Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić.
Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi wzajemna fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze.
Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co się kryje za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje takiej pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie.
Gdyby złamane serce mogło przybrać jakąś formę, stałoby się tą książką. Odważna i głęboko osobista powieść Colleen Hoover zdobyła w 2016 roku nagrodę czytelników Goodreads Choice Awards za najlepszy romans.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2017-10-11
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 352
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Gralak Anna
Główną bohaterką jest Lily, która ma około 25 lat i poznaje Reyla neurochirurga, który wprost mówi jej, że mu chodzi tylko o przygodę na jedną noc. Ona zdecydowanie woli stały związek. W ten sposób ich znajomość na razie się kończy.
Narazie gdyż Lily otwiera własną kwiaciarnię i zatrudnia dziewczynę, która jak się później okazuje jest siostrą Rayla. Tak wiec chcąc nie chcąc trafiają na siebie. Po pewnym czasie, wbrew jego zasadom stają się parą. Główna bohaterka ma wrażenie, że to największe szczęście jakie ją spotkało.
Lily zawsze dziwiła się mamie czemu nie odejdzie od ojca, który ją bił. Teraz sama na własnej skórze przekonuje się jak to jest. Za pierwszym razem mu wybaczyła, za drugim też, przy trzecim uciekła do przyjaciela z dzieciństwa, który do tej pory się w niej kocha.
Książka rewelacyjna. Czyta się bardzo szybko i jest wciągająca. Porusza trudny temat, jakim jest przemoc w rodzinie. Główna bohaterka sama napisała w pamiętniku, że zawsze dziwimy się jednej stronie. Czemu nie odejdą, i dlaczego często mają poczucie winy? Lecz czemu nie mówi się o tej osobie która wyrządza tak wiele zła. Książka naprawdę godna polecenia. A ja napewno sięgnę po nie jedną historię napisaną przez tą autorkę.
Zdecydowanie polubiłam się z autorką! Pierwsza przeczytana książka spod jej pióra i na pewno nie ostatnia... Prawdziwa,emocjonalna, o tym, żeby nie oceniać innych - bo wybory, których musimy dokonywać nigdy nie będą łatwe. A w życiu nic nie jest wyłącznie albo czarne albo białe. Wielokrotnie stresowałam się zadając sobie pytanie „co będzie dalej?”. Światopogląd kobiety skrzywdzonej, ale i konsekwentnej chwyta za serce...O sile kobiety, która niestety wielokrotnie ma styczność z przemocą ze strony mężczyzn i musi się z tym uporać... Jednak jest nadzieja i nie warto czekać na ten lepszy czas, bo skąd wiadomo kiedy on nadejdzie? Bardzo polecam!
To książka o miłości,która prócz tego że łączy,również niszczy.O uzależnieniu osoby skrzywdzonej od swojego oprawcy.O tym,jak ciężko uwolnic się z zaklętego koła przemocy,tajmnicy i wybaczenia.O dawaniu i łamaniu kolejnych szans.Ale również jest to książka o nadziei.Świetnym zabiegiem są listy do Ellen,będące forma autoterapii.Lilly,która jako piętnastolatka jest odpowiedzialna ,dojrzała osoba,jako dorosła kobieta gdzies zagubiła swoją pewność,coraz częściej stara sie usprawiedliwiać to co ją spotkało,szukać wymówek...Ryle-trudno mi go ocenić.Z jednej strony człowiek,który potrafi kochać i niszczyć,z drugiej widać w nim gdzieś dzieciaka,który cierpi.Atlas-no cóż,wydaje się byc niemal idealny,ale mam żal do bohaterkiże traktowała go jak swego rodzaju linę ratunkową,jakby koniecznie chciała mieć kogos w odwodzie.Fajnie nakreslone zostały postacie drugoplanowe.
Książka jest pewnego rodzaju hołdem dla kobiet skrzywdzonych przez przemoc domową ,jednocześnie pokazując mechanizm owej przemocy,często ukryty przed postronnymi osobami.
Już na wstępie muszę Cię, czytelniku, uprzedzić. Jeżeli zdecydujesz się sięgnąć po tę pozycję, to bądź pewien, że zostanie w Twojej pamięci. Może nie będziesz pamiętał miejsca akcji, czy imion bohaterów. Ale przesłanie płynące z tej książki pozostanie z Tobą na długo. A nauka może nawet na wieczność.
To jest recenzja, w której nawet nie zarysuję fabuły powieści. Dlaczego? Uważam, że już nawet opis na tylnej okładce zdradza za dużo. Według mnie, sięgając po nią warto wiedzieć jak najmniej. Jestem takim czytelnikiem, który lubi wiedzieć naprawdę dużo, zanim sięgnie po książkę. Ale w tym przypadku możecie mi zaufać. Po prostu nie czytajcie opisu!
Kiedy byłam w trakcie czytania książki, nie podobała mi się. Następnie ją odłożyłam i nie mogłam przejść do porządku dziennego. Bo wszystko się tłukło w mojej głowie. Cały czas rozmyślałam. I doszłam do wniosku, że jest to jedna z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w ostatnim czasie. I być może nawet najlepsza spośród autorstwa Colleen Hoover. Po czasie odkryłam o co mi chodziło. Mianowicie do tej historii trzeba dorosnąć.
To nie było coś takiego, jak się spodziewałam, ale dostarczyło o wiele więcej, niż kiedykolwiek miałam nadzieję. Jest to książka, którą chcę przekazać każdej kobiecie i po prostu powiedzieć PRZECZYTAJ TĘ KSIĄŻKĘ. TERAZ. Wszyscy mężczyźni też powinni to przeczytać. KAŻDY powinien przeczytać tę książkę. Absolutnie wszyscy. To opowieść o niewzruszonej miłości i znalezieniu siły, by dokonać właściwego wyboru w najtrudniejszej sytuacji.
Nigdy nie byłam dumna z żadnej bohaterki, tak jak z Lily. Jej siła i przekonanie w trakcie tej historii sprawiły, że stała się bohaterką, z którą chciałabym, żeby każda kobieta to przeczytała i zainspirowała się jej postawą. Była tak realna i wrażliwa, jak my wszyscy, ale siła, z jaką przejęła kontrolę nad swoim życiem, była godna podziwu. Chciałam tylko przytulić ją i dopingować. Była najbardziej ludzką postacią, jaką spotkałam w książkach.
W tej książce jest niesamowicie mocna wiadomość, która jest bardzo subtelnie wpleciona od samego początku. Zaczyna się w pierwszym rozdziale, ale nie zdajecie sobie jeszcze sprawy, jak ważne są te momenty ... i kiedy czytacie więcej, te fragmenty historii łączą się tworząc scenariusz, który daje tak surowy, szczery obraz wielkiego problemu. Nie nazwę go celowo, ponieważ nie chcę, abyście się tego spodziewali. To doświadczenie sprawi, że odbędziecie podróż razem z Lily.
Muszę przyznać, że z tej książki mógłby powstać naprawdę dobry film. Mogłam sobie wyobrazić każdą scenę tak wyraźnie, jak czytałam. Jest to również niezwykle ważna historia dla wielu osób - niezależnie od tego, czy osobiście przebrnęli przez to, co stało się z Lily, czy znają kogoś, kto tak ma - więc naprawdę mam nadzieję, że pewnego dnia ten film trafi na duży ekran.
Mój egzemplarz tej książki jest dosłownie wypełniony wyróżnionymi cytatami w każdym rozdziale, ale podjąłam świadomą decyzję, aby nie dodawać żadnych do tej recenzji, ponieważ naprawdę nie chcę niczego zdradzać w tej historii. Po prostu zaufaj mi i wskocz do tej historii. Obiecuję, że jest to doświadczenie czytania, którego nie chcesz przegapić.
Całość na: http://www.ksiazkowewyliczanki.pl/2017/10/co-zapoczatkuje-it-ends-with-us-colleen.html
Zabrałam się za ten tytuł jedynie skuszona nazwiskiem autorki i nie czytałam opisu tej historii. Była to rzecz dobra i również Wam polecam - nie czytajcie blurba! Moim zdaniem zdradza on pewne motywy, które przy zupełnym zaskoczeniu jeszcze bardziej wbijają w fotel.
Obecnie dwudziestokilkuletnia zaczyna życie na własny rachunek. Postanawia żyć inaczej niż rodzice i wszystko wskazuje na to, że jej się to uda. Otwiera własną firmę, znajduje wspaniałą przyjaciółkę i poznaje mężczyznę, który zdecydowanie nie jest jej obojętny. To, że nie bardzo chce się on wiązać może się kiedyś zmieni. Wszystko zmierza do wspaniałego końca tej historii, która przerywana jest wspomnieniami Lily z lat nastoletnich.
I jest jeden moment, jedno zdanie właściwie, które wszystko zmienia. Które każe się zatrzymać, wrócić i zastanowić, co tak naprawdę się wydarzyło. Zdanie, które zmienia życie bohaterki, zmienia ciężkość tej historii, zmienia obiór całej książki. Sprawia ono, że Lily musi zmierzyć się z wieloma problemami, ale pokazuje również, że nie wszystko jest czarno-białe, jak mogłoby się wydawać.
Colleen Hoover napisała tę książkę po części na podstawie własnych doświadczeń, być może chciała wyrzucić z siebie złe emocje, na pewno chciała pokazać pewne zachowania, o których często nie mówi się głośno. Zdecydowanie tym tytułem autorka bardzo wysoko postawiła poprzeczkę w stosunku do innych swoich książek.
Kto czytał już książki Colleen Hoover ten wie, że autorka zawsze porusza w nich trudne tematy – porwania, skomplikowana miłość, przemoc, wykorzystywanie seksualne itp.
W „It Ends With Us” również historia opiera się na traumatycznych przeżyciach bohaterów, jednak tym razem książka w pewien sposób jest wyjątkowa. Dlaczego? Ponieważ jest najbardziej osobistą w dorobku autorki.
Lily Bloom to 23-latka, która jest przepełniona żalem i goryczą względem swojego ojca oraz w pewnym stopniu i matki, a to wszystko przez fakt jak wyglądało ich rodzinne życie.
Dziewczyna na swojej drodze spotyka przystojnego i pewnego siebie Ryle'a – neurochirurga, od tamtej pory w jej życiu zaczyna powoli wszystko się układać. Tylko czy aby na pewno? Czy dziewczynę czeka już tylko szczęście?
Jaką rolę odegra w tym wszystkim Ryle, a jaką Atlas –przyjaciel z młodzieńczych lat?
Colleen Hoover jak mało kto potrafi zafundować czytelnikowi emocjonalny rollercoaster – wyobraźcie sobie, że tym razem jest on dwa razy mocniejszy, szybszy i nie sposób zejść z niego bez uczucia szoku.
Podczas lektury na naszej twarzy zagości uśmiech od ucha do ucha, ale i nie raz popłyną łzy po policzkach.
Namiętność, zauroczenie, miłość, troska, dobro, ból, przemoc, żal, radość i wiele, wiele innych uczuć, które wypływają z każdej strony tej lektury sprawiając, że zapisuje się ona w naszej pamięci na długi czas, a gdy wracamy do niej wspomnieniami wciąż emocje buzują w nas jak podczas samej lektury.
W dodatku książkę wręcz pochłania się na raz. Autorka potrafi opisywać historie swoich bohaterów w niewyobrażalnie lekkim stylu, ale zawsze w emocjonalny sposób, przez co ciężko oderwać się od lektury. Chcemy od razu wiedzieć jak zakończy się cała historia, jaka przyszłość czeka bohaterów i jakie jeszcze tajemnice skrywają. Nie wspominając o fakcie, że może i główny zarys fabuły w tej książce jest dość przewidywalny, to jednak zostajemy niejednokrotnie zaskoczeni innymi elementami – chociażby tymi pobocznymi.
Co mogę powiedzieć o samych bohaterach?
Lily – postać, którą trudno nie polubić i nie trzymać za nią kciuków. Dziewczyna mądra w ten ludzki, normalny sposób.
Ryle – postać świetnie zbudowana, nieschematycznie. Mężczyzna ten wzbudza zarazem dobre jak i złe uczucia w czytelniku.
Warta uwagi jest też postać Allys i Atlasa, choć tego drugiego było, jak dla mnie, za mało.
„It Ends With Us” potrafi zmienić w jakimś stopniu myślenie na temat przemocy w rodzinie. Jestem tego żywym przykładem. Zawsze zastanawiałam się dlaczego krzywdzone kobiety nie odchodzą od razu od swoich oprawców. Oczywiście zawsze byłam świadoma, że wpływa na to wiele czynników – począwszy od miłości, kończąc na strachu, jednak teraz spojrzałam na ten problem trochę inaczej, z innej perspektywy i już trochę inaczej na to patrzę.
Kolejny plus również za to, że pozycja ta porusza temat przyjaźni (tej prawdziwej), bezdomności, dzieci krzywdzonych przez rodziców i to nie tylko fizycznie oraz niesienia bezinteresownej pomocy – one tak samo są ważne i ujmują za serce.
Zdecydowanie jest to najlepsza książka autorki spośród tych, które miałam okazję już czytać. Będę do niej wracać, będę ją zachwalać i polecać z całego serca.
A komu? Wszystkim!
Nastolatkom, dojrzałym kobietom, mężczyznom, choć tę ostatnią grupę może nie zachwycić styl autorki i forma tej książki (w końcu skierowana jest głównie do kobiet) to uważam, że temat w niej podjęty jest uniwersalny i ważny do poruszenia niezależnie od płci.
Na koniec taka mała podpowiedź. Po przeczytaniu książki, przeczytajcie również końcowy tekst „Od autorki”, wyjaśnia on czemu Hoover postanowiła podjąć się właśnie takiego tematu i dlaczego jest dla niej najbardziej osobista.
Colleen Hoover pisze podobno świetne romanse... Dlaczego napisałam "podobno"? Ponieważ, mimo ogromnej ochoty nie miałam dotychczas okazji poznać twórczości tej autorki. A szkoda...
Jednak nigdy nie należy tracić nadziei, iż we właściwym życiowym momencie los podeśle jakiś tytuł, który sprawi, że będziemy mieli ochotę na więcej. Czy tak właśnie jest w moim przypadku po lekturze "It ends with Us"?
Lily Bloom szukała w Bostonie niezależności. Wyjechała - a właściwie uciekła - z rodzinnej miejscowości celowo, nie mogła patrzeć na krzywdę matki. Teraz siedzi na balustradzie tarasu jednego z bostońskich dachów i rozmyśla o pogrzebie ojca.
Nie zdając sobie sprawy, iż nie jest sam - na tym samym dachu - tuż obok swoją złość wyładowuje młody i muskularny mężczyzna, na oko nieco starszy od Lily. Zamieniają kilka zdań, jednak rozstają się bez nadziei na spotkanie w przyszłości, nie wymieniając nawet numerami telefonów.
Ale los miewa zaskakujące pomysły...
Lily uwielbia kwiaty, pasjonuje ją ogrodnictwo a jej ogromnym marzeniem jest otworzenie kwiaciarni. Ale by wybić się na rynku postanawia trzymać się dwóch filarów - ma być odważnie i bezkompromisowo, co w praktyce przeradza się w pomysł, by sprzedawać kwiaty tym, którzy ich nie lubią! Czy ten pomysł zachęci bostończyków i Lily odniesie sukces?
... i uderza w najmniej spodziewanych chwilach...
Na samym początku swej biznesowej drogi Lily doznaje urazu nogi. Na szczęście dość szybko zjawia się pomoc - Ryle Kincaid, przyszły neurochirurg. Między młodymi ludźmi rodzi się uczucie, które zostanie wystawione na wiele prób. Czy przetrwa? Czy Ryle dotrzyma obietnic? Czy poradzi sobie z atakami? Aż wreszcie czy przeprosiny w takich sytuacjach mogą trwać wiecznie? Jakie trudności przygotowała dla nich Colleen Hoover?
Lily Bloom otrzymała niezwykle trudną do odegrania rolę - musiała podejmować decyzje, które wcale nie były łatwe. Musiała rozważać co powinna wybrać, by jej przyszłość była taka, jaką sobie wymarzyła. Musiała uciekać, bać się i pomimo rozumiejącej problem matki czy najbliższej przyjaciółki Allysy, nie miała wyboru - musiała poprosić o pomoc Atlasa Corrigana, chłopaka któremu uratowała życie, kiedy byli nastolatkami.
A w najważniejszym dniu swojego życia musiała wybierać między miłością a... miłością.
O przeszłości bohaterki i jej znajomości z Atlasem dowiadujemy się z listów, które zostały zamieszczone w powieści. Bohaterka pisała je do Ellen DeGeneres - prezenterki telewizyjnej, ale nigdy nie wysłała. Trzyma je w szafie jak relikwie i czyta w chwilach smutku. Tylko czy nie okaże się to błędem...?
"To nie czyny sprawiają najwięcej bólu, lecz miłość." *
Tak jak napisałam na wstępie, nie znam innych powieści autorki, jednak jeśli wszystkie wyglądają przynajmniej podobnie do tej, to w ciemno zamierzam po nie sięgnąć. To nie jest zwykły romans! To fenomenalna książka, dlatego też zdradziłam jedynie maleńkie ziarenko z fabuły - tak naprawdę to nic fundamentalnego. Sami musicie zagłębić się z pasją w kolejne strony i podobnie jak ja przeżywać losy bohaterów, ze śmiechem lub łzami. Choć przypuszczam, że tych drugich będzie zdecydowanie więcej.
Hoover napisała powieść pod wpływem własnego życia i chylę czoła, że miała odwagę, by napisać o tym tak wprost. To trudny temat, choć niestety bardzo często spotykany w społeczeństwach różnych krajów. Niejednokrotnie ludzie milczą, zamykają problem w czterech ścianach i nie pozwalają sobie pomóc.
"Czasami rodzice muszą przezwyciężyć dzielące ich różnice i wykazać się odrobiną dojrzałości, żeby zrobić to, co najlepsze dla dziecka." **
Niezwykła i ogromnie trudna do opisania przeze mnie teraz w recenzji historia o błędnych kołach, cierpieniu, bólu i stłamszonej przez gniew miłości oraz radości. Bohaterowie często muszą zmagać się ze strachem, wyrzutami sumienia i obietnicami, które niestety nie zawsze są dotrzymywane. Całym sercem byłam z Lily - do końca nie wiedziałam jaką decyzję podejmie, choć podświadomie czułam, jaki może być finał...
Podsumowując - "It Ends with Us" to cudownie przejmująca powieść, która kipi od emocji, wrażeń i nie pozwala zasnąć. Traktuje o samotności, trudnej miłości, bezdomności, piżamowym szaleństwie, niełatwych wyborach i sercach nie domkniętych od góry. Książka jest świadectwem tego, jak może wyglądać życie kiedy uwolnimy się od przemocy domowej a jak, gdy bezwolnie w niej trwamy. O istocie przyjaźni, ambicjach i pragnieniu sukcesu oraz demonach przeszłości - też przeczytacie w IEWU.
Jeśli chcecie dowiedzieć się jak można rzucić kogoś na kolana poprzez opisaną historię sięgnijcie koniecznie po tę powieść, gwarantuję bezsenną noc!
* C. Hoover, "It Ends with Us", Wyd. Otwarte, Kraków 2017, s. 309
** Tamże, s. 335
To książka,która złamała mi serce..Cokolwiek bym nie napisała będzie niewystarczające by opisać jakie emocje towarzyszyły mi podczas czytania "It ends with us"...Piękna,polecam
Zdecydowanie jest to książka, która wzbudza wiele emocji, początek historii nie zapowiadał tego co działo się później. Książka opisuje historie głównej bohaterki, która wychowała się w domu pełnym przemocy ojca nad matką. Myśląc że doświadczyła tyle bólu nie przypuszcza, że w dorosłym życiu sama może stać się ofiara przemocy domowej. Z pozoru kochany, idealny mąż Ryle'a, staje się katem.
Na szczęście nie było tych sytuacji zbyt wiele, ale wystarczy jeden jedyny raz żeby coś pękło. Zwłaszcza, że jeśli ktoś raz podniósł rękę zrobi to ponownie. Nie można pozwolić żeby granica się przesuwała bo znajdziemy się w takim miejscu, gdzie wszystkie nasze granice będą już przekroczone.
W całej tej historii podoba mi się postawa Allysa, mimo miłości do brata, szczerze wspiera swoją szwagierkę i najlepsza przyjaciółkę. W tej powieści pojawia się również Atlas, przyjaciel Lily z dzieciństwa, do którego początkowo sceptycznie podchodzi mimo nastoletnich uczuć, a później widząc jego postawę korzysta z jego pomocy . Gdy już czuje ze coś w niej pęka i jest w stanie przeciwstawić się mężowi okazuje się ze jest w ciąży. Początkowo hormony buzują jej w głowie. Nie chce powielać tego samego błędu co popełniała jej własna matka i w chwili narodzin postanawia wnieść rozwód . Z początku ta trudna historia opowiadająca o toksycznej relacji, kończy się dobrze lecz nie wiadomo co przyniesie druga cześć. Muszę przyznać ze ta książka jest zupełnie inna od pozostałych . Dobrze ze autorka porusza tak ważne delikatne tematy. Świadomość kobiet rośnie a to jest największy plus.
Nie jest to kolejny sweetaśny romans wiec wprowadziłabym mały ogranicznik wiekowy, zdecydowanie nie jest to również powieść dla osób wrażliwych.
"..najgorsze co możesz zrobić to stracić z oczu granicę swojej wytrzymałości..."
Uwielbiam książki Colleen Hoover. Ma ona lekki styl pisania, który powoli wciąga czytalnika w historię, porywa go i sprawia, że nie chcesz przestać czytać. Tak jest i tym razem. Jednak ta książka ma dodatkowy atut, porusza bardzo ważny temat: przemoc domowa. Bohaterką książki jest Lily Bloom, ktora dorasta w domu naznaczonym przemocą domową. Nie będę pisała wiecej, mozecie przeczytać w opisie książki.
Książki jest warta każdej poświęconej minuty. Niejednokrotne miałam łzy w oczach i sama zastanawiałam się, co zrobiłabym na miejscu Lily. Uważam się za osobę silną, ale czy na pewno?
Czy na tyle silną, by powiedzieć "dość". I kiedy to zrobić?
"Kiedy stoimy z boku, łatwo myśleć,że gdyby ktoś nas skrzywdził, odeszlibysmy od niego bez zastanowienia(...)To że ktoś Cię skrzywdził, nie oznacza że możesz przestać go kochać. To nie czyny sprawiają najwięcej bólu lecz miłość"
To wspaniały cytat i bardzo mnie poruszył, gdyż sama należałam do osób w ten sposób myślących: "jak można na to pozwolić, ja zrobiłabym inaczej".Nieprawda.Tak się tylko wydaje.
Colleen podkreśla, że książka ma dla niej charakter osobisty. Jej matka była ofiarą przemocy domowej ale znalazła w sobie siłę by odejść. Ta książka to hołd Colleen dla jej matki.
Pamietajmy, że ofiarami przemocy mogą byc również mężczyźni. Odsetek jest znacznie mniejszy niz kobiet ale nie można o tym zapominać. Ta książka jest również dla nich.
Historia Lily może tak naprawdę dotyczyć każdego z nas. Warto pochylić sie nas problemem i nie oceniać.
Dla mnie bardzo poruszająca. POLECAM
Teraz kompletnie się nie dziwię, że z takim zamiłowaniem niektórzy sięgają po książki Colleen. Pierwszy raz spotykam się z jej piórem i na pewno nie ostatni.
Historia Lily jest poruszająca. Zabrakło mi słów, na wszystko co się w niej wydarzyło. Jak sama autorka zaznaczyła w epilogu, nie będę wam zdradzać za wiele, bo będzie to spoilerem. Napisze wam jednak, że ta historia jest przejmująca, pełna cierpienia, tęsknoty, ale i miłości. Jest tak autentyczna, że ciężko się nie wzruszyć. Pokochałam Lily całym sercem. Podziwiam jej odwagę, niezłomność w trudnych sytuacjach. Jestem nią po prostu zachwycona.
Pióro autorki jest lekkie i przyjemne, ale sama fabuła bardzo trudna. Zgadzam się z Olą Adamską, której słowa znalazłam na okładce - "Powieść dla wszystkich kobiet i dla wszystkich mężczyzn". Powieść, którą powinien przeczytać każdy. Dla siebie, dla dzieci, dla wnuków, dla sąsiadów. Jej przekaz jest tak bolesny, że z pewnością na zawsze zostanie w mojej pamięci. Polecam wam serdecznie.
Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego...
Czasami, aby pójść naprzód, trzeba najpierw sięgnąć głęboko w przeszłość. Przekonał się o tym Dean Holder. Przez wiele lat zmagał się z poczuciem...
Przeczytane:2019-07-28,
Swoją przygodę z twórczością Colleen Hoover rozpoczęłam jako nastolatka. Pierwsze poznane przeze mnie powieści tj. „Hopeless”, „Losing Hope”, „Maybe someday” czy „Ugly love” pokochałam w stu procentach. Potem jednak, z każdą kolejną przeczytaną książką, napisaną recenzją. zaczęłam dostrzegać pewne minusy w powieściach królowej New Adult. I w taki sposób „Confess” czy seria „Pułapka uczuć” była już dla mnie tylko przeciętna. Dlatego też zabierając się za „It ends with us” miałam pewne obawy. Zachęcona jednak wieloma pozytywnymi opiniami, rozpoczęłam jej lekturę…
Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić.
Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi wzajemna fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze.
Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co się kryje za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje takiej pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie.
Na samym początku muszę zaznaczyć, że „It ends with us” to jedna z najlepszych powieści tej autorki. Porusza ona w niej dwa istotne problemy społeczne, jakimi są bezdomność i przemoc domowa. Jest to historia bardzo trudna, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami z życia autorki.
Hoover po raz kolejny wykreowała świetnych bohaterów, którzy borykają się ze swoimi problemami, walczą z demonami przeszłości. Zarówno trójka głównych bohaterów, jak i postacie poboczne są warte Waszej uwagi. Mi z pewnością na długo w pamięci, jak i sercu pozostanie postać Lily Bloom, a także jej matki. Przeżywałam wraz z główną bohaterką każde dramatyczne, jak i szczęśliwe wydarzenie, a pod koniec miałam nie mały mętlik w głowie. Sama nie wiedziałam co zrobiłabym, gdybym znalazła się w podobnej sytuacji.
Jak zawsze Colleen Hoover dostarcza nam ogromną dawkę emocji i wzruszeń. Cieszę się, że autorka w taki, a nie inny sposób zakończyła tą historię.
Powieść ta nauczyła mnie patrzeć na problem przemocy domowej pod zupełnie innym kątem. Zmusiła mnie do przemyślenia stereotypowych idei dotyczących powyższego problemu. Autorka trafnie zwraca uwagę na to, że zamiast współczuć ofiarom, to często komentujemy ich zachowanie: Dlaczego ona wróciła do swojego oprawcy? Co z nią jest nie tak? Zwariowała? Sama sobie zgotowała taki los…
„It ends with us” zdecydowanie różni się od pozostałych historii Hoover. Jest bardziej dojrzała i niesie ze sobą przekaz. Myślę, że spodoba się zarówno młodszym jak i starszym czytelnikom.
Niedawno w Internecie pojawiła się informacja o ekranizacji tej powieści. Jak na razie nic nie wiadomo o dacie premiery, ale reżyserem ma być Justin Baldoni (twórca filmu „Trzy kroki od siebie”). Jestem bardzo ciekawa tej ekranizacji. Zapewne bliżej premiery filmu, sięgnę po tą książkę jeszcze raz, by nie tylko ją sobie odświeżyć, ale i przeżyć na nowo tą wspaniałą, choć niezwykle trudną historię. Polecam gorąco!
Moja ocena: 9/10