Opowieści z innych światów - Mroźna Północ (Kira's version)
Wyszło na to, że jednak najprawdopodobniej niczego nie widziała, nic jej nie dotykało. Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało. Wciąż jej się coś nie zgadzało, ale postanowiła zignorować to, w miarę możliwości. Nie chciała wychodzić na jeszcze większego dziwaka i paranoika, niż była w rzeczywistości.
Pokręciła głową, wskazała ślady. Chcąc zmienić temat, zaproponowała wspięcie się na skałę. Skoro krasnolud sobie z tym poradził, młodej elfce oraz człowiekowi nie powinno to zadanie sprawić kłopotu. I to najmniejszego. Skała jednak, najprawdopodobniej, nie wiedziała o tym lub miała inne plany: w miejscu, gdzie ślady się kończyły, była gładka niczym lustro. Co prawda nie należała do najprostszych, ale wspiąć się na nią nie dało. Dziewczynka obejrzała najbliższe kilka metrów. Nic. Żadnych oznak uszkodzenia. Jakby Dwain po prostu wyparował z tego miejsca. Z jednej strony wiedziała, iż to niemożliwe; nie, gdy ktoś chodzi w takim pancerzu. Z drugiej jednak...
Spojrzała w górę z nadzieją na ratunek... Nic. Mogliby spróbować z innej strony wejść, ale... Nie góra, a Dwain - nagle stał się celem głównym. Dziewczynka nagle zapomniała o celu misji. Nie wiedziała po co, jednakże czuła potrzebę odnalezienia Dwaina. Wąpierze już nie były na pierwszym planie.
Odwróciła się i zamarła. Przed nią stał Darach. A za nim... teraz już jej się nie przywidziało, miała alternatywną formę tego, co widziała za pierwszym razem: małą dziewczynkę, w niebieskiej sukieneczce i lakierkach oraz czerwonym płaszczyku. Uśmiechnęła się do niej. Wskazywała jakiś kierunek. Kira nie do końca wiedziała, co powinna teraz zrobić. Rozkazem poprosiła mężczyznę, by się odsunął, chciała się bliżej przyjrzeć. Ten jednak zrobił to zbyt wolno. Dziewczynka rozmyła się, jakby była wyłącznie obrazem na mgle. Nim Kira zdążyła ogarnąć, co się dzieje, Darach wydał z siebie dźwięk podobny do zarzynanego prosiaka, wskazując coś przed sobą. Odwróciła się, jednakże nic konkretnego nie ujrzała. Drzewa i... drzewa jeno. Spojrzała pytająco na mężczyznę, a ten wyjaśnił, jakby sam sobie wskazywał kierunek, gdzie teraz iść. Bez wątpliwości zatem młoda opowiedziała towarzyszowi swoją przygodę. Zdecydowali zaryzykować i pójść w celu wskazanym im przez, jak mieli wrażenie, nich samych. Albo jakie mary, co to zabić ich chcą. Najwyżej to wampirza pułapka. Cóż, byle Dwaina odnaleźć.
Poszli kawałek w stronę jeziora, aż trafili na dziwną mgłę. Elfka, pełna wątpliwości, nie chciała się zbliżyć. Darach jednak, głupiec, zachowywał się, jakby zamierzał wejść w nią cały. Krzyknęła zatem i odeszła na tyle, by opary jej nie dosięgnęły. Ponieważ strach owładnął nią całkowicie (a może zdrowy rozsądek? Tak! Taką wersję będzie przedstawiała!), wykonała taktyczny odwrót i, odwróciwszy się, pognała przed siebie, ile sił w nogach. To nadal był zdrowy rozsądek, naturalnie!