironicznego humoru.
Motyw ołowianych żołnierzyków jest doskonale wytłumaczony i daje mocno do myślenia. Uwierzcie mi tytuł nie jest przypadkowy.
Liczę na to, że Autor skusi się na kontynuację tego wspaniałego retro kryminału. Ciekawa jestem rozwiązania pewnych zawiłości z życia inspektora i chętnie ruszyłabym z nim w kolejne śledztwo.
Śledztwo z dawnych czasów i obecnych zdecydowanie się różni, kiedyś nie było tyle sprzętu i możliwości, żeby zbadać wszystkie tropy, więc do odnalezienia sprawcy potrzeba było naprawdę inteligentnych ludzi, niestety nie zawsze tacy byli na odpowiednich stanowiskach.
Kriminalinspektor Eilhard Kurtz nie ma łatwego życia, prowadzi śledztwo, gdzie zostały zamordowane dwie różne osoby, które zginęły w podobny sposób, jednocześnie próbuje odszukać swoją córkę Annelise, która uciekła z domu, a z czasem okazuje się również, że musi pomóc swojej przyjaciółce. Śledztwo jest naprawdę trudne, pojawia się wiele tropów i podejrzanych, ale nadal ciężko znaleźć sprawcę i wyjaśnić wszystkie zagadki.
Tego autora znam już bardzo dobrze i wiedziałam, że to nie będzie prosta historia i taka właśnie była. Jest tutaj dużo wątków, co chwila pojawiają się nowe osoby zamieszane w sprawę, do tego każdy chce coś ukryć, a wysoko postawione osoby zaczynają mieszać. Eilhard Kurtz to bohater naprawdę niesamowity, łapał każdy trop, nie dało się go oszukać, ani przekupić i potrafił świetnie dedukować. Wiele razy myślałam, że złapał zły trop, a potem okazywało się, że jednak był on prawidłowy, działał szybko i dynamicznie, chociaż czasami zbyt pochopnie i nie raz dostał przez to nauczkę. Bardzo spodobała mi się również relacja między nim, a Klinge, czyli jego pomocnikiem, który był bardzo bystry i oddany, nawet wtedy, kiedy nie musiał, był lojalny wobec swojego przełożonego i zdecydowanie mu się to opłaciło.
Książka naszpikowana jest obcymi nazwami i imionami, co sprawiało, że ciągle zastanawiałam się, o jakiej postaci teraz czytam, szczególnie kiedy nazwiska bohaterów były dość podobne. Do tego są to dawne czasy, gdzie ludzie na przykład nie mieli swoich samochodów, czy też telefonów, więc musiałam wczuć się w klimat dawnych lat. Jednak uważam, że jest to naprawdę dobra książka, która pokazuje nam czasy, których my nie znaliśmy i układy, które kiedyś rządziły światem.
🕵️♂️ Akcja powieści rozgrywa się w Stettinie (Szczecin) latem 1931 roku, w momencie narastania wpływów nazistów. Kriminalinspektor Eilhard Kurtz prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa prawnika Schwanna, który ocalał z katastrofy lotniczej pod miastem . Wkrótce w identyczny sposób ginie węglarz mieszkający w pobliżu miejsca katastrofy, a równolegle znika córka Kurtza, Annelise . Trop prowadzi do Corneliusa Schulzego , wpływowego członka bojówek NSDAP, co komplikuje się dalej wraz z zaginięciem syna lokalnego przemysłowca . Centralnym motywem jest tajemniczy przedmiot, który Schwann miał przy sobie podczas katastrofy – klucz do sieci politycznych intryg i osobistych tragedii.
🎭 Bohaterowie powieści to ludzie w pułapce historii. Eilhard Kurtz, inspektor to postać złożona i humanistyczna. Twardy zawodowo, lecz rozdarty osobistą tragedią. Jako weteran wojenny i ojciec zdesperowany o los córki, balansuje na granicy moralnego upadku. Jego relacja z pomocnikiem Klinge dodaje głębi psychologicznej . Annelise Kurtz, zaginiona córka, sympatyzująca z komunistami, staje się narzędziem w grze sił politycznych. Jej wątek odsłania konflikt pokoleń i ideologiczny rozłam epoki . Cornelius Schulze to uosobienie wschodzącego zła nazizmu. Jako lokalny notabl i członek NSDAP reprezentuje bezwzględność systemu, który wykorzystuje chaos dla zdobycia władzy .
Szczecin jako bohater zbiorowy. Marek Stelar mistrzowsko odtwarza duszny klimat międzywojnia, gdzie trauma I wojny światowej miesza się z lękiem przed nową apokalipsą. Szczecin jest tu żywym organizmem. Polityczne napięcia. Bojówki NSDAP, bieda, upokorzeni weterani i rosnący fanatyzm tworzą atmosferę społeczną bliską wybuchu .
Topografia jako metafora. Drewniane tramwaje, szpitalne korytarze i leśne chaty węglarzy symbolizują społeczne podziały i moralne rozkłady. Realizm detalów. Autor unika przytłaczających opisów, ale drobiazgi (urzędnicze procedury, brukowane ulice) budują autentyzm epoki bez dydaktyzmu.
✍️ Świetny warsztat pisarski i połączenie gatunków. Kryminał noir z dynamiczną akcją, zwrotami fabularnymi i motywem małego człowieka vs system przypominają najlepsze wzory gatunku . Thriller polityczny, wątek Schulzego i NSDAP odsłania mechanizmy korupcji i bezkarności władzy. Dramat rodzinny, relacja Kurtza z córką nadaje emocjonalnej głębi, pytając: Czy w czasach zła są jeszcze miejsca na miłość? Symbolika tytułu "Ołowiane żołnierzyki" to metafora ludzkich losów w grze sił wyższych, łatwo złamać, przesunąć, poświęcić
Dla kogo jest ta książka?
"Ołowiane żołnierzyki" to literacki majstersztyk, który wykracza poza ramy kryminału. Polecam ją miłośnikom historii jako wstrząsające studium narodzin totalitaryzmu,
czytelnikom thrillerów dla misternie skonstruowanej intrygi i napięcia oraz wielbicielom głębi psychologicznej.
Moja ocena: 9/10 ⭐️
BRUNETTE BOOKS
Po książki Marka Stelara od jakiegoś czasu sięgam w ciemno. Znam ich kilka i bardzo je lubię, wiem też że autor pisze nie tylko typowe kryminały, ale też komedie kryminalne a nawet zagadkowe kryminałki dla dzieci. Jednak tym razem autor w swojej najnowszej książce „Ołowiane żołnierzyki” przenosi czytelnika do przedwojennego Szczecina. Fabuła to jakby dodatkowa lekcja historii miasta, na którego tle toczy się intrygujace śledztwo.
I chociaż może nie wszyscy lubią kryminały w stylu retro, to mnie się podobało, tym bardziej, że ostatnio była w Szczecinie, więc lepiej mogłam sobie wyobrazić miejsca, o których wspomina w książce autor. A historyczne tło roku 1931 jest dość wyraziste i dobrze oddane. Autor znakomicie namalował niejako klimat i atmosferę tamtych czasów. I chociaż akcja nie leci tu zbyt szybko a toczy wręcz powoli, to wciąga i nie można mówić o znużeniu.
W okolicach Stettina rozbił się samolot, kilka osób cudem ocalało. Jednak jedna osoba ocalała z katastrofy została brutalnie zamordowana w szpitalu. Dlaczego prawnik z Hesji musiał zginąć? Jaką miał tajemnicę? Czy katastrofa samolotu była spowodowana awarią, czy może to był nieudany zamach?
W podobny sposób zostaje zamordowany węglarz, który mieszkał w pobliżu miejsca rozbicia samolotu. Czy te osoby się znały? Czy te dwa zabójstwa są ze sobą w jakiś sposób połączone? Kto i dlaczego zabił tych dwóch mężczyzn?
Śledztwo w tej sprawie prowadzi kriminalinspektor Eilhard Kurtz, który jest jednym z lepszych policjantów pruskiej policji kryminalnej.
"O wypadku maszyny Luft Hansy lecącej z Berlina do Stettina, która dwa dni temu rozbiła się w lesie miejskim Mühlenbeck w okolicach wsi Kolow, trąbiły wszystkie gazety."
"Pruska policja kryminalna jest jedną z najlepszych na świecie pod wieloma względami. Może ustępuje nieco amerykańskiej, ale brytyjskiej czy francuskiej już niewiele, choć śmiem twierdzić, że nawet je przewyższa."
W trakcie prowadzonego dochodzenia Kurtz ze swym asystentem dochodzą do wniosku, że zamordowany pasażer ocalały z katastrofy przewoził dość ważną przesyłkę. Aktówkę miał bowiem przypiętą do ręki kajdankami. Było to z pewnością przyczyna jego obrażeń, ale teczki nie znaleziono. Wszystkie ślady prowadza policjantów do bardzo wpływowej postaci w mieście, Cornelius Schulze jest nie tylko szanowanym człowiekiem, ale też zwolennikiem Hitlera i jego poglądów.
Wkrótce nieoczekiwanie znika córka inspektora, niepełnoletnia jeszcze Annelise, która sam wychowuje. Co prawda zostawia ojcu list, w którym informuje go, że musiała na jakiś czas wyjechać i żeby jej nie szukał. Mimo to, policjant bardzo się martwi o córkę. Gdy zgłasza się do niego bogaty przemysłowiec z prośbą o pomoc w odnalezieniu syna, sprawy zaczynają się coraz bardziej komplikować. Kurtz zastanawia się nad tym, czy przypadkiem jego córka nie uciekła z domu z synem przemysłowca...
I chociaż powoli dociera do Kurtza coraz więcej dowodów świadczących, że za wszystkim stoi właśnie Schulze, trudno jest mu to udowodnić, bo przeciwnik to niełatwy i bezwzględny, bez żadnych skrupułów.
Czy uda się doprowadzić do rozwikłania zagadkowych zabójstw? Co stało się z aktówką zamordowanego pasażera z samolotu? Czy odnajdzie się córka Kurtza i syn przemysłowca? Co lub kto grozi znanemu policjantowi? Czy katastrofa samolotu miała coś wspólnego z zaginięciem Annelise?
Pytań można stawiać jeszcze wiele, a wszystkie odpowiedzi znajdziecie w książce.
Książka rewelacyjna, watek kryminalny przeplatany z osobistymi przeżyciami bohaterów.
Polecam, warto odkryć Stelara w wersji retro!
Książkę przeczytałam w ramach Akcji Recenzenckiej serwisu Lubimy Czytać.pl i Wydawnictwa FILIA.
POD KRWAWYM NIEBEM
Każda nowa książka Marka Stelara stanowi przykład tego, jak bardzo wszechstronnym jest on pisarzem. Autor lubi sięgać do motywów, które nie są szczególnie często eksploatowane w literaturze kryminalnej. Tym jednak, co mnie osobiście cieszy najbardziej, jest powrót Stelara do powieści retro. W maju na rynku wydawniczym pojawiły się „Ołowiane żołnierzyki”. Chyba mało która premiera tak bardzo ucieszyła mnie w ostatnim czasie.
Stettin, rok 1931. Jest upalne lato. Inspektor kryminalny Eilhard Kurtz zostaje powołany do prowadzenia śledztwa w sprawie brutalnej zbrodni popełnionej w miejscowym szpitalu. Ofiarą jest pochodzący z Hesji prawnik, który zaledwie kilka dni wcześniej cudem przeżył katastrofę samolotu. Komu mogło zależeć na uśmierceniu mężczyzny, który przybył do miasta z tajemniczą teczką? Inspektor Kurtz zmaga się z osobistymi problemami, a żmudne i pełne niebezpieczeństw śledztwo, uświadamia mu, że w Szczecinie, gdzieś głęboko, pod wierzchnią warstwą żyjącego miasta, kryje się najprawdziwsze zło. Dokąd zaprowadzą go jego ustalenia? Co przyjdzie mu poświęcić, by odnaleźć prawdę?
Czasami, by odbyć podróż, wystarczy przekładać kolejne strony książki. Tak właśnie potrafi budować fikcyjny świat Marek Stelar, że czytelnik po prostu mu wierzy. Duszna atmosfera Szczecina lat trzydziestych, rosnące w siłę bojówki NSDAP, mroczne zaułki i rynsztok miasta - Stelar tworzy opowieść tak bardzo sugestywną, stworzoną na solidnych fundamentach historycznych, barwną mimo wszechobecnej szarośći. Autor porusza się w literackim świecie z niespotykaną wprost swobodą. Czytając „Ołowiane żołnierzyki” odnieść możemy wrażenie, że jest to świat zatrzymany na czarno - białej fotografii. Niezwykle dopracowany i rzetelny obraz miasta z pierwszej połowy XX wieku. Mimo tego, że Marek Stelar nie skupia się na drobiazgach takich jak szczegółowa topografia, czy elementy codziennego życia, to potrafi stworzyć bardzo wiarygodny portret opisywanej epoki. Nie tło jest tu ważne, lecz sama historia. Jednakże jej wydźwięk nie byłby tak bardzo wstrząsający, gdyby nie owo tło. U Stelara są to elementy funcjonujące równolegle. Odtworzenie międzywojennych realiów nie jest proste, ale autor to sumienny badacz, który swoje opowieści tworzy w sposób spektakularny i dojmująco przenikliwy. Wspaniała jest to wycieczka w czasy, w których zapewne nikt z nas nie chciałby żyć. W „Ołowianych żołnierzykach” istotna jest wojna. Ta wielka, która okaleczyła narody, przesunęła granice i zmieniła układ polityczny świata. Wojna, która zostawiła po sobie tysiące okaleczonych ludzi. Weterani pierwszej wojny, którzy żyją na marginesie społeczeństwa, w ubóstwie i zapomnieniu - nieme ofiary wielkich dążeń. Marek Stelar podarowuje nam to, co stanowi jego znak rozpoznawczy - bohatera, któremu chcemy towarzyszyć w chwale, ale i znoju. Kogoś, kto jest dla nas gwarantem tego, że przeżyjemy wraz z nim wiele trudnych przygód. Na scenę wkracza Eilhard Kurtz, policjant, weteren, ojciec. Człowiek twardy, kroczący własnymi drogami. Jest to także człowiek rozdarty, zagubiony i wątpiący. To taka postać, która wyjść mogła jedynie spod pióra Marka Stelara. Bohater, który nie narzuca swojej oecności, nie przytłacza i nie wywołuje irytacji. To taki ktoś, z kim jesteśmy w stanie się zgodzić, nawet wtedy, gdy jego działania są kontrowersyjne moralnie. Kapitalnie napisana osobowość. Kunsztownie dopracowana i niewątpliwie zaliczająca się do najbardziej udanych postaci stelarowskich.
A gdyby świat zawisł w próżni ? Znalazł się w stanie zawieszenia między minionym konfliktem zbrojnym, a czymś, co dopiero może nadejść? Czy nie tym właśnie jest pokój? Oczekiwaniem na kolejną wojnę? „Ołowiane żołnierzyki” to wielowątkowa powieść kryminalna z mocnym tłem historycznym. Opowieść o zbrodni, układach, dążeniu do władzy absolutnej. To historia ludzi, którzy toczą swój maleńki los w świecie, w którym nie ma wygranych. Rozbudowana fabularnie, pełna ciekawostek, dająca szerokie pole interpretacyjne. To coś więcej niż kryminał. To mroczna saga o nienawiści, wielkiej rodzicielskiej miłości i poświęceniu dla sprawy. Marek Stelar nie raczy czytelników prostymi rozwiązaniami. On kluczy, lawiruje, komponując powieść pełną trudnych dylematów, złożonych relacji i konfliktów. Powieść, w której sprawiedliwość nie zawsze triumfuje. Dla fanów autora jest to na pewno pozycja obowiązkowa, ale ja chciałabym zwrócić uwagę na tę książkę osobom, które nie miały jeszcze okazji poznać twórczości pisarza. „Ołowiane żołnierzyki” stać się mogą przyczynkiem do wspaniałej znajomości. To powieść kompletna. Misternie skonstruowany świat, który oplata oślizgłymi mackami. Naturalistyczny obraz, który wżera się w umysł. Książka, która pozostawia nas z dziesiątkami pytań. Nie da się nie dostrzec tego, jak dużą pracę pisarz włożył w nakreślenie tej rzeczywistości. Kunszt Marka Stelara polega na tym, że jest on w stanie napisać powieść porywającą, pełną dynamicznej akcji, sensacyjną, a mimo to zawierającą drugie dno. „Ołowiane żołnierzyki” to po prostu świetna opowieść. Intryga kryminalna, która daje nam poczucie uczestnictwa w opisywanych zdarzeniach. Ciekawie wykreowana zagadka, której rozwiązanie daje poczucie satysfakcji. Książka logiczna, spójna i dogłębnie wstrząsająca. To Stelar w szczytowej formie. Pisarz, który zaspokaja pokładane w nim nadzieje, a jednocześnie daje nam jeszcze więcej niż mogliśmy oczekiwać. Doskonała powieść. Taka, która brutalnie wrzuca nas w wir makabrycznych wypadków. Eilhard Kurtz jeszcze powróci. „Ołowiane żołnierzyki” są pierwszą częścią trylogii. Z radością odnotowuję ten fakt. I będę czekać.
Stettin, 1931 roku.
Tak ciemny!
Tak mroczny ten czas!
Choć lato wtedy było.
Jasności zabrakło,
dobro zniknęło,
a w ludziach zła przybyło.
Choć pokój nastał,
spokoju na próżno szukać.
To zły czas ich zastał,
by do sumienia drzwi zapukać.
Świat ten w ciemności skąpany był,
a może to ludzie okrutni byli.
Wartości i cele roztrwonił w pył,
oni w ideologii zła tkwili.
Jak te ołowiane żołnierzyki,
z dziecięcych lat.
Jak te na duszy ciche krzyki,
za cenę poniesionych strat.
Wojny nigdy końca nie mają,
w ludzkich duszach się toczą.
Niezmiennie i mocno w nich trwają,
w pragnieniu władzy wciąż broczą.
On skryty pod własnym żalem za przeszłość.
Wyrzutami sumienia. I zadrą.
Że nie mógł wtedy walczyć.
Że ojciec odebrał mu wybór.
Że podjął decyzję za niego.
Niemiecki policjant, Eilhard Kurtz.
Wpada w pułapkę ludzkich dążeń,
szukając rozwiązania sprawy.
W tym wszystkim jego córka.
Uwikłana w niebezpieczną grę.
W tym wszystkim zaplątani w czasy ludzie.
Tymże płynie ta historia, co jest wciśnięte w przeszłość. Zatapia się w niej i wgryza.To bojówka NSDAP, jej wpływ, ideologia i dążenia. To niemiecka policja, która w latach 30. XX wieku była jedną z najlepiej działających na świecie. To także śledztwo, które doprowadziło do poznania prawdy przerażającej, której stawką było ludzkie życie w imię chorych zasad.
Wszystko zaczyna się tam, gdzie stary Szczecin przedwojenną aurą wybrzmiewa. Piękny, klimatyczny. W jego uliczkach kryje się tajemnica, a w jego zaułkach czai się ciemność. Tamten Stettin brzmi czymś wyjątkowym. Jest pięknym fundamentem dla toczącej się w nim zagadki kryminalnej. Miejscem, gdzie ścierają się czasy między wojnami i zachwycającym tłem dla tej opowieści.
Jak pięknie przeplata się tutaj historia z fikcją. Jak ten retro kryminał toczy się pozornie niespiesznie, a ukrywa wiele emocji. Czuć tutaj ducha i klimat. Można odczuwać i można chłonąć wiele refleksji. Podoba mi się styl autora w takim wydaniu. Polecam bardzo.
Kryminał retro, którego akcja dzieje się w Szczecinie w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Ciekawa fabuła oparta na autentycznych wydarzeniach. Trudne, skomplikowane śledztwo prowadzone przez niemiecką policję. Zaczyna się od brutalnego morderstwa w szpitalu. Inspektor kryminalny Eilhard Kurtz to ,,Bezkompromisowy, twardy i nieustępliwy. Człowiek z zasadami. Bystry i szybko kojarzący fakty." Autor prowadzi czytelnika przez jego tok myślenia i dochodzenia do prawdy. Intuicja go nie zawiodła, z narażeniem życia, ale wszystko wyjaśnił, a winni ponieśli karę.
Pełna emocji, wciągająca powieść retro napisana z wyczuciem i smakiem. Autor w niezwykle ciekawy sposób ukazuje realia lat 30-tych XX wieku i przestrzeń starego Szczecina, funkcjonującego wówczas pod nazwą Stettin. Na tym tle toczy się śledztwo, prowadzone przez kryminalinspektora Eilharda Kurtza, a dotyczące morderstwa pasażera ocalałego z katastrofy lotniczej. Kto miał motyw i sposobność, by zamordować kogoś, kto właśnie cudem uniknął śmierci?
Dochodzenie prowadzi doświadczony, inteligentny funkcjonariusz niemieckiej policji. Jest dobrze zorganizowany, operatywny, a przede wszystkim budzi szacunek i zaufanie (chociaż ma oczywiście wrogów). Nie można nie polubić tego człowieka - jego sarkastycznego podejścia do życia, umiejętności docenienia tego, co posiada, uczciwości i lojalności. Eike to mężczyzna wyjątkowy, chciałabym mieć go po swojej stronie w każdej sytuacji...
Książkę czytało mi się cudownie. Nie znajdziecie w niej szaleńczego tempa, jednak trudno oderwać się od fabuły prowadzonej z ogromnym wyczuciem i nieustannie podtrzymującej napięcie. Wątek kryminalny genialnie został uzupełniony o rodzinne sekrety, smaczki z życia osobistego inspektora i jego zmagania z dorastającą córką.
Fabuła ma drugie, istotne dno. Prawda historyczna jest tu nie tylko tłem, lecz żywym, pulsującym elementem narracji. Wzbudza niepokój, przeraża skojarzeniami z aktualną sytuacją, ostrzega przed nadciągającym złem. Obserwacja procesu dochodzenia nazizmu do władzy, przy jednoczesnej wiedzy na temat jego konsekwencji, brutalnie uświadamia nam poziom zagrożenia. Fakty historyczne przedstawione są z pasją i dbałością o detale. Czytelnik czuje się, jakby naprawdę przeniósł się w czasie, szczegółowość opisów, przywołanie konkretnych marek samochodów, odwiedziny w porcie lotniczym i cementowni oraz klimatyczna okładka skutecznie budują atmosferę...
Stettin, 1931. Pruska policja kryminalna uchodzi za jedną z najsprawniejszych na świecie -- mają kartoteki, odciski palców, fotoalbumy przestępców i kontakty z kolegami zza granicy. Co prawda statystyki wykrywalności pozostawiają nieco do życzenia, ale morale ekipy wciąż trzyma się wysoko. Wśród nich wyróżnia się Kriminalinspektor Eilhard Kurtz -- weteran z ciałem naznaczonym przeszłością, ale duchem niezłomnym. To śledczy, który nie schodzi z linii ciosu, odważny i konsekwentny w dążeniu do prawdy.
U jego boku staje Kurt Klinge -- młody, rezolutny i spostrzegawczy nowicjusz, który mimo braku doświadczenia szybko odnajduje się w policyjnej układance. Jego lojalność i zdolność obserwacji idealnie dopełniają styl pracy Kurtza. Razem tworzą duet, który prowadzi czytelnika przez misternie skonstruowaną zagadkę morderstwa mężczyzny, który przeżył katastrofę lotniczą -- tylko po to, by zginąć w innych, równie tajemniczych okolicznościach.
Ale ,,Ołowiane żołnierzyki" to nie tylko śledztwo. To również fascynujący obraz epoki, w której historia zaczyna nabierać mrocznego tonu. Marek Stelar umiejętnie wplata w fabułę ówczesne napięcia narodowościowe i polityczne. Mamy tu Prusaków zapatrzonych w Vaterland i Polaków, którzy z determinacją bronią swojej tożsamości. Przedstawiciele obu stron -- Cornelius Schulze i konsul Kornacki -- zderzają się nie tyle ideologiami, co bezwzględnością działań. Bo czy budujemy imperium, czy bronimy ojczyzny, cena jednostki przestaje mieć znaczenie. Ludzie stają się ołowianymi żołnierzykami w czyjejś grze.
Ta powieść to coś więcej niż retro kryminał. To książka, która sprawnie łączy policyjną intrygę z tłem historycznym, zmuszając do refleksji nad tym, jak łatwo zwykły człowiek może stać się narzędziem w rękach silniejszych. Marek Stelar po raz kolejny pokazuje, że potrafi snuć opowieść, która jednocześnie bawi, niepokoi, ale także zmusza do myślenia. Polecam!
KRÓL CHAOSU, SZWAGIER, MA GODNYCH NASTĘPCÓW. OTO NA ŚWIECIE POJAWIŁY SIĘ DWA SŁODKIE MALEŃSTWA: KSIĘŻNICZKA MAJA I KSIĄŻĘ GUCIO. BLIŹNIAKI, KTÓRE ZAPEWNIĄ...
NAJWIĘKSI BOHATEROWIE TO CI NIEZNANI. NIEKTÓRZY Z NICH NIE CHCĄ NAWET PAMIĘTAĆ, ŻE NIMI ZOSTALI. Aspirant Przeworski wraca do pracy w policji w Szczecinie...
Przeczytane:2025-08-10, Ocena: 5, Przeczytałam, Mam, 26 książek 2025, Insta challenge. Wyzwanie dla bookstagramerów 2025,
Ołowiane żołnierzyki to dziecięce zabawki, które przedstawiają miniaturowe postaci żołnierzy odlane ze stopu ołowiu i cyny. Często były małymi dziełami sztuki, ponieważ ręcznie malowane oddawały wszelkie szczegóły umundurowania wojsk z różnych rodzajów sił zbrojnych i różnych epok. Jeśli jesteście ciekawi jaką rolę odgrywają niegdyś bardzo popularne dziecięce zabawki w najnowszej powieści Marka Stelara "Ołowiane żołnierzyki" sięgnijcie po tą powieść.
Prusy, lato 1931 roku, inspekrorowi kryminalnemu Eilhardowi Kurtzowi zostaje przydzielone śledztwo w sprawie zabójstwa prawnika z Hesji nazwiskiem Schwann, którego dokonano w szpitalu. Zamordowany dwa dni wcześniej ocalał z katastrofy lotniczej. Kurtz rozpoczyna śledztwo. Szybko dowiaduje się, że w ten sam sposób co prawnik zginął węglarz mieszkający w lesie niedaleko miejsca rozbicia samolotu. W tym samym czasie znika córka policjanta Annelise. Kurtz szybko powiązuje brutalne morderstwa z osobą Corneliusa Schulze, wpływowego polityka i członka NSDAP. Gdy do Kurtza zgłasza się lokalny przemysłowiec z prośbą o odnalezienie syna sprawa komplikuje się co raz bardziej. Kurtz szybko orientuje się, że wszystkie te zdarzenia są powiązane z katastrofą lotniczą i tym co przewoził w swojej teczce Schwann. Kto jest w posiadaniu tajemniczej teczki i co ona zawiera? Jaką rolę w tych wydarzeniach odgrywa córka Kurtza?
Głównym bohaterem powieści jest Eilhard Kurtz. To bardzo inteligentny policjant, który jednak ma swoje demony. Bardzo chciał brać czynny udział w wojnie, jednak przez wypadek w wyniku którego miał amputowaną stopę oraz wpływy ojca w walkach nie uczestniczył. Z tego powodu ciągle ma wyrzuty sumienia i czuje się w jakimś stopniu gorszy od innych. Autor stworzył bardzo ciekawego i intrygującego bohatera. Jest autentyczny, ma swoje mocne strony, ale i liczne słabości.
"Ołowiane żołnierzyki" jest ciekawym i intrygującym kryminałem retro. Na pierwszy plan wysuwają się dwa wątki: kryminalny i polityczny. Są ze soba idealnie połączone, wzajemnie się przeplatają i przenikają. Choć nie jestem wielką fanką powieści politycznych ta mnie bardzo zaciekawiła. Watek jest bardzo dobrze wyważony, tak, że nie przytłaczał i nie przyćmiewał fabuły. Książkę czyta się dobrze, choć chwilami akcja mogłaby być bardziej dynamiczna. Historia została opowiedziana z pierwszoplanowej narracji samego Kurtza, dzięki czemu widzimy wydarzenia i tamten świat jego oczami i odczuwamy jego uczucia i nastroje. Dużą zaleta tej powieści jest jej klimat. Autor świetnie przedstawił obraz dawnego Szczecina i doskonale oddał panujące tam nastroje.
Marek Stelar w swojej powieści przy okazji wątku politycznego uświadamia czytelnikom ważną prawdę dotyczącą wojen. Pokazuje, że nawet w czasie względnego pokoju wojny toczą się cały czas, tylko nie dzieje sie to jawnie. Pokazuje, że człowiek dla władcy i uznania jest w stanie poświęcić niemal wszystko. Autor uzmysławia, że już od najmłodszych lat dzieci są przygotowywane do uczestnictwa w wojnach i walkach, by w momencie jej wybuchu bez zastanowienia brać w niej udział, zabijać i ginąć.
"Ołowiane żołnierzyki" to godny uwagi kryminał. Złożona polityczna intryga i ciekawa zagadka kryminalna sprawiają, że książka jest wciągająca i niebanalna. Całość dopełnia świetnie oddany klimat zawieszenia pomiędzy pokojem, a wojną. To książka dla wszystkich miłośników powieści politycznych, retro kryminałów i powieści, które zmuszają nas do refleksji.