Zgorzkniałość Jagi

Autor: Tysia
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Taaaa, przecież myśląc w ten sposób, musiałabym być odpowiedzialna za pół pobliskiej wsi. - Prychnęła bez przekonania. 

- Może i tak, ale wiesz, czuję, że jesteś mi bliska. Myślę, że nie bez powodu trafiłem właśnie do ciebie i że to los skierował mnie w twoje progi. Myślę, że jesteśmy dla siebie przeznaczeni na tej szalupie życia targanej falami. - Rozmarzył się, cały czas wpatrując się w jej spojrzenie. Tymczasem Jadwiga patrzyła na niego i nie wiedziała, czy bardziej powinna się śmiać, czy bardziej tłumaczyć. Ostatecznie postanowiła powiedzieć mu to delikatnie, żeby nie tworzyć sobie niepotrzebnych wrogów:

- Nie możemy ze sobą zostać. Nie wydaje mi się, abyśmy byli dla siebie stworzeni. I nie wierzę w zrządzenie losu, ani fatum. Czy czujesz się na siłach, aby wyruszyć w dalszą drogę?

- Nie, nie czuję się i nigdy nie będę się czuł, ale widzę, że mnie tu nie chcesz. Nie będę się narzucać. Nie chcesz, to nie. Ale wiesz, mógłbym dla ciebie rąbać drzewo, przynosić wodę i naprawić ci dach. - Kusił przymilnie.

- O nie! Na dach, to ty mi się ani waż wchodzić! Wystarczy mi już twojego wchodzenia na dach! - Krzyknęła oburzona jego pomysłem. Miała dość wypadków z jego udziałem i wcale nie chciała ich więcej. 

Urażonym tonem pożegnał się zatem i zabrawszy swoje rzeczy, odszedł. Jaga odetchnęła z ulgą. Wcale nie chciała mieć w swoim domku kogoś na głowie. Może i miał szczere zamiary i może nie był aż takim niedojdą na jakiego wyglądał. Jednak Jaga nie chciała wiązać się już z nikim. Kiedyś, owszem była Jadwinią i była kochana. Kiedyś wierzyła, że może zawsze kochać i nikt jej nie zrani. A potem to wszystko się skończyło. Teraz nie tylko nie czuła żalu, ale właściwie nie czuła już nic. Po tylu latach to już się nic nie czuje. Smutek przechodzi i rozczarowanie również. Zostaje tylko spokój i pewność, że najlepiej jest być samemu. Puma z mruczeniem połasiła się do jej nogi. 

- Nie samemu, bo przecież z tobą Pumko. - Powiedziała pieszczotliwie głaszcząc jej grzbiet.

Jeszcze tego samego dnia przyszedł chłopak, który otrzymał od niej sok marakujowo-malinowy. Był ogromnie szczęśliwy. Przytargał na plecach duży płat blachy:

- Dzień dobry pani Jagu. Nawet pani nie wie, jak potężny okazał się pani eliksir. Hania od razu się we mnie zakochała. - Był tak wniebowzięty, że Jaga nie miała serca tłumaczyć mu, że właściwie nic nie zrobiła. 

- Widzisz, to bardzo tajemny eliksir, dlatego nikomu o tym nie mów. Dobrze?

- Oczywiście, będę milczał jak ściana. - Obiecał solennie.

- A czemu przyniosłeś tą blachę? - Zainteresowała się Jaga patrząc na jego ręce.

- Zauważyłem, że dach się pani psuje. A my z ojcem wymienialiśmy niedawno u siebie i zostało nam tego sporo. Dlatego wymyśliliśmy, że możemy pani zanieść niepotrzebne nam blachy i zamontować na dachu. - Teraz Jaga była bardzo szczęśliwa. Cieszyła ją myśl, że nie będzie się musiała już martwić problemem przeciekającego dachu

- To cudownie. Jesteście bardzo mili. 

- Żartuje pani? Przecież nie tylko pomogła mi pani z miłością, ale też wyleczyła pani mojego ojca i moją siostrę, gdy w lecie chorowali. - Jaga nawet nie wiedziała, którzy to ludzie. Tylu ich do niej przychodziło, że nawet nie zadawała sobie trudu by ich zapamiętać. Jednak cieszyła się, że pamiętają o niej. Jeszcze tego samego dnia chłopak wraz z ojcem znieśli całą blachę na dach. Przez kolejne dwa dni przychodzili je malować. Jaga była nieco zdziwiona, bo nigdy tyle czasu nie spędzała z ludźmi ze wsi. Jednak okazali się wyjątkowo mili i sympatyczni, a proponowane przez nią posiłki przyjmowali z entuzjazmem. Dalsze dwa dni spędzili na pracach przy dachu. Szło im to niezwykle sprawnie i szybko.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Tysia
Użytkownik - Tysia

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2025-10-09 21:11:11